IMAGIN ALEC

267 14 2
                                    

- Alec, ja już tak dłużej nie wytrzymam!- krzyknęłaś zła na przyjaciela.
- Ale |t.i| wiesz przecież, że nic na to nie poradzę, że wolę się nie odzywać i zgodzić aby uratować moją rodzine. Ożenię się z nią czy to Ci się podoba czy też nie. - odparł zachowując spokój.
- Rób co chcesz, ale zapomnij, że będę tam stała i patrzyła jak popełniasz najwiekszy błąd w swoim życiu- odparłaś, po czym zaczełaś pakować swoje rzeczy do walizki - Zamieszkam jakiś czas u Simona.
- U tego podziemnego?
- Tak, mam dość spraw Nocnych Łowców. Narazie- warknełaś na odchodne.

Tak więc twoja miłość od dzieciństwa, żeni się z inną kobietą tylko dlatego bo rodzina od niego tego wymaga. Zrozumiałabyś to gdyby nie to że tworzyłaś z nim już związek, wydawało Ci się że Cię kocha tak bardzo jak ty jego. Niestety, tak bardzo się pomyliłaś.

Wyszłaś z instytutu i od razu skierowałaś się do domu Simona, gdzie mieszkał razem z Izzy. Wiedziałaś że zawsze możesz na nich liczyć, zwłaszcza że byli oni szczęśliwi kiedy zwiazałaś sie z Aleckiem. Zapukałaś, a twoim oczom ukazała się mała dziewczynka o wyglądzie Izzy.
-Ciocia! A gdzie wujek Alec?
- Dziś przyszłam bez wujka, chyba Ci to nie przeszkadza co mała?
- A pobawisz się ze mną w ogrodzie?
- Oczywiście skarbie, ale najpierw muszę porozmawiac z twoimi rodzicami.
- Mama i tata są teraz w kuchni. Spokojnie ciociu, tym razem tata gotuje.
Poszłaś za nią do kuchni. Simon i Izzy zawzięcie o czymś dyskutowali, gdy tylko Cie zobaczyli z walizką od razu wiedzieli o co chodzi. Izzy podeszła i mocno Cię przytuliła. Po krótkiej wymianie zdań poszłaś do swojego pokoju trochę odpocząć a następnie do ogrodu pobawić się z małą Cami.

Dni mijały powoli, a noce... szkoda mówić, płakałaś przez większość czasu, aż nadszedł dzień ślubu. Wyglądałaś koszmarnie, oczy czerwone, skóra blada, nie zdołałaś sie nawet uśmiechnąć ale musiałaś tam być. Więc ubrałaś się, ogarnełaś i po chwili razem z Izzy i Simonem oraz małą, ruszyliście do instytutu powitać parę młodą.

Ceremonia się rozpoczęła, nie mogłaś powstrzymać łez kiedy zaczeła sie przysięga małżeńska. Przeprosiłaś Izzy i już chciałaś wyjść gdy ktoś złapał Cię za łokieć. Matka Aleca i Izzy.
- Skarbie co się stało?- zawsze traktowała Cię jak córkę ale wiedząc za nią Aleca nie mogłaś nic powiedzieć.
Więc tak stałaś jak słup soli, a wszystkie spojrzenia były skierowane na Ciebie.
Stało się coś co pewnie nazwałabyś cudem ale cudów nie ma. Alec zostawił Lydię i ruszył w twoim kierunku, uwolniłaś sie z uścisku i jak naszbciej skierowałaś sie do wyjścia. Łapiąc za klamkę, ktoś chwycił Cię w objęcia i mocno pocałował. Przy wszytkich obecnych na sali, tak po prostu. Odepchnełaś go.
- Alec, ja tak nie mogę. Idź zrób co musisz, tylko nie każ mi na to patrzeć.
- Jedyne co muszę w tej chwili zrobić, to nie pozwolić Ci odejść. Wiem postąpiłem jak totalny idiota, ale tak bardzo Cie kocham, że kiedy Cię zobaczyłem zrozumiałem, że to właśnie Ciebie chce poślubić.
- A Lydia? Rodzina?
- Przeprosze i wszystko im wyjaśnię, tylko ty się teraz liczysz- powiedział i biorąc Cię na ręce wyszedł.

Kilka lat pozniej

Razem z Aleckiem wzieliście ślub po roku, rodzina to zaakceptowała i Lydia o dziwo też. Z tego co Ci wiadomo tworzy teraz rodzinę z jakimś sławnym nocnym łowcą i ma trójkę wspaniałych dzieci.

A ty? Jesteś szczęśliwa u boku Aleca, który bardzo o Ciebie dba, a co najważniejsze kocha Cie ponad życie. Spodziewacie sie za parę miesięcy dziecka. Taką rodzinę sobie właśnie wyobrażałaś.

☆☆☆
  Witajcie, jak wasze nastroje podczas kwarantanny?
Jest ktoś tu jeszcze?
Z braku zajęć postanowiłam coś napisać, czy wrócę na stałe to nie wiem.
Dajcie znać jak wam się podobało w komentarzach.
☆PH☆

Preferencje & Imaginy / DARY ANIOŁA Where stories live. Discover now