Strach

224 0 0
                                    

Siedzisz skulona w kącie. Po twojej twarzy potokiem płyną łzy. Nie możesz złapać tchu. Słyszysz jego ciche kroki w pokoju obok. Kładziesz się na dziecięcym łóżku, skulona jak w łonie matki i próbujesz uspokoić swój oddech. Udaje ci się powoli. Każdy twój wdech i wydech jest coraz głębszy. Zaczynasz podsypiać, kiedy do pokoju wchodzi on. Twój kat i mąż w jednym. Zastanawiasz się, czego znowu chce. Twój oddech znów traci na jakości, a serce bije jak szalone. Czy cię znów uderzy i poniży? W końcu czujesz, jak ktoś obejmuje twoje ciało od tyłu, przysuwa się do Ciebie coraz bardziej. Czujesz ciepło jego ciała na swojej skórze. I gdyby nie to, co wydarzyło się dosłownie kilka minut temu, to byłabyś w siódmym niebie. Co ja pierdolę... Siódme to by było za mało.

-Śpisz?- odzywa się w końcu.

-Nie.- odpowiadasz.

-Przepraszam kochanie.

-Dobrze. Nic się nie stało.

Odwracasz się i wtulasz się w niego jeszcze bardziej. Czemu to robisz? Nie wiesz. Chcesz zapomnieć, o tym, co się wydarzyło. Zastanawiasz się, czy masz siniaki. Może tym razem nie. Cieszyłabyś się, jeśli byś nie miała żadnych śladów. Mogłabyś udać, że nic się nie wydarzyło. Dzieci są akurat u babci, więc nikt nie wygada, a Ty nie będziesz musiała bać się kolejnej wizyty u rodziny. Nie pytaliby w końcu o nic. Zasypiasz z bólu głowy, jednak nie śpisz spokojnie. Masz koszmary. Wspomnienia minionych dni. Każdy był ostatnio taki sam. On popadał w szał i wyzywał cię od najgorszych. Udawałaś, że nie słyszysz, ale to najczęściej złościło go jeszcze bardziej. Wtedy wcielał się w kata, a ty byłaś jak szmaciana lalka. Latałaś z jednego kąta do drugiego, kiedy cię popychał. Rzucał w ciebie wszystkim, co tylko miał pod ręką. Dostawałaś z otwartej ręki, a jak widział, że piecze już ciebie policzek zamieniał to na pięść. Pierdolony damski bokser. Trwasz w tym jednak. Bo to przecież twoja wina. To ty znowu zostawiłaś jeden niepozmywany talerz w zlewie. To Ty nie zdążyłaś z obiadem, a nie on. To Ty znów nie masz ochoty na wizytę jego kumpli i siedzisz w dresie. Dostałaś właśnie za to, należało Ci się. Co z tego, że krzyczałaś? Co z tego, że wołałaś o pomoc, skoro żaden z sąsiadów nie zareagował? Na pewno Cię słyszeli. Oni też zapewne twierdzą, że to twoja wina. Zresztą, co by dało, gdyby chcieli ci jednak pomóc? Wezwaliby policję, a ty- głupia- powiedziałabyś, że to zwykła kłótnia, że to ty przesadziłaś. Dziś było identycznie. Uderzył Cię tym razem za to, że chciałaś wyjść z przyjaciółką. Przecież jesteś jego własnością i powinnaś siedzieć w domu. Gotować, sprzątać, zajmować się dziećmi. Do tego jesteś stworzona, a nie do latania z kumpelami po kawiarniach. I znów piekł cię policzek i znów ci nikt nie pomógł. Budzisz się w końcu. Jest środek nocy. On śpi dalej obok ciebie. Już wiesz, że to nie jest normalna miłość, ale toksyczna. Może się zmieni. Może Ty postarasz się bardziej. Zamykasz oczy i zasypiasz z myślą, że jutro musi być lepiej.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 21, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

W poszukiwaniu szczęściaWhere stories live. Discover now