Rozdział 13

932 56 15
                                    

Po długiej podróży dotarli do dosyć dużego miasta. Ruch i wrzawa panująca w nim, utrudniały im dostanie się do zajazdu, gdzie mieli zostawić swoje konie.

- Ale tu tłoczno.- westchnęła z ulgą Natalie, gdy nareszcie dotarli do celu.

- Zawsze tu jest pełno ludzi, ale dzisiaj jest ich wyjątkowo dużo.- Will przeczesał swoje czarne włosy dłonią.

Wyszli z gospody i mijając tłumy weszli do jednego z sklepów przy domu burmistrza. W pomieszczeniu siedziało dwóch zamkowych strażników. Natalie spięła się na ich widok. Mężczyźni stali przy gablocie z mieczami przyglądając się im, jednak zaalarmowani dźwiękiem otwieranych drzwi odwrócił się w ich stronę, podejrzliwie patrząc w ich kierunku. Posiadanie przez ludzi broni było zabronione.

Will nie przejmując się ich wzrokiem podszedł do lady, za którą stał niski mężczyzna. Polerował on ostrze nawet nie podnosząc wzroku na nowych klientów.

- Szefie.- odchrząknął William.- Przyprowadziłem ją, próbowała uciec.- przerażona dziewczyna podniosła wzrok na chłopaka.

- Nareszcie jesteście.- spojrzał na nich swoimi czerwonymi oczami, a Natalie zbladła jeszcze bardziej.

Stał przed nią mężczyzna, u którego jej ojciec często kupował broń. Uważał go za najlepszego kowala jakiego dotychczas poznał. Jej zdaniem wyolbrzymiał trochę tę zasługi, ale nie sprzeczała się z nim. Często przyjeżdżał do nich w odwiedziny i doskonale go znała. Wiedziała, że on również ją poznał, gdyż patrzał na nią szeroko otwartymi oczami.

- Zaprowadź ją na zaplecze.- rozkazał gdy się ocknął.

- Patrick nie chce podważać twojej lojalności wobec króla, ale mogę wiedzieć kim jest teraz ta dziewczyna?- odezwał się jeden ze strażników.

- Gówniara chciała ukraść mi złoto.- machnął lekceważąco ręką.

- Ostatnio jakiś dzieciak zbił ci szybę, dlaczego nie weźmiesz ich jako darmowe worki z krwią, w końcu same do ciebie przychodzą, dalej się tobie dziwię.- strażnik podszedł do Natalie i odgarnął jej włosy z szyi.- Taka gładka skóra, niejeden skusiłby się na tą słodycz.- pochylił się nad jej ramieniem.

- Wiesz co o tym sądzę.- złapał ją za rękę i odciągnął od wampira.- Brakuje mi robotników, a tylko tak mogę zmusić ich do pracy.

- Wiesz, że są też inne sposoby, czasy tego, pożal się Boże króla, minęły.- Natalie zacisnęła pięści czując jak ze złości jej kły zaczęły się wysuwać. Musiała się opanować, nie mogła im się taka pokazać.- Teraz już nie musisz pytać się ich czy łaskawie zechcą oddać ci trochę krwi.- prychnął pogardliwie, jednak potem spojrzał na księżniczkę oblizując kły.

- My już pójdziemy na zaplecze, pokaże jej co ma robić.- odezwał się William i dotykając jej ramienia delikatnie popchał ją w stronę bocznych drzwi.

- Tak, idźcie już.- zgodził się Patrick.

Gdy byli poza zasięgiem wzroku wampirów, dziewczyna westchnęła z ulgą.

- Wszystko dobrze, jesteś strasznie blada.- zaniepokoił się William.

- Tak, po prostu nie spodziewałam się że sprzedawca będzie wampirem. Myślałam, że będzie to jakaś tajna wymiana w ciemnej uliczce czy coś.- zaśmiała się na swoje słowa.- Najciemniej pod latarnią co?

- Patrick'a znałem zanim zaczął się ten cały burdel.- westchnął i zamkną oczy opierając głowę o drewnianą ścianę.- Bardzo mi pomógł odnaleźć się po zniknięciu ojca. Jest jedynym wampirem któremu w jakiejś części ufam.

Zaginiona KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz