*Rozdział 2*

37 6 6
                                    

Lekcja się skończyła, a ja byłam zbawiona. No cóż, może dwójka z matematyki za ,,uważanie na lekcji" nie jest niczym zbawiennym, ani nawet fajnym. Muszę się teraz przyzwyczaić do tego, że w tej szkole dwóje to też pały i można przez takie oceny nie zdać.

Wracając... Teraz nie tylko tajemnicza trójka była głównym obiektem do obserwowania przez ,,miłą" klasę. Dosłownie wybiegłam z niej na stołówkę. Nie dość, że byłam tak bardzo głodna, bo nie jadłam kolacji z wczoraj i śniadania, to jeszcze nie mogłam wytrzymać, siedząc w miejscu przez 45 minut. Strasznie wierciłam się na krześle. A to zakładałam jedną nogę na drugą, później na zmianę, a to zsuwałam się z krzesła do tego stopnia, że ławka była na wysokości mojej szyi... Dużo eksperymentowałam z moim ciałem, może przez te wygibasy wszyscy się na mnie patrzyli, nie wiem, bo nie patrzyłam. Miałam ich gdzieś.

Chyba to jest dopiero początek w ,,łamaniu zasad Pani Blanca'i". Jak mówiłam - jestem typem buntownika, który trzyma się TYLKO własnych zasad. Nie palę, nie piję, nie wagaruję, i nigdy tego nie zrobię. Ale za to robię inne, RÓŻNE odpały, za co trafiałam od czasu do czasu na dywanik dyrektora. Czy to się zmieni? Raczej nie.

Stołówka jest dosłownie niedaleko wejścia szkoły, dlatego też nie miałam żadnego problemu z jej odnalezieniem. Zgarnęłam z niej kilka kanapek z serem, po czym usiadłam do pustego stolika i zaczęłam szamanko. Unikałam jak tylko się dało relacji między ludzkich, bo wiedziałam, jak to się może dla mnie skończyć. Mam wielkiego pecha, jeśli chodzi o ,,zawieranie przyjaźni", a w połączeniu z łatwowiernością nie wróży nic dobrego. Jestem naiwna, ranię się tym jak chol*ra przebywając w towarzystwie toksycznych ludzi. Więc po co się ranić? Chyba na dobre się odcięłam od społeczeństwa rówieśników. Mam Instagrama i takie tam pierdoły, ale nikt tam nie zagląda. Bo nie może, heh.

Moja ulubiona gra to Minecraft, to jest tak bardzo urwane z kontekstu. Czemu akurat ona? Jestem dosłownie sama na Świecie. Jestem jedynym człowiekiem na powierzchni, który za pomocą łapki może zdziałać tak wiele. Nie ma OGRANICZEŃ, które występują w tym realnym świecie, na którym obecnie przebywam. Mogę zdziałać dosłownie wszystko. Budować, odkrywać, i takie tam. Ta gra dopuszcza człowieka do zakazanych przez społeczeństwo wyborów, dlatego ją tak bardzo uwielbiam. Może jest troszkę dziecinna, ale... Kogo to obchodzi? Na pewno nie mnie.

Po zjedzeniu wszystkich naszykowanych przeze mnie kanapek opuściłam stołówkę. Na kolejnej lekcji było podobnie, pomijając, że to był human. Wspominałam, że kocham humanistykę? Na pewno tak. Wracając... Mniej się wierciłam, ale przynajmniej załapałam piątkę za pracę na lekcji. Nie wiem co chodziło rówieśnikom po głowach, posyłając mi zdumione spojrzenie w moją stronę. Dziwni są.

Nie co spokojniej zareagowałam na dzwonek, który oznaczał przerwę. Wyszłam z klasy, poprawiając plecak na obu ramionach. Jednak w pewnym momencie widząc niedaleko mnie dwóch chłopaków, którzy zagrodzili drogę nowej dziewczynie, szybko schowałam się za rogiem korytarza, uderzając w nią z impetem plecami. Już nie byłam taka spokojna, oj nie.

Fuknęłam pod nosem, karcąc się w myślach. Nie znam tych dwóch chłopaków, na pewno muszą być z równoległej klasy. Ale na pewno nie mają dobrych zamiarów.

- Spójrz na nią, normalnie murzyn! - krzyknął pierwszy. Nie wiedziałam, który, ale miałam na chwilę obecną gdzieś tą informację. Nie podobało mi się to.

- Oczy jak u wampira, chujowe masz soczewki. - stwierdził ostrym tonem drugi. Dotknęłam lekko opuszkami palców swojej twarzy. Nieświadomie miałam na niej grymas niezadowolenia, i to nawet spory, stwierdziłam to po brwiach. Emocje szalały, strasznie żal mi było tej dziewczyny.

W końcu zebrałam się w sobie. Na korytarzach był spory ruch, dziwię się, że ktoś jeszcze nie zareagował, najwidoczniej ja musiałam to zrobić. Wzięłam haust powietrza, zachowując spokój. Wyszłam zza rogu korytarza stanowczym, ale i szybkim krokiem, łapiąc dziewczynę za kaptur bluzy. Pociągnęłam ją do tyłu, zasłaniając tym samym jej osobę swoim ciałem. Była ode mnie o wiele wyższa, tak samo jak i dwaj chłopcy. Nie przejmowałam się tym. Spojrzałam im złowrogo w oczy.

- Murzyn to ty będziesz jak cię we własnym g*wnie utopię. - nie zastanawiając się nawet nad tym co mówię zaczęłam gadać jak najęta. Nie wiedziałam, że potrafię AŻ TAK nadużywać bluźnierstw. - Co ona wam do diabła zrobiła? Jest, istnieje, za to wy nie powinniście. - uśmiechnęłam się przerażająco. Właśnie tak, jak mordercy uśmiechają się do swoich ofiar. Przy takim ,,wyzwisku" to była moja deska ratunku. Bez tego zabrzmiałabym naprawdę... Głupio. I nie przekonywująco. - Widzicie w tym jakikolwiek sens? Sprawia wam radość smutek innych? - po chwili moja mina przedstawiała złość na tych dwóch. - Wypierdalać! - krzyknęłam.

Nigdy tak bardzo nie puściło mi nerwów. Ulżyło mi, kiedy ci dwaj uciekli. Satysfakcja była tak wielka jak nigdy. Ale zdałam sobie sprawę, że właśnie zaprzeczyłam samej sobie ratując tą dziewczynę z kolejnych obelg na jej temat. Nie mogę od tak przecież wtrącać się w nie swoje sprawy, uprzednio odcinając się od rówieśników. No nie?

Czerwonooka nie zdążyła mi nawet podziękować. Szybko ulotniłam się z miejsca zdarzenia.

Wyzwisko bohaterki wymyśliła Szczurekthekiller , heh.

SD ~ w innym ŚwiecieWhere stories live. Discover now