Baltazar

3 1 0
                                    

Sztuką byłoby opisać Baltazara bez pominięcia choć jednej z jego cech. Na co dzień dwudziesto-pięcio letni student Niderlandystyki na Uniwersytecie Gdańskim. Przykładny uczeń i miłośnik filmów Marvela. Regularnie pojawiał się na zajęciach, oddawał projekty w terminie i sumiennie przygotowywał się do kolokwiów. Wykładowcy go tolerowali. Można nawet rzec że darzyli go znikomą sympatią. Urodził się i mieszkał w Sopocie. W wieku zaledwie dziewiętnastu lat wyniósł się od rodziców i zamieszkał w ciasnej kawalerce na obrzeżach miasta. Żył skromnie ale godnie. Stara kamienica nie miała w sobie za grosz prezencji ale oferowała w zamian przystępną cenę. Praca jaką wykonywał nie dawała mu satysfakcji ale w zupełności starczała na opłacenie rachunków. Był chodzącym przykładem że wydzwanianie do ludzi może człowieka wyżywić. Praca w call center była elastyczna. Grafik dopasowywał do uczelni a w cięższych miesiącach zaciskał pasa i robił nadgodziny. Odpowiadała mu gdyż nie musiał rozmawiać z ludźmi twarzą w twarz. Z natury był introwertykiem. Lubił samotność i nie miał parcia na podbijanie szczebli towarzyskich. Z racji tego nigdy nie zdecydował się na lokatora. Współegzystencja z drugim człowiekiem stanowiła dla niego istną mordęgę. Jedynym kompanem w zapyziałym mieszkaniu był kot zwany Filemonem. To imię to swojaki ukłon w stronę dzieciństwa które swoją drogą dalekie było od ideału. Owe mieszkanie pełne było gratów. Baltazar już od najmłodszych lat pasjonował się zbieraniem rupieci. Po wyprowadzce bliscy odetchnęli z ulgą mogąc w końcu usunąć bezużyteczne śmieci. Bez zgromadzonego przez niego dorobku odkryto kilkaset metrów kwadratowych do wykorzystania. Staruszkowie nie próżnowali i szybko rozpoczęli diametralny remont. Na miejscu jego pokoju stanął nowy salon z wyjściem na werandę. Bezużyteczny pokój niegdyś przypominający schowek stał się sercem domostwa. Stosunki Baltazara z rodziną były znośne. Od najmłodszych lat borykał się z wyrażaniem uczuć. Mówił albo za dużo albo wcale co nie ułatwiało rozrostu więzi. Najmocniejszą relację zbudował z siostrą która niedługo po nim opuściła rodzinne gniazdo. Wraz z narzeczonym Henrykiem przeprowadziła się do malowniczego Wrocławia. Widywali się sporadycznie i po latach kontakt się osłabił. Jeśli chodzi o wygląd to Baltazar niczym nie różnił się od pozostałej części społeczeństwa: Przeciętny facet o szczupłej budowie i w kwiecie wieku. Jako młodzieniaszek nie grzeszył urodą przez co nie uszedł kpiną i prześmiewczym komentarzom ze strony rówieśników. W jakimś stopniu miało to wpływ na jego niedowartościowanie. Dorastanie natomiast okazało się dla niego łaskawsze. Na studiach zdecydowanie wyładniał. Zrozumiałym jest że nadal nie był typowym przystojniakiem ale zmienił się na tyle że koleżanki z grupy zaczęły zwracać na niego uwagę. Był wysoki i lichy. Jadł sporo ale nie było tego po nim widać. Zakłopotany swoją wagą zaczął zwiększać dawki kaloryczne ale nawet to nie wiele pomogło. Miał ciemno brąz czuprynę której nigdy nie potrafił ujarzmić. Zmiana fryzjera mogłaby zdziałać cuda ale w jego przypadku nie było to możliwe. Nie trawił zmian i wystrzegał się ich jak ognia. Jedynym co go ratowało to przystojne rysy twarzy, ciemniejsza karnacja i brązowe oczy przez które przypominał jelenia. Spostrzegawcza persona była w stanie dostrzec w jego wyglądzie prawdziwy potencjał. Gdyby ktoś odpowiednio go poprowadził mógłby w pełni zmienić jego prezencję. Chętnych jednak brakowało. Wynikało to głównie z tego że kontakty chłopaka z ludźmi były skomplikowane. Starał się trzymać na uboczu i niechętnie dopuszczał do siebie obcych. Miał wąskie grono dobrych kolegów z którymi regularnie się widywał. Znali się od dawna więc wszelkie wady każdej jednostki już dawno ujrzały światło dzienne. Tolerowali się tacy jakimi byli i czerpali sporo przyjemności ze wspólnych spotkań. W przypadku uczelni sprawa wyglądała nieco inaczej. Baltazar starał się grać przeciw swojej naturze i zdarzało mu się przesadzać w byciu 'do przodu' w kontaktach z kolegami i koleżankami z grupy. Koniec końców był dosyć lubiany. Oczywiście było kilka osób które nie tolerowały jego towarzystwa ale były to poszczególne przypadki. Styl bycia Baltazara był tak specyficzny że albo ktoś przymykał na to oko albo zupełnie go unikał. Miał stwierdzoną nerwice natręctw czyli tak zwane zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Objawiało się to u niego nawracaniem natrętnych niepewności i luminacji którym nie potrafił się oprzeć. Jeśli jakimś cudem udało mu się to ujarzmić ogarniał go lęk, niepokój i napięcie. To jednak nie wszystko z czym się zmagał. Do pakietu dochodziły jeszcze zaburzenia adaptacyjne, ostre reakcje na stres, dwubiegunowość i według niego samego zaburzenia zachowania. Jak widać na załączonym obrazku Baltazar był psychicznie jednym, wielkim chodzącym nieszczęściem. Nie ma się więc co dziwić że jego relacje z dziewczynami praktycznie nie istniały. Był dobrym kolegą i dziewczęta odczuwały do niego sympatię jednak żadna nie była na tyle odważna aby zaryzykować i wejść w związek z tak tykającą bombą. Nie było mu to na rękę bo lata leciały a on z roku na rok odczuwał coraz większą potrzebę znalezienia kogoś kto go pokocha. Starał się więc nie być sobą. Przybierał maskę i grał kogoś innego. Nature jednak nie łatwo oszukać. Zmiana osobowości nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Wręcz przeciwnie zadziałała na jego niekorzyść. Stał się bardziej podatny na skrzywdzenie i tak właśnie się stało. Na pierwszym roku wpadła mu w oko koleżanka z grupy. Na imię miała Urszula i nie można jej było niczego odjąć. Urodziwa, głośna, pewna siebie-całkowite przeciwieństwo Baltazara. To chyba go w niej pociągało. Zakochał się w niej jak szczeniak. Przez cały rok biegał za nią jak podwładny i był na każde zawołanie licząc że coś z tego wyniknie. Urszulka jednak nie widziała w tym przyszłości. Jego zaloty traktowała jak grę. Wykorzystywała go na każdym kroku i mało interesowała się jego uczuciami. To dziwne zauroczenie prawdopodobnie nadal by trwało gdyby nie interwencja dobrej duszy Anny. Anna jako koleżanka Urszuli znała jej stosunek do Baltazara i ze względu na swoją empatyczną naturę wyjawiła chłopakowi co Urszula wygaduje za jego plecami. Prawda była dla niego jak cios którego nie przewidział. Trochę mu zajęło zaakceptowanie że nic z tego nie będzie ale czas zaleczył rany i jakoś się z tego otrząsnął. Postanowił sobie wtedy że nie będzie się mieszał w jakiekolwiek relacje z dziewczętami z grupy. Więcej było z tego problemów niż przyjemności. Postanowienia to jedno a emocje to drugie. Baltazar wiele planował ale mało robił. Rzadko spełniał własne postanowienia. Niewiele minęło kiedy znowu wplątał się w kolejną uczuciową aferę. Aczkolwiek tym razem to on był na wygranej pozycji. Od wyjaśnienia się sytuacji z Urszulą chłopak regularnie pisywał z Anną. Był wdzięczny że mu pomogła a ona zdawała się być chętna na rozwinięcie ich znajomości. Anna nie była w jego typie. Mimo iż miała wspaniały charakter, Baltazar nie odczuwał do niej pociągu. Była niska i pulchna. Miała krótkie jasne brąz włosy, ładną buzię i niebieskie oczy. Traktował ją bardziej jak kumpla niż materiał na dziewczynę. Odczuwał z tego powodu wstyd i często robił sobie z tego powodu wyrzuty. Najgorszym było to że nie miał wystarczająco jaj żeby jej o tym powiedzieć. Ciągnął tą relacje robiąc jej złudną nadzieje. Na drugim roku uświadomił sobie że sam nie wiedział co czuje. Był skołowany i rozważał czy nie warto byłoby dać temu szansę. Z dwojga złego lepsza żywa dziewczyna niż internetowe znajomości z tinder'a. W porównaniu do aplikacji żywa przynajmniej ma puls. Postanowił wyjść jej naprzeciw i dać temu szansę, tak przynajmniej mu się wydawało. Okazja szybko się pojawiła ponieważ Anna zaprosiła go do spędzenia razem Nowego Roku. Zaryzykował i na Sylwestra wybrał się do Gdyni gdzie mieszkała dziewczyna. Odebrała go z dworca i udali się do jej znajomych. Wieczór okazał się klapą gdyż Baltazar za żadne skarby świata nie potrafił złapać wspólnego języka ze znajomymi dziewczyny. Mieli inne priorytety, pasje i sposób myślenia. Annie było go żal więc po imprezie zabrała go do siebie. Alkohol zrobił swoje i doszło pomiędzy nimi do stosunku. Nie wiedząc czemu, kolejnego ranka Baltazar żałował tego co się stało. Stał na rozstaju dróg. Nie chciał jej skrzywdzić ale zrozumiał że nie jest gotowy do pakowania się w związek. Zrobił więc to co potrafił najlepiej-uciekł od problemu i zachowywał się gdyby nigdy nic. Oboje czuli się na tyle głupio i niepewnie że z czystego komfortu nie wracali do tego zajścia. Pisali ze sobą coraz bardziej sporadycznie a rozmowy na uczelni ograniczali do minimum. Pod koniec roku Anna nie zaliczyła egzaminów i musiała powtórzyć rok. Baltazarowi było przykro ale jednocześnie swego rodzaju ciężar spadł mu z barków. Kolejne dwa semestry minęły szybko i bez większych ekscesów. Z uwagi na problemy w domu i jego personalne potyczki z pisaniem pracy licencjackiej nie udzielał się w życiu towarzyskim. Kłopoty się namnożyły. W rezultacie był zmuszony wziąć urlop dziekański i zacząć magisterkę z rokiem na którym wylądowała wcześniej Anna. Nie znał tych ludzi i obawiał się nowego startu. Ze strachu przed nieznanym odezwał się do niej w wakacje. Jak gdyby nigdy nic się nie stało ich relacja ponownie odżyła. Przeprosił za swoje zachowanie i zaczęli koleżeństwo od nowa. Liczył że spotkają się na magisterce. Samotne rozpoczęcie roku było mu średnio na rękę. Niestety wyszło na jaw że Anna nie obroniła pracy i nie mogła powrócić na studia. Dla Baltazara oznaczało to walkę. Walkę o przetrwanie w nowej grupie społecznej.

PeppermintWhere stories live. Discover now