Wrócić do gry

397 27 1
                                    

Tobio spojrzał na tablicę wyników poirytowany. Ten dupek Oikawa pożałuje tego, gdy tylko nadarzy się okazja. Co mu w ogóle strzeliło do głowy z tymi żądaniami?! Dlaczego na każdym etapie życia Toru musi mu je utrudniać? Chłopak westchnął cicho, nie mogąc pozbyć się głosu z tyłu głowy, że sam jest sobie winny obecnej sytuacji. W końcu jakby nie ścigał się z Hinatą lub wcześniej, chociaż sprawdził, czy ma dobrze zasunięty plecak... wtedy notes nigdy by nie wypadł i nie trafił do rąk jego największego rywala. Nie mógł teraz zawracać sobie głowy starymi błędami. Jeżeli coś się nie zmieni, jeżeli on czegoś nie zrobi, to będzie masa nowych błędów. Wynik gry, przynajmniej dla Karasuno nie był na obecną chwilę optymistyczny, lecz istnieje jeszcze cień szansy, że wyjdą na prowadzenie. Musiał wrócić na boisko i razem z Hinatą rozegrać ich szybkie zagrania, nad którymi tyle pracowali. Nie mógł jednak nadrobić punktów, siedząc na ławce i obserwując grę innych. Pozostało mu tylko jedno wyjście

- Trenerze... - Tobio zaczął

- Kageyama wiem, o co ci chodzi, ale nie mogę sobie pozwolić na ryzyko, że zepsujesz kolejne zagrania. Nie wiem, co się z tobą stało, bo wcześniej grałeś doskonale, myślę, że drużyna również nie jest do końca pewna co o tym wszystkim myśleć.

- Ja... - nie potrafię wyjaśnić swojego wcześniejszego postępowania, ale jeszcze nie wszystko stracone... szybkie ataki mogłyby pomóc w nadrobieniu punktów i wyjściu na prowadzenie

Ukai westchnął - Kageyama, ty naprawdę myślisz, że pozwolę ci wrócić teraz na boisko skoro... - nie dokończył, bo chłopak mu przerwał

- Rozumiem te wątpliwości trenerze, ale istnieje jeszcze cień szansy na nadrobienie punktów i być może wygraną.... chociaż, nie ma być może. My musimy wygrać i pokonać pozostałe drużyny. Nie po to tyle trenowaliśmy, żeby teraz odpaść! Ja rozumiem, że to przeze mnie jesteśmy w takiej sytuacji i biorę na siebie pełną odpowiedzialność, lecz dzięki szybkim atakom możemy wyjść na prowadzenie. Proszę dać mi szansę na naprawienie błędów trenerze - Ukai nie mógł zaprzeczyć, że to, co mówił Tobio, miało sens, w końcu jest doświadczonym graczem. Może i nie mógł w pełni zrozumieć jego wcześniejszego postępowania, lecz jest gotowy zrobić wszystko by przejść dalej. Pozostali zawodnicy robili się coraz bardziej zmęczeni. Nie pozostała żadna inna opcja niż pozwolić Tobio ponownie grać. Musiał jednak najpierw przekazać tę informację drużynie i być może obmyślić nowy plan działania. Nie mogli tracić więcej siły, niż było to konieczne. Niedługo później rozległ się dźwięk gwizdka sędziego, oznajmiający przerwę. Tsukiyama, gdy tylko zbliżył się do ławki, chciał podzielić się z Kageyamą swoją frustracją i opinią, co sądzi o zaistniałej sytuacji, lecz Ukai podnosząc dłoń, powstrzymał go. Wszelakie żale i uwagi mogą poczekać na zakończenie meczu. Mieli ograniczoną ilość czasu i wiele ważnych kwestii do omówienia, dlatego trener szybko wspomniał o zmianach zarówno w drużynie na boisku, ale i stylu gry. Wielu patrzyło na Kageyame z pretensjami i podejrzeniami, czego chłopak całkowicie się spodziewał, lecz po chwili pewnego rodzaju złość zmieniła się w potrzebę. Podczas treningów to właśnie z nim ćwiczyli nowe zagrania i nie chcieli zmarnować szansy, by dotrzeć na sam szczyt. Kageyama wiedział, że tym razem musi dać z siebie wszystko i nie może zawieźć drużyny. Nigdy sobie by tego nie wybaczył, jeżeli przez własną głupotę - bo jedynie tak mógł to nazwać, bez względu na to, jak bardzo chciał za wszystko obwiniać Oikawe - odpadną w takim momencie. Poza tym, siedzenie na ławce dało okazję do obserwacji rywali z innej perspektywy i wychwycić pewne słabe punkty w ich stylu gry. Gdy sędzia oznajmił koniec przerwy, wszystko miało wrócić na dobre tory. Nie obeszło się bez zdziwienia na twarzach ich przeciwników, jak i fanów. Cóż... prawdopodobnie żaden trener nie zdecydowałby się na takie ryzykowne posunięcie. Podczas gdy większość patrzyła sceptycznie na zaistniałą sytuację, tylko dwie osoby na trybunach zachowywały się inaczej

- A nie mówiłem Iwa - chan? - powiedział Oikawa z uśmiechem - Tobio zrobi wszystko by powrócić do gry - może to świadczyć albo o dużym zaufaniu trenera do graczy lub o jego desperacji. Może jedno i drugie?

- Pff... - burknął Iwaizumi - mam nadzieję, że podczas meczu sprawi ci wiele problemów za te twoje głupie pomysły

- Jak możesz być przeciwko własnej drużynie! Nic dziwnego, że żadna dziewczyna nie chce się z tobą umówić i.... - nie dokończył, bo Karasuno zaczęło nadrabiać stracone punkty.

- Szybko im to poszło - burknął Oikawa, na co jego kolega tylko przewrócił oczami

- No oczywiście, że szybko. Ich ostatnia porażka z nami musiała mocno zaboleć... niechętnie to przyznaję, ale grają jak zupełnie inna drużyna. Lepiej zacznij już się rozgrzewać, bo jak ci pójdzie źle podczas gry, to kto wie, czy Tobio nie znajdzie jakichś haczyków na ciebie

- A weź się odwal! - powiedział Oikawa, ignorując śmiech Iwaizumiego i rzucając w niego piłką.

// Kolejny rozdział na umilenie tej całej wirusowej izolatki <3 

Jesteś mójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz