Goodnight, little soldier

410 28 5
                                    

Lena doczekała się. W niedzielę otrzymała nowy samolot, dzięki któremu będzie w stanie znów wyruszać na misje. A ta miała odbyć się już dziś w poniedziałek. Lotniczki wyruszą ponownie w tereny, gdzie zestrzelono wcześniej Lenę, aby tym razem uważnie przeszukać okolicę i przede wszystkim nie pozwolić na żadne nieplanowane wyłamanie którejkolwiek z szyku, co mogło skutkować katastrofą taką jak ostatnim razem. Zyta jednak, tak jak uwielbiała latać, tak w tym momencie obawiała się kolejnego lotu ponad tamtą okolicą. A co, jeśli znów się tam przyczają? Co wtedy, gdy znowu spróbują zaatakować? Co gorsza - on spróbuje zaatakować. Ten, którego niegdyś uważała za starszego brata. Ten, który był gotowy bronić ją przed wszystkimi, ten sam chce teraz pozbawić ją życia. I ona, nieustraszona pilotka, najlepsza z najlepszych, po prostu się bała. Bała konfrontacji z nim. Jeszcze nikomu o tym nie powiedziała. Żadna inna lotniczka nie wiedziała o tożsamości tajemniczego napastnika, ani nawet o samym zajściu w Moskwie. Zyta nie chciała im wyjawić nic z tych rzeczy. Z resztą, co by to zmieniło? Poczułaby się lżej, jakby się komuś wygadała?  Poza tym, w jaki sposób by im to wytłumaczyła? Że jej dawny brat, o którym do tej pory z niewiadomych przyczyn nawet nie pamiętała, nagle chce ją zabić z czyjegoś polecenia? To brzmiało co najmniej niedorzecznie. Nie, nie mogła nikomu powiedzieć. Zatem Lena dusiła to w sobie, aż w końcu przyszedł czas następnej misji. Lotniczki wyruszyły, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, co przeżywa jedna z ich towarzyszek. Co prawda bez trudu zauważyły, że zachowuje się trochę  inaczej niż normalnie, ale uznały, że to pewnie przez sam fakt wypadku podczas ostatniego lotu. Jeszce przed startem zgodnie stwierdziły, że nie warto rozgrzebywać tej sprawy i zamęczać jej pustymi frazesami typu ,,Czy nadal przejmuje się swoim wypadkiem''. Bo pomimo tego, że zapierałaby się, odpowiedź byłaby oczywista. Jasne, że się przejmowała, w tak krótkim czasie nie sposób pozbyć się takiej traumy. Dlatego reszta pilotek postanowiła nie dokładać oliwy do ognia i dać Lenie czas na pogodzenie się z przykrym faktem.

Po parunastu minutach docierały powoli do lasu nad jeziorem. Okolica wydawała się spokojna, prawie bezchmurne niebo i wiosenna przyroda budząca się do życia nadawały jej niemal idylliczny charakter. Lena zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno jej obawy były słuszne. Czy może jednak niepotrzebnie się martwiła? Dookoła ani żywej duszy, czego- i kogokolwiek, kto mógłby w jakikolwiek sposób przeszkodzić im w misji tym razem. Zyta odetchnęła z ulgą i odzyskała dawną pewność siebie. To, że ostatnia misja się nie udała, nie oznaczało przecież, że od tamtej pory każda następna również okaże się pasmem porażek, prawda? To rozmyślanie uspokoiło ją nieco. Nawet starała się zażartować z innymi pilotkami przez komunikator. 

-Widzę, że komuś się już poprawił humor.- zauważyła z przekąsem Luna.

-Jak najbardziej.- odparła Zyta.- Zamartwianie się to strata czasu.

Pilotki ucieszyły się. Ich stara, znajoma dowcipkująca Zyta nareszcie wróciła.

Leciały dalej w dobrym humorze, nadal uważnie obserwując okolicę. Gdy dolatywały do jeziora, ich oczom ukazały się drobne punkty na horyzoncie, przybliżające się jednak dosyć szybko, by już po chwili okazać się kilkoma myśliwcami rozpędzonymi prosto w ich stronę. 

-Rozproszyć się!- rozkazała Luna zaraz po tym, jak wrogie jednostki rozpoczęły nagły ostrzał.

Lotniczkom ,,Hery'' nie trzeba było dwa razy powtarzać. Na sygnał błyskawicznie rozleciały się w różne strony, unikając wymierzonych w nie pocisków. 

-Czyżby twój amant znad jeziora wrócił z kolegami?- zwróciła się do Zyty Pestka.

-Ciężko mi to przechodzi przez gardło, ale to nie pora na żarty!- odkrzyknęła Lena, wykonując nagły skręt w powietrzu, mający zdezorientować wroga.

Goodnight, little soldier | MarvelWhere stories live. Discover now