Pazyfae

26 3 22
                                    

        - Nie.

To słowo padło z moich ust zanim zdążyłam się zastanowi i zanim zdążyłam cokolwiek przemyśleć. Obserwowałam, jak jego wyraz twarzy i cała postawa ciała drastycznie się zmieniają. Łagodny, dobroduszny król w złotej szacie i koronie, z kozią bródką, dodającą mu nieodpartego uroku i dobrotliwym uśmiechem na twarzy - władca, jakiego pragnęłyby narody i wręcz ustawiałyby się w kolejce, by to je ciemiężył w pierwszej kolejności. No więc, ten właśnie król, król Minos, syn przepięknej Europy, której wdzięki oczarowały samego Gromowładnego, na moich oczach zmienił nie do poznania. Na jego twarzy pojawił się gniew, widywany dotychczas jedynie w pełnych dezaprobaty spojrzeniach, jakie stosunkowo często mi posyłał. Jego sylwetka urosła i poszerzyła się tak, by całą mnie objąć cieniem. Prawdopodobnie to było tylko moje subiektywne wrażenie, ułuda spowodowana przemęczeniem, panicznym strachem i potwornym żalem do siebie samej za to, że w ogóle się odezwałam.

Jednak po chwili Minos wrócił do postawy dobrotliwego króla, tylko jego oczy zdradzały niezadowolenie, ewentualnie kpiący uśmieszek, jakby nie wierzył, że śmiałam mu się przeciwstawić.

- Coś mówiłaś, Pazyfae? – spytał kpiącym tonem, delikatnie kręcąc głową, jakby chciał mnie naprowadzić na właściwą odpowiedź. Bogowie, jak ja go nienawidziłam i jak bardzo żałowałam, że moje dzieci pochodzą w połowie od niego. Miałam nadzieję, że niczego po nim nie odziedziczą.

Dotknęłam bransolety na mojej dłoni. Gdyby ona nie ograniczała moich mocy, już dawno bym stąd uciekła, nawet szybciej niż Zeus w postaci byka przybiegł tu z Europą na grzbiecie.

- Dlaczego mam to zrobić, mój panie? – spytałam, chociaż na usta cisnęła mi się zupełnie inna odpowiedź, zawierająca dużą ilość przekleństw i gróźb. Jednak nie mogłam ich zrealizować; jeszcze nie teraz.

- Od kiedy muszę ci się tłumaczyć głupia kobieto? Jestem synem Zeusa i panem najpotężniejszego imperium, jakie zna Hellada. Przypomnij mi, kim ty jesteś? – posłał mi jeden ze swoich wystudiowanych uśmiechów, za pomocą których okazywał wyższość i pobłażliwość politykom z innych, mniejszych polis.

- Jestem twoją żoną, ale to nie oznacza, że zamierzam brać czynny udział w twoich intrygach. Nie przyłożę do tego ręki – tym razem nie zdołałam się ugryźć w język. Każdego dnia byłam bliżej wyzwolenia, Dedal mi je umożliwi, jednak nie powinnam tak ryzykować, bo jeszcze go nie dożyję.

- Nazwij rzeczy po imieniu, Pazyfae – Minos się skrzywił. – Masz stworzyć mi potwora, by Kreta dostąpiła wreszcie najwyższej potęgi i władzy, jaka jej się należy z woli bogów. By inne polis bały się wystąpić przeciwko nam. Stworzymy imperium, jakiego Hellada jeszcze nie znała. Bogowie przepowiedzieli, że Kreta będzie najpotężniejsza kiedy będziemy mieć własnego potwora, monstrum, które przejdzie do legendy. Minotaura. Mojego syna. Więc nie interesuje mnie, jak tego dokonasz. Jak dla mnie możesz nawet kopulować ze świętym bykiem Posejdona, ale masz mi stworzyć potwora, godnego walki z samym Heraklesem. Podobno jesteś córką Heliosa, jedną z najpotężniejszych czarodziejek obok Kirke z Ajaji. Przydaj się wreszcie na coś!

Postanowiłam przemilczeć to, że zagrał tak, jak mu kazałam, bo dokładnie wyjaśnił motywację swojego dziwnego i niepokojącego rozkazu.

- Nie zamierzam tego zrobić, mój panie. Zastraszenie innych ludów to nie jest właściwa droga do potęgi. Możesz ją osiągnąć na drodze dyplomacji, kompromisu...

- Zamilcz – przerwał mi lodowatym tonem. Tak lodowatym, że mógłby zmrozić piekielną rzekę Flegeton. - Jakoś niezbyt interesują mnie twoje zamierzenia. Ale może ciebie zainteresuje twój mały syneczek Androgeos, który nie przebywa obecnie w kołysce.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 12, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

MitologiaWhere stories live. Discover now