II. Plany na Przyszłość

21 1 0
                                    

Gondolą razem z Karlanem dopłynęliśmy do zatoki w Krakowie. Na lotnisku przy porcie Hutnika odebrał nas marchwiak swoim hyundaiem i30. Ziomek od zawsze jarał się motoryzacją, nawet jebaniutki zbierał 30 tysięcy jenów przez dwa lata na polach ryżowych żeby zamontować felgi importowane z Toyoty Sentry pochodzącej z Ugandy. Usiadłem z Karlo z tyłu, bo ziomek miał zamontowaną czarną folie na oknach, czuliśmy się jak w limuzynie. W sumie przednia szyba też była zafoliowana, dla niepoznaki. Rejestrację wypełnił mazakiem na kartce A4 i podkleił, dorysowując znaczek Unii Europejskiej kredkami bambino. Odwrócił się do nas uśmiechnięty od ucha do ucha i spytał: 

- Chcecie zajarać, chłopaki?

- Jo kurwa a co tam masz za temacik czarnuszku? - odparłem do niego.

* Karlan złapał zamułę w chuj, przez całą podróż gondolą to ja musiałem wiosłować. W hyundaiu też spał, ale słysząc ową informację niemalże od razu zbudził się z wietnamskiego snu.

- AAAAAAA KURWA - wydarł się Karlan rozprostowywując kości. Przypierdolił z całej siły przy tym w sufit hyundaia, co spowodowało że odpadła z niego czarna blacha z dachu. Okazało się bowiem że pojazd jest ulepiony z gliny i gówna, a napędza go stary rastaman któremu marchwiak daje darmowe jointy za wydychanie dymu z tłumika. Okazało się że na miejsce wcale nie przyjechał tym samochodem, musiał go przywieźć na lince autem ojca - Nissanem Micrą, niebieskim, z ECU i innymi bajerami.

- No słuchajcie sprawa wygląda tak że to prawda że ten samochód to tylko moje marzenie, tieah, kurwa, odjechałem stąd Micrą i wróciłem z buta tylko po to żebyśmy tutaj mogli posiedzieć. Poza tym to był mój magazyn i zawsze jak się kręcił departament mogłem go odspawnować, a ty zbiłeś HP pojazdu z tysiąca do 350, teraz nawet nie ruszy. Okazało się że rastaman zginął przygnieciony przez wiewiórki które tłumiły się w bagażniku od ponad dwóch lat. Silnik zaczął się dymić, a sufit rozłożył na dwie strony. Oświecił nas blask słońca. Wysiedliśmy z fury wybierając cały materiał z /przedmiot podnieś/ i stanęliśmy obok. Marchewa wtedy rzekł do nas:

- Zróbcie mi fotę przy mojej gablocie, a otrzymacie nagrodę.

- Może jeszcze mam Cię wyruchać w srakę? - odpowiedział mu Karlo.

- Cicho, to może być dobra okazja. - szepnąłem na ucho do Karlana, na co on mi przytaknął i przeprosił naburmuszonego już Marchwiaka.

Wyciągnąłem więc fiuta i zacząłem się masturbować. Marchwiak kucnął przy furze, wystackował H od Hyundaia i Hutnika i powiedział:

- Dobra, cykaj, co Ty robisz? - zdziwiony Marchwiak

- Nie tak szybko, jestem na antydepresantach. 

- Nie chodziło mi o to żebyś mi zwalił się na mordę G, tylko cyknął mi fotę.

Nie mogłem już się zatrzymać. Miałem tak mocne ciśnienie w fujarce że ochlapałem całego hyundaia z odległości dziesięciu metrów. Jakimś cudem sperma nie trafiła w Marchewę, ale przesiąknęła przez lepianki samochodu wprost do dupy rastamana. Ten się zbudził i urodził dziewczynę, której pseudonim to Grom Sufczyn. Wyszła z szalikiem i maczetą na ulicę, jednocześnie palcując się do widoku cywilizacji. Zaraz złapała ją policja, my uciekliśmy. Starego dziada wrzuciliśmy do wody przywiązując mu wcześniej dwadzieścia kilogramów zlepionego haszyszu do nogi.

- Co Wy zrobiliście? To był cały nasz temat, jebani idioci. - zapytał marchwiak.

- AAAAAA KURWA!! - Karlan znów się zbudził i uderzył mnie w plecy, aż zleciałem do wody i pierdolnąłem metodą na jezusa, zapierdalając trzema kaczkami aż do portu w Hong Kongu. Trzy dni później wróciłem przypływając do miejsca w którym mnie zrzucili. Okazało się że siedzą tam bez samochodu, obsrani i masturbując się nawzajem analnie. Spytałem wtedy:

- Co Wy robicie chłopaki? Ogarnijcie się, mamy sprawy do załatwienia. Rekin ujebał mi nogę, przypłynąłem na desce surfingowej.

- Co innego mamy do roboty? Straciłem dorobek swojego życia i silnik do samochodu. Wszystko przez Was, jebani idioci - Marchwiak był wyraźnie wkurwiony na naszą dwójkę.

- ZAMKNIJ PIZDE KURWA AAAAAAA!!! - Do Karlana przyjechała dziewczyna z Wietnamu i zaczęli się ostro dupcyć bez gumy. Włożył jej do dupy samarę z potłuczoną lufką, co spowodowało że z jej dupy wylały się dwa litry krwi i umarła.

Zanurkowałem więc w poszukiwaniu towaru. Woda była tak mętna że nic nie widziałem, ale znalazłem w końcu obgryzioną linę z towarem na końcu. Haszysz też był jakiś niewyraźny, jakby obgryzły go szczupaki. Wypłynąłem z kilogramem towaru na brzeg i spaliliśmy to wszystko metodą /na jabłuszko/. Ciało dziewczyny Karlo ukryliśmy w bagażniku zjedzonego przez myszy i obsranego Hyundaia. Spizgaliśmy się jak szmata. Wszyscy jak jeden mąż powiedzieliśmy wtedy.

- Yooo, skułem się jak szmata.

- Eeee, skułem się jak ściera.

- FrrrrrrSkrrrrr, skułem się jak dziwka.

Wytarłem im sraki w bluzkę po dziewczynie Karlo i poszliśmy na saunę. Spotkaliśmy tam kibiców Wisły, jak i Cracovii. Spytali nas wtedy: 

- Za kim jesteście, skurwysyny jebane? Nie widziałem Was tutaj wcześniej! - to był ich wielki boss, tej całej bandy, czyli Ozimek. Był zimnym draniem jak skurwysyn. Plotki mówiły o tym że Łukasz R. Zico 'pseudonim R. Zico' poszukiwał go już trzy lata. Ozimek nigdy nie zginął w trzydziestu zamachach tulipanem po amarenie, przysiągł że zabierze ze sobą Łukasza do grobu.

Karlo i Marchwiak powiedzieli że są za Cracovią, ja powiedziałem że jestem za Wisłą.

- To nieważne, chłopaki - i zaczęliśmy uprawiać gejowski seks. Wszyscy razem, kibice Cracovii i kibice Wisły. To była prawdziwa ustawka, zakładem było to kto pierwszy się spuści ten przegra i przyzna że kibice obcego klubu są przystojniejsi. Włożyłem więc fiuta w rozjebaną grotę Ozimka i niemalże od razu doszedłem. Okazało się że skurwiel ma w dupie - pizdę, a ja to wyczułem i gdy poczułem ciepło otaczającej waginy przypomniały mi się moje najlepsze lata dzieciństwa, gdy gwałciła mnie niania imieniem Nya Nya. Karmiła mnie też ryżem, a potem rzygała mi do sraki.

Cała Wisła doszła w Cracovii. 

- Jak do tego doszło? Nie wiem - wspomniałem im.

Jeden z kibiców Wisły z wkurwienia podbiegł do nas i zajebał Marchwiakowi po głowie. Urwała mu się. Napalony jeszcze Ozimek postanowił to wykorzystać i włożył swoją małą paróweczkę 2 milimetry w tętnice szyjne Marchewy, którego ciało leżało na środku sauny. Wszyscy zaczęli się napierdalać maczetami, kosami, baseballami i kastetami, z wyjątkiem mnie i Karlo, bo nie widzieliśmy w tym najwidoczniej sensu. Odprawiliśmy pogrzeb Marchwiakowi zawieszając na nim szaliki obu klubów. Ja obwiązałem szalikiem Wisły fiuta, Karlo natomiast ze swojego szalika zrobił mu prowizoryczną podpaskę. Wszyscy zginęli z wyjątkiem Ozimka, trupów było na pęczki. Ozimek wspomniał nam:

- Mam dla Was niezłą robotę, chłopaki. - zesrał się i usiadł na swoim gównie. Zapalił Rothmansa czerwonego, wystawił swój grillz i uśmiechnął się.

Wpadła znikąd policja, wszystkich nas aresztowali. Wywieźli nas do Zakładu Karnego w Śremie. Dzieliłem celę z Karlo i Ozimkiem. Tydzień później trafił do nas Łukasz R. Zico, który powiedział że siedzi za niewinność. Od razu go przecweliliśmy i zrobiliśmy soloneza. Skurwiela przenieśli do izolatki, bo myśleli że chciał popełnić samobójstwo wypalając krtań solą. Oddzieliliśmy naszą celę szalikami, ja po swojej gumowymi łyżkami powoli ryłem w ścianie "TYLKO WISŁA 1906", a oni z tostów zrobili napis "CRACOVIA PANY". 

Hong Kong 2019Where stories live. Discover now