Drugi rozdział dla tych, którzy cierpliwie czekali 😘
Miłego czytania ❤️DYLAN
Tommy cieszył się jak dziecko, które dostało wymarzoną zabawkę. Zrównałem z nim krok i splotłem nasze palce.
-Kocham cię najbardziej na świecie. Wiesz? -Zerknąłem na niego. -Chciałbym mieć już cię tylko dla siebie. -Powiedziałem patrząc na niego i ściskając mocniej jego dłoń.
THOMAS
-I masz mnie tylko dla siebie. -cmoknąłem do niego wchodząc do kawiarenki. -Nic się tu nie zmieniło... -Wyszeptał, a zaraz po tym kilka dzieci do niego podbiegło przytulając się do jego nóg.
-Thomas, wróciłeś! -Zawołała najmłodsza gdy ją podniosłem.
-Ale żeś wyrosła! Wyrosła z ciebie ślicznotka. -Połaskotałem ją nosem w policzek, a ona zachichotała.
DYLAN
-Mam być zazdrosny? - wyszeptałem mu do ucha, na co ten zachichotał. Poczułem jak ktoś chwyta mnie za nogę. Spojrzałem w dół i zobaczyłem chłopca w wieku około pięciu lat.
-Cześć mały jak ci na imię? -Zapytałem biorąc chłopca na ręce.
-Jesem Alex, a ty kim jesteś? -Zaciekawił się patrząc na mnie.
-Jestem Dylan, miło mi ciebie poznać. -Uśmiechnąłem się do chłopca, który powiedział coś czego bym się nie spodziewał.
-Musisz być ważny, skolo Thom cię przyplowadzil. -Uśmiechnął się i pokazał mi, żebym go postawił, co zrobiłem.
THOMAS
-Thomas! -Krzyknął ktoś za nami. Od razu się odwróciłem słysząc znany mi głos.
-Panie Wilson! -Od razu rzuciłem się na niego przytulając go.
-Co ciebie tutaj sprowadza, wypuścili cię już? I najważniejsze, kto to jest?
-Już za niedługo wracam, a dziś Dylan zabrał mnie na spacer, więc postanowiliśmy tutaj przyjść.
-A kim on jest?
-Moim terapeutą oraz chłopakiem. -Cmoknąłem szatyna w policzek przez co się do mnie uśmiechnął.
-Jesteś jego żoną? -Spytała Viki, którą wcześniej trzymałem na rękach. Na te słowa cały poczerwieniałem.
DYLAN
Uśmiechnąłem się na słowa dziewczynki, oraz na to, że Thomy nazwał mnie swoim chłopakiem, chociaż żaden z nas nie pytał o chodzenie ze sobą.
-Jeszcze nie, ale jak będzie już chciał to będziesz wiedzieć pierwsza. -Uśmiechnąłem się do dziewczynki i poczochrałem jej włoski.
-Ej moje włosy. -Oburzyła się, ale zaraz potem uśmiechnęła się. -Trzymam ciebie za słowo. -Pogroziła mi palcem i gdzieś pobiegła.
-Dylan O'Brien. -Przedstawiłem się podając mężczyźnie rękę, którą ścisnął.
THOMAS
-Może chcecie kawy, na koszt firmy? Torty weselne też mamy w ofercie. -Zaśmiał się starszy stając za blatem. Moja twarz płonęła przez określenie "żoną" Dylana. Zaś szatyn nie mógł się przestać uśmiechać.
DYLAN
-Na pewno zgłosimy się po tort właśnie do Pana. -Nie mogłem przestać się uśmiechać.
-Co ty na to Thommy? -Specjalnie się go spytałem dobrze wiedząc, że jest zawstydzony całą sytuacją.
THOMAS
YOU ARE READING
DEADLY LOVE // DYLMAS
FanfictionThomas zabił dwie osoby z czego jedną z ofiar była jego własna matka. Gdy chłopak ją zabił został złapany przez policję i trafił do więzienia. Krótko później został przeniesiony do zakładu psychiatrycznego, gdyż stwierdzono u niego zachowania destru...