*WSTĘP*

64 5 7
                                    

- Heh... - mruknęłam cichym tonem głosu, słysząc alarm swojego budzika. - Pora „wstawać”...

Nie miałam żadnego problemu z powiedzianą mi wcześniej czynnością. Od razu moje nogi skierowały się w stronę szafy na ubrania. Otwierając drzwi od niej, wręcz automatycznie sięgnęłam po swoją zdecydowanie za dużą, żółtą bluzę z inicjałami Alan'a Walker'a bez zamka. Zarzuciłam ją szybko na siebie, robiąc to samo z randomowymi getrami, przy okazji spoglądając kątem oka na drzwi szafy.

Różnokolorowe karteczki zdobiły drewnianą deskę. Były na nich wybrane cytaty z internetu, niekiedy informacje co powinnam zrobić z rana, od razu po wstaniu. Pomijając fakt, że zdarzy mi się nie przespać kilku nocy, i moja koncentracja pada.

Chcąc przeczytać niektóre z nich, obraz mi się zamazał przed oczami. W tym samym momencie do mojego pokoju doszedł odgłos otwieranych drzwi. Kurka, jak zwykle zapomniałam je zamknąć, zawsze to robię jak idę spać.

Mój wzrok powędrował w stronę drzwi, w których stał mój opiekun. Starsza kobieta miała wory pod oczami, widać, że była zmęczona. Na jej twarzy zaistniał grymas, widząc mnie przy karteczkach, już ubrana.

- Znowu? Eh. - fuknęła, lustrując na szybko mój pokój wzrokiem. - Spakowana?

- Nie. - odpowiedziałam od razu, wyciągając z szafy czarną walizkę. W między czasie, kiedy walnęłam ją na łóżko i zaczęłam ekspresowo pakować najpotrzebniejsze rzeczy, Pani Blanca weszła do pokoju i zaczęła czytać na głos moje karteczki, przed tym otwierając moje okno.

- Udusisz się tutaj. - burknęła, poprawiając swoje okulary na nosie. No i zaczęła się ostra krytyka... - Nie rozumiem twojego trybu życia. Pamiętaj, że będziesz musiała przebywać w jednym pokoju z maximum. dwoma osobami. Nie pakuj się w kłopoty, i na Boga. Nie uciekaj przez okno! - zaostrzyła ton głosu, przy tym podnosząc swój surowy wzrok na moją osobę.

Zaprzestałam na chwilę swoich czynności, wzruszając ramionami.

- N-Nie m-moja win-na, że m-mieszkam-m n-na parterze. - ah, to moje nadmierne jąkanie się w nerwowych dla mnie sytuacjach. Czasami mam dość swoich głupich odruchów, i to bardzo. Jestem co raz to bardziej przekonana, że przez ten fakt rodzice mnie oddali do sierocińca. Musi być jakiś powód.

- Ty się nie tłumacz, okej? - przewróciła oczami. - Pakuj się, pakuj, bo za chwilę nie zdążysz tego zrobić...

A więc znowu zaczęłam się pakować. Mijałam przy tym kobietę od czasu do czasu, wyciągając z mojej szafy kilka par spodni, góry, i bielizny. Później polazłam do łazienki, słysząc nadal zirytowany ton czytającej Blanci. Zgarnęłam dwie szczotki, pastę do zębów i mydło. Nie obyło się też bez płynu pod prysznic i dwóch białych ręczników. Mniejsze rzeczy spakowałam do starej jak świat kosmetyczki z Hello Kitty.

Znowu wkroczyłam do pokoju, spoglądając na nie swoje łóżko. Mój współlokator, Casper nadal smacznie spał.

- Wzięłaś leki?

- Nie. - palnęłam, siadając na łóżku i wznawiając pakowanie się.

- Weź je. Niedługo ci się skończą, a to nie jest nawet zapas na tydzień w szkole. - chrząknęła. - W środę ci kupię nowe i przekażę dyrektorowi.

- Jasne. - mruknęłam pod nosem, zapinając jakimś cudem walizkę. - Już. Spakowałam się. - przewróciłam oczami, zarzucając na głowę kaptur bluzy.

- W szkole nie będziesz mogła tak chodzić. - skomentowała. - Jak cię widzą tak cię piszą, więc się zachowuj.

Westchnęłam, zdejmując kaptur.

- Lepiej?

- Spakowana? - przytaknęłam. - To leć już. Uważaj na siebie, bierz leki i nie pakuj się w kłopoty. Przyjdę w środę. Masz 30minut na dotarcie do szkoły.

W między czasie zrzuciłam swój bagaż z łóżka, robiąc przy tym nie mały hałas. Zgodnie z moim zamiarem obudziłam swojego kolegę z pokoju, normalnie zerwał się do pionu.

Casper Peterson to bardzo przeciętny typ introwertycznego człowieka z podejściem ekstrawertyka jak na swój wiek. Jest starszy ode mnie o dwa lata. Co do wyglądu, ma szatynowe włosy, niebieskie oczy, oraz piegi na nosie i dość jasną karnację.

Chłopak spojrzał to na mnie, to na moją walizkę i to na mojego opiekuna, który chętnie zabiłby mnie teraz na miejscu za to, co przed chwilą zrobiłam. Jednak w końcu kiwnął głową w stronę Pani McClayne na powitanie, wstając z łóżka. Podszedł do mnie, zlustrował wzrokiem, po czym przytulił. Odwzajemniłam mimo wszystko, pomimo, że to tylko dobry kumpel. Kocham przytulać, ale za to ciężko mi to robić co do obcych mi osób.

- To spotykamy się za tydzień, nie? - odkleiliśmy się od siebie, patrząc sobie smutno w oczy. Przytaknęłam mu, podnosząc walizkę do góry.

- Trzymaj się, stary. Powodzenia w trzeciej licka. - uniosłam lekko swoje kąciki ust ku górze, kierując się w stronę wyjścia z pokoju. Za nim wyszłam, spojrzałam jeszcze na starszą kobietę. - Dowidzenia!

- Pamiętaj, co ci mówiłam o nowej szkole. - powiedziała i również się uśmiechnęła. Wyszłam z pokoju, taszcząc za sobą ciężką walizkę przez korytarz sierocińca.

Kiedy odeszłam parenaście dobrych metrów od drzwi, założyłam kaptur bluzy na głowę.

- Nie. - zaśmiałam się cicho, ale i wrednie. W tym samym momencie poczułam wrażenie, że o czymś zapomniałam, ale nie zawracałam sobie tym głowy.

Przedstawiam wam trzecią oddzielną serię opowiadań o kwadratowej grze - MineCraft'cie - pisanej z Szczurekthekiller . Wepchnęłam się niekulturalnie do „Strange Dream - Minecraft”, czyli jej opowiadania, tworząc „SD ~ w innym Świecie”. Ostatnimi czasy, a konkretniej 3marca tego roku, dzień po mojej czternastce przyśnił mi się sen, który przedstawiał nieznaną mi dziewczynę. I tak powstała kolejna OC - Nadia Tune. Nazwisko, jak i imię dla jej opiekunki wymyślił kRZak ^^ I bardzo jej za to dziękuję <3

Publikacja *WSTĘP* ~ 02:23

Edit ~ 04:07

SD ~ w innym ŚwiecieWhere stories live. Discover now