Rozdział 40

1.8K 44 22
                                    

Luke

Mamy to. Namierzyliśmy ich. Jedziemy po ciebie skarbie.

Alice

Powoli otwieram oczy. Chyba zemdlałam. Strasznie boli mnie.... Wsumie to wszystko. Nie mogę nawet wstać. Widzę swoje ciało. Pełne siniaków. Ciekawe jak długo leżę tutaj sama. Mam dość tego wszystkiego. Dlaczego to spotyka akurat mnie? Dlaczego tracę wszystkich których kochałam. Mamę, ... Luka. Dlaczego?! Oni zniszczyli mi życie. Nagle poczułam jakiś napływ złości.

- Nienawidzę was!!! Nienawidzę!!! - zaczęłam płakać w poduszkę. Po chwili usłyszałam kroki.

- Nie krzycz tak. - Usłyszałam głos Harrego. Spojrzałam na niego załzawionymi oczami.

- Ciebie najbardziej nienawidzę. Zniszczyłeś mnie Harry. Udało Ci się. Kiedyś ci wierzyłam. Że nie jesteś taki. Ale jesteś. Jesteś potworem. - brunet spojrzał na mnie jakby smutny.

- Myślałeś że będę twoją zabawką? Że się poddam? Nigdy zawsze będę starać się uciec z tego piekła które...

- Przestań.

- Dlaczego? Prawda boli?

- Nie myślisz tak przecież miałaś syndrom sztokcholmski.

- Ale myliłam się co do ciebie. Myśląc że możemy być szczęśliwi. Być szczęśliwym ze swoim porywaczem...

- Możemy.

- Nie, nie możemy!

- Wiesz... Ostatnio dużo myślałem i czasem żałuję.

- Mam ci bić brawo? Że żałujesz że się nademną znęcasz?

- To nie tak... Ja nie zawsze nad tym panuje.

- Bo nie chcesz nad tym panować.

- Mam problemy z agresją.

- Zdążyłam zauważyć.

- Biorę leki. Przynajmniej powinienem.

- Powinieneś? No czyli ich nie bierzesz.

- Nie. Jestem przywódcą gangu ja muszę być groźny.

- I musisz wyładowywać się na mnie.

- Poprostu czasem... Denerwujesz mnie. Jakbyś się słuchała było by łatwiej.

- I przywódcą gangu? Twój gang to ty, Niall i Zayn? Jakiś mały.

- Skarbie... Oni są moimi zastępcami a to siedziba główna. Gang liczy dużo więcej osób niż ci się wydaje.

- Okej. Możesz już iść.

- Nie.

- No chyba tak.

- Chcesz coś do picia?

- Nie udawaj że nic się nie stało.

- Przepraszam okej?.

- Nie, nie jest i nie będzie okej.

- Nie chciałem.

- Chciałeś.

- Ale...

- Nie ma żadnego ale Harry zrobiłeś co chciałeś.

Nagle usłyszeliśmy strzały. Harry szybko wyjął broń ze spodni.

- Harry.

- Co?

- Ja jestem nago...jesli coś się stanie... Ktoś tu wejdzie.

- To nie jest teraz największy problem.

- Ale...

- Szafa pierwsza szuflada.

Z trudem podeszłam do szafy. Ubrałam majtki i pierwsza lepszą bluzke.

- Chodź do mnie szybko. - podeszłam do chłopaka. Usłyszeliśmy kroki po schodach.

- Boję się Harry.

- Schowaj się za mną. - stanełam za loczkiem. Usłyszałam dźwięk odbezpieczanego pistoletu. Kroki były coraz głośniejsze. Po chwili drzwi się otworzyły i stanęło w nich 2 chłopaków.

- Luke?!!


< chce się czegoś o was dowiedzieć zatem... Ile macie lat, wzrostu i jaki macie kolor włosów i oczu? >

Porwana/H. SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz