V

90 14 9
                                    

Ukończywszy boskie danie dnia, współlokatorzy postanowili opuścić matecznik i zwiedzić miejską dżunglę, by zapolować na zwierzynę. Odziali najdroższe klapki zdobione pasami, takimi jak toga Nerona. Gerwazy wsunął na nos szybkie okularki. Streetwear był jego prawdziwą pasją.

Wyruszyli z niesamowitą gracją, obecną w każdym ruchu. Wkrótce dotarli na skraj dzielnicy handlowej, tej samej, gdzie się poznali. To było dla nich prawdziwie wyjątkowe miejsce. Kupując lootbox popularnej firmy Żabka, kątem oka spostrzegli postać siedzącą w jednym ze ślepych zaułków. Zbliżyli się o krok, a później następny. Ich oczom ukazał się nie kto inny jak sam Petroniusz, kurczowo trzymający się prawie pustej już torby, w której według domysłów znajdował się granulat dla Petroniuszów. Spostrzegłszy Nerona zaczął toczyć pianę z ust. Neron był doprawdy zniesmaczony widokiem i zasugerował powrót do willi na skraju wybrzeża.

Dotarli na miejsce niespodziewanie szybko. Gerwazy rzucił zakupy na stół kuchenny i powrotnie wyszedł na zewnątrz do czekającego Nerona. Wyruszyli w przeciwnym kierunku, i szli przed siebie aż dotarli do majestatycznego, falującego wybrzeża w zatoce. Pozbyli się obuwia i zbliżyli się do brzegu. Brodząc w szumiących wodach, spacerowali brzegiem aż niebo było czarne niczym przypalona kiełbaska z ogniska na wycieczce szkolnej.

Księżyc świecił jasno niczym idee przyświecające cesarzom rzymskim. Gerwazy czuł, że ta okazja się nie powtórzy. Zatrzymał się i złapał za rękę Nerona, zatrzymując go i przyciągając do siebie. Spojrzał mu w oczy i rzekł 'Brałbym cię tu i teraz kociaku'. Oczy Nerona błysnęły, i pocałował Gerwazego, pogłębiając pocałunek z każdą chwilą.

Tracąc oddech, Gerwazy oderwał się od Nerona. Młodszy mężczyzna odpowiedział na wcześniejszą wypowiedź szlachcica. 'Bierz mnie tatusiu.'

Quo Vadis, Mocium Panieजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें