Rozdział 9

485 31 14
                                    

- właśnie co to te miesiące ? I co one znaczą ?- spojrzał na Keitha .

- miesiąc ? Nie wiesz co to miesiąc? To jak wy tam liczycie..- zdziwił się Koreańczyk.

- noo wieki, tak jak mówiłem mam tysiąc siedemset wieków. Każda syrena i tryton rodzą się kiedy następuję zaćmienie księżyca. Aktualnie mamy sześć tysięcy lat świetlnych.  -powiedział ze spokojem.

- lata świetlne !? Boże przecież u,nas tak się mówi w kosmosie !- krzyknął zdziwiony.

-kasmo-co ?Co to takiego ? I czemu,krzyczysz ...- powiedział zdziwiony I podekscytowany.

- kosmos ? To przestrzeń poza obszarem ciał niebieskich czyli planet w tym ziemi, czyli na tej na której jesteśmy.- wyjaśnił bardzo logicznie ( wow on umie wyjaśniać coś logicznie ! Xd~ dop aut)

- Co co co? Jakie planety, jakie ciała niebieskie. Po jakiemu ty do mnie gadasz ?- spojrzał na niego zdziwiony.

- No jak kurwa możesz tego nie znać! To podstawa w czwartej klasie !-warknął zły, tracąc cierpliwość.

- Co to klasa ? Hej! Nie krzycz, nie moja wina że żyjemy w innym świecie i nie znam waszego!- burknął.-a dwa mamy na to całe życie, jeśli mnie nie przyłapią-dodał że śmiechem.

- i zanim ja Cię nie przerobie na konserwy- prychnął zły

- też taka opcja istnieje... too wyjaśnisz jakoś normalnie A nie z ciałami niebieskimi - wywrócił oczami i,zaczął chlapać wodą.

- Jak przestaniesz chlapać  tą  pieprzoną  wod..- i tu niestety Keith nie dokończył,  ponieważ zbulwersowany  syren  zmoczył go.

- nie obrażaj mojego żywiołu - powiedział lekko zły

- czy ty,mnie właśnie zmoczyłeś? - zapytał na skraju cierpliwości i możliwości wybuchnięcia  złością.

- domyśl się-  powiedział, zaczynając się śmiać z miny bruneta.

- ty... - chciał,coś powiedzieć, ale patrząc na Lance'a nie umiał się wściekać. Coś w tym waleniu było, że sam jego głos uspokajał Keitha.

Nie wiedział czemu tak się dzieje,nigdy tego nie doświadczył. Może to,jakaś jego moc ? W końcu nie zna się na trytonach.

Jednakże nie będzie dawał my fory! Musi się odegrać. Dlatego też jednym ruchem powalił to na molo i usiadł na nim okrakiem.

- i co teraz hm ? - spojrzał  na niego z wyższością.

- przerobisz mnie na  konserwy? - spojrzał na niego z nutką ciekawości i niepewności.

- dokładnie, czytasz mi w myślach - uśmiechnął się.

- czasami żałuję że nie mam kolców w płetwach jak Pidge, ciekawe co byś wtedy zrobił - skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

- umarłbym- wzruszył ramionami.- w sumie co za różnica i tak byś mi nic nie zrobił  syrenko- uśmiechnął się wrednie, powstrzymując swoją osobę od "wgapiania " się w wyrzeźbiony tors trytona, który był naprawdę kuszący dla niego.

- nie byłbym tego tak- ej ! Nie jestem syreną?! - prychnął oburzony - mullet- dodał zły.

- co ty chcesz od moich włosów!-  odpowiedział wkurzony.

- takie fryzury nosiło się dwa lata świetlne temu-  odpowiedział.

- chyba muszę się nauczyć naszego czasu i tak dalej, bo brzmisz jak kosmita.- westchnął, zapominając że na nim siedzi.

Daleko Za Granicami¦ KlanceWhere stories live. Discover now