Rozdział 30

426 24 18
                                    

Bella

Odwróciłam się. Przede mną stał sam Jeff The Killer. Chłopak, który próbował, a raczej uwiódł mnie, zgwałcił i posłał do szpitala.
On to zrobił, przez niego tu jestem. Jeszcze kilka miesięcy temu przeraźliwie się go bałam i unikałam jak ognia. Teraz już się nie boję. Jestem silniejsza... A przynajmniej tak mi się wydaje. Mam też przyjaciół, którzy nie pozwolą mnie skrzywdzić.

- Witam księżniczko, jak Ci mija ten piękny poranek? - powiedział uśmiechając się szeroko
Poczułam jak przechodzą po mnie dreszcze, a nogi miękną. Starałam się nie pokazywać, że niestety część mnie wciąż bardzo się boi.
(Wracając do wcześniejszych słów mogę stwierdzić iż niestety nie przestałam się go bać całkowicie)

- Czego chcesz? - bez chwili zastanowienia odpowiedziałam szorstko
Nie odpowiedział. Patrzył na mnie cały czas się uśmiechając.
Wtem, zaczął się do mnie powoli zbliżać. Nerwowo zaczęłam cofać się do tyłu, po czym szybko się odwróciłam chcąc chwycić za klamkę drzwi do mojego pokoju i tam się ukryć.
Niestety nic więcej, prócz odwrócenia się nie zdążyłam zrobić. Killer chwycił mnie za rękę, po czym ciężarem swojego ciała przygniótł do drzwi.
W jakiś sposób próbowałam się uwolnić, lecz na niewiele się to zdało. Jedną ręką przerzucił moje włosy na lewą stronę. Zbliżył się do mojego prawego policzka, cały czas się uśmiechając.
- Nawet nie myśl o tym, żeby krzyczeć, jeśli to zrobisz moja droga księżniczko, skończysz nieciekawie

Nie mogłam nic zrobić. W tamtym momencie byłam kompletnie bezradna. Dlaczego akurat teraz nikogo nie ma w pobliżu!?
- Jesteś elficą, ale to mi nie przeszkadza. Chętnie mógłbym się z tobą znów zabawić. Po dobroci lub nie. - dodał gladząc mnie po włosach
- Wiesz, że... że Slender Cię za to ukaże - wydusilam ledwie powstrzymując się od płaczu
- Wiesz, gdzie mam te jego zakazy, nakazy i inne bzdury? - zaśmiał się - Nic mi nie zrobi. Jestem najlepszym z zabójców, za moje występki powinienem być już dawno wydalony z rezydencji, ale on tego nie zrobi. Jestem zbyt wartościowy.

Chłopak odwrócił mnie do siebie. W tym momencie stanęłam z nim po raz kolejny twarzą w twarz. Trzymał mnie za ramiona, tak że nie mogłam się ruszyć.
Nie mogłam dłużej powstrzymać łez, które po chwili zaczęły płynąć po moich policzkach.
- I co? Będziesz ryczeć? Jezu jak ja tego nienawidzę. - powiedział zirytowany, coraz mocniej zaciskając dłonie na moich ramionach.
- Nie wypada tak stać na tym korytarzu. - powiedział, a następnie zbliżył się do mojej twarzy i wyszeptał- Może zaprosisz mnie do swojego pokoju?
Kiedy usłyszałam te słowa znów zaczęłam się wyrywać, lecz to nie pomogło.

Jeff zaciągnął mnie do mojego pokoju i rzucił na łóżko. Zapomniał jednak zakluczyć drzwi, lub po prostu stwierdził, że nie jest mu to do niczego potrzebne, gdyż I tak nie zdołam uciec, ani nic zrobić.
Po moich nieudanych próbach samobójczych, z mojego pokoju zostały usunięte wszelkie ostre rzeczy, leki, nie mogłam też mieć broni, która teraz bardzo by mi się przydała.

- Teraz się zabawimy. Księżniczko.

---
Kolejny rozdział! Po 10 dniach, a nie np 2 latach jak to było wcześniej. Jestem z siebie dumna 😊😍
Zapraszam do dawania pomysłów oraz doradzania w komentarzach 😘

Bella x Ben Drowned ||Love Story|| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz