~2~

349 10 0
                                    

Długo się męczyłam zanim usnęłam, mimo to jakoś się udało. Była około 2 w nocy.

~Rano~
9:25

Obudziłam się dość wcześnie jak na mnie, szybko się zebrałam i poszłam do łazienki się umyć i ubrać w rzeczy dzienne.

- Julia? - po raz kolejny usłyszałam głos mojej mamy.

- Tak?

- Chciałam spytać, czy idziesz jutro ze mną i Wiktorią do galerii, tak w ostatnie trzy dni tutaj.

- Czekaj, jak to trzy...? - serce stanęło mi w miejscu na tą informację, czyli wcale nie tydzień nam tu został...

- Z tatą ustaliliśmy, że wyprowadzimy się wcześniej.

- A pojedziemy...na jego grób ostatni raz?...- spytałam z łzami w oczach.

- Pojedziemy. - mama pogładziła moje włosy uśmiechając się, po czym wyszła z mojego pokoju.

Postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki Pauliny, w moje ostatnie dni tutaj chciałam spędzić z nią dużo czasu. Po kilku sygnałach odebrała.

- Cześć Jula, co tam?

- Nic takiego, spotkamy się? Proszę, najlepiej zaraz w parku na naszej ławce...

- No spoko, ale co się dzieje? Jakoś smutna jesteś...

- Powiem Ci właśnie jak się spotkamy, za 10 minut?

- Oki, to pa.

- Pa, pa...- rozłączyłam się szybko i poszłam do kuchni żeby coś zjeść.

- O, hej Julka. - Wiktoria powitała mnie z uśmiechem pisząc z kimś na telefonie.

- Cześć, Wiki. Mama Ci mówiła o- - dziewczyna przerwała mi.

- Tak, za 3 dni wyjeżdżamy, w sumie to lepiej, popatrz na to tak, że będziemy mogły poznać okolicę i będziemy mieć też więcej czasu na zaklimatyzowanie się w nowym miejscu.

- Ta. - odpowiedziałam olewająco biorąc jabłko.

- Ja Ci podałam tylko pozytywy...Wiem, że jest Ci smutno z jego powodu...

- No, tak jakby. Wychodzę spotkać się z Paulą, narazie. - pożegnałam się z siostrą wyrzucając ogryzek do kosza i biorąc telefon poszłam założyć buty do wyjścia.

- Pa...- mruknęła tylko.

***
W parku

Poszłam tam, gdzie zwykle spotykam się z Pauliną, do naszej ławki. Czekała na mnie.

- Cześć, jak tam? - przywitała się ze mną.

- Hej, słabo...musimy pogadać. - przeszłam od razu do tematu.

- Ale o czym?...- spytała zaniepokojona.

- No bo...Wyjeżdżamy jednak za 3 dni...To decyzja moich rodziców, a raczej pewnie ojca, który zmusza moją matkę do wszystkiego...

- A co z Wojtkiem? Ze mną? Z nami?...- zasmuciła się informacją o przyspieszeniu mojego wyjazdu do Szczecina.

- W dzień wyjazdu pewnie odwiedzę ostatni raz jego grób...Będziemy się kontaktować, obiecuję. - przytuliłyśmy się.

- Mam nadzieję...- mruknęła cicho. - Idziemy gdzieś jeszcze?

- No możemy.

- To do Starbucks'a.

- Spoko.

13:43
W sklepie

- Julka! Pomóż mi. - Paula zawołała mnie do przymierzalni.

- No?

- Zapniesz mi tą sukienkę? Proszę. - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.

- Jasne, daj. - szatynka odwróciła się po czym zapięłam jej zamek sukienki na plecach. - Wyglądasz świetnie! - sukienka z czarno-białymi cekinami wyglądała świetnie na dziewczynie.

- Dziękuję, a Ty coś kupujesz?

- Rozglądałam się i znalazłam fajne buty sportowe.

- Kolejne Fila? - zaśmiała się. Fakt, mam dużo butów tej marki w swojej szafie.

- Taa. - uśmiechnęłam się lekko. - Ale są mega, przebierz się w swoje ubrania i chodź zobaczyć.

- No spoko. - wyszłam z przymierzalni i poszłam po buty, które zauważyłam wcześniej.

***
Generalnie, jak ktoś nie czyta informacji czy coś - rozdziały są;

Poniedziałek, piątek - 12.25
Środa - 10.30
Myślę, że jest git, eldo.

Forever and ever || Łukasz WawrzyniakWhere stories live. Discover now