Two •

649 16 0
                                    

-Aaa, tak, tak... Maddie Scatters? - zapytała, chociaż widać było, że to pytanie retoryczne, więc skinęłam delikatnie głową na ,,tak".
-Okej, więc... - podrapała się po głowie - Jestem twoją wychowawczynią. Nazywam się Stella Correo. Przestaw się... Tylko proszę bez wygłupów - Spoglądam na nowych kolegów z klasy, którzy po kolei zaczynają się przedstawiać. I tak żadnych z tych imion nie zapamiętam, ale będę udawać głupią.

Oglądam każdego z osobna. Piętnaście dziewczyn i szesnastu chłopców. Gdy wszyscy się przedstawili, nauczycielka zaproponowała abym coś o sobie powiedziała.

- Hej... Jestem Maddie, ale mówcie do mnie Mad. Przyjechałam z Missisipi. Uwielbiam chemię. To chyba tyle - opowiadam o sobie dość krótko. Przecież nie powiem im ,,Bardzo lubię palić trawkę, chociaż moja przyjaciółka przez to zginęła".

- Dobrze... Macie jakieś pytania? - zapytała Stella.

- Dlaczego się tutaj przeprowadziłaś? - zapytała prawdopobnie Angel, widać po niej, że codziennie nakłada makijaż szpachlą.

- Mój tata dostał tutaj lepszą pracę - Zmyśliłam szybko, żeby uciąć temat.

- Czy to prawda, że jest narkomanką? - zapytał typowy mięśniak z drugiej ławki. Zerkam wzrokiem na nauczycielkę, która karci ucznia wzrokiem. - Przecież żartowałem - znudzony podnosi ręce w geście poddania się.

Nauczycielka pokazała mi miejsce na którym mam usiąść. Siadam bez obijania w bawełnę obok dosyć przystojnego chłopaka. Okazuje, że jest to nasz żartowniś o narkomance.

Pani kontynuuje lekcje, ale ja nie mogę się w ogóle skupić.

Było już około wpół do dwunastej. Czekałam pod sklepem na Martino. Temperatura spadła już dawno poniżej zera. Pocierając rękami uda ujrzałam BMW. Szybko wstaje, żeby pokazać, że jestem profesjonalną dilerką. Widzę, że w samochodzie siedzi wspomniany już mężczyzna, jednak to nie on wychodzi. Osoba która wysiada jest o wiele młodsza i można powiedzieć, że lepiej zbudowana. Zgaduje, że ma jakieś siedemnaście lat.

-Hej - witam się trochę żałośnie.

- Hej, dawaj towar - zaskoczona jego bezpośredniością, zmieniam odrazu nastawienie.

-Daj pieniądze -mówię już pewniej.

Chłopak ściąga kaptur i ujawnia mi się jego cała twarz. Jest podobny do Martino, ale o wiele przystojniejszy. Jeśli miałabym go ocenić, widać po nim, że coś bierze.

-Nieźle - uśmiecha się cwanie, po czym skanuje moje ciało, kończąc na ustach. Cholera. Nie mogę dać się zmanipulować. Też oglądam go, kończąc na oczach, chociaż usta ma pewnie jeszcze lepsze.

- Kim jesteś? - dobre pytanie. Nie mogę pozwolić, aby mnie oszukano. Zawiodłabym Katty.

- Jestem Shawn, Martino to mój wuj -odpowiada. - A ty panienko? - zadał pytanie.

- Maddie. Przyjaciółka Katherine... - przegryzam dolną wargę oraz zmieniam swój wyraz na obojętny, aby to wyglądało, że jego wygląd w ogóle nie robi na mnie wrażenia. I... Bingo! Widzę, że gdyby nie jego ojciec który nas obserwuje, napewno by się na mnie rzucił. Tak właśnie trzeba dbać o swój honor.

- Ile? - pyta podirytowany. Pewnie liczył, że zaliczy jakaś małolatę.

- Dwa tysiaki - mówię spoglądając na niego. Ten wyciąga portfel.

- To nie jest tyle warte - unosi jedną brew po czym wzdycha i daje mi dosyć dużą ilość banknotów. Po obliczeniu wychodzi 2,100 ale nic mu nie mówię. - Chyba, że masz coś jeszcze - spogląda na mnie. Po chwili się przybliża. Myśle, że w tej sytuacji mogę sobie jakoś pomoc. Wyciągam z torebki pistolet i przykładam mu go do skroni.

- No proszę. Niezła zabaweczka, tylko popełniłaś dwa błędy - mówi po czym bierze dłoń z pistoletem - Zapomniałaś go naładować - puścił moją dłoń, po czym przybliżył się tak, że nasze budy się dotykały. Przybliżył twarz i szepnął. - Młodziutkie dziewczyny z bronią i narkotykami pociągają mnie jeszcze bardziej niż dwudziestolatki w bikini - szybko się oddalił, wsiadł do samochodu i odjechał.

Zdziwiły mnie te słowa. Powiedział to w taki sposób, że w tej chwili chętnie bym posmakowała jego ust.

Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek. Wpakowałam wszystko do plecaka i wyszłam z klasy spotykając po raz kolejny gościa z ławki.

- Wiesz może gdzie jest biblioteka? - zapytałam jak najspokojniej.

- Jasne. Zaprowadzić cię ? - pyta.

- Okej - odpowiadam, po czym ruszamy.

- Dziwne, że ma syna. Przystojny? - Katty zadaje pytanie po tym jak opowiedziałam jej całą historię. Oczywiście tylko zdawkowo, bez szczegółów. Nie musi wiedzieć, że mnie się spodobał.

- Nie... - odpowiadam chłodno.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Okej siemka, słowa : 648. Przepraszam, że tak późno i mało, ale w szkole nie jest łatwo i mnóstwo nauki ):

Baby, I'm your Boss | S.M.| |E.P| |A.B|Where stories live. Discover now