5. Dwie uparte kurwy

1K 67 43
                                    

WHAT A FAIL, skapnęłam się właśnie, że przypadkiem opublikowałam dziś rano rozdział szósty zamiast piątego:)))))))))) w s t y d

Minęły trzy dni, podczas których zaciekle unikałem Clyde'a i Tokena, którzy usiłowali porozmawiać ze mną i pogodzić się. Przez poniedziałek i wtorek udawało mi się to wzorowo, przesiadywałem każdą przerwę z chłopakami, zdając sobie sprawę, że ta dwójka nie podejdzie i nie zacznie po prostu rozmawiać o naszych prywatnych sprawach przy Cartmanie rzucającym nieprzyjemne uwagi, czy Tweeku, którego widzieli na oczy pierwszy raz w życiu. Dlatego stali w bezpiecznej odległości kilku metrów i ilekroć spojrzałem, patrzyli się na mnie znacząco. Wczoraj jednak zmienili taktykę, i postanowili spędzać przerwy z moimi przyjaciółmi, wiedząc, że w ten sposób wygrają. Albo sprawią, że przestanę z nimi przebywać, i wtedy do mnie podejdą, albo przeboleję ich obecność w naszej paczce, co jest jednoznaczne z nimi przebywającymi i wychodzącymi z nami. Nie przewidzieli jednak jednego - faktu, że chłopaki nie są moimi jedynymi znajomymi, z którymi mogę rozmawiać na przerwach. 

W taki właśnie sposób spędziłem dwadzieścia minut lunchu na rozmowie z Buttersem, Jimmem i ich znajomymi, których nie znałem i nie zamierzałem poznawać. Blondyn był bardzo zaskoczony, że przyszedłem z nim porozmawiać, jednak zareagował tak ciepło, że prawie się wzruszyłem. Butters Stotch to uroczy chłopiec, którego znałem jeszcze z podstawówki, zawsze dla wszystkich miły i pomocny. Cieszyłem się, że trafił do klasy i zaprzyjaźnił się z Jimmy'm Valmerem, który był zajebiście śmieszny. Rozmawialiśmy głównie o szkole. Jako, że byli na humanie, nie mieliśmy za bardzo jak obgadać nauczycieli, lecz zarówno Jimmy, jak i Butters, byli bardzo otwarci i gadatliwi, dlatego nie bałem się zbytnio tego, że zapadnie niezręczna cisza. 

- Oh Craig, nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo cieszę się z tego, że nie trafiłem do waszej klasy - westchnął Butters - Gdybym miał spędzić kolejne trzy lata z Ericiem, chyba bym popadł w depresję. 

- Nie dziwię się, w podstawówce ostro mieszał cię z gównem - powiedziałem od niechcenia - Tak naprawdę cała ich czwórka była wobec ciebie okrutna. Kyle i Stan wyrośli z tego, ale Cartman wciąż jest gnojem. 

- Kenny nie był taki zły - sprostował blondyn - Znaczy, wciąż mam bliznę na oku przez te ich durne zabawy, ale zasadniczo był najlepszy z całej tej czwórki. 

- Skoro tak mówisz - mruknąłem. 

- H-hej, mam pytanie - zająknął się Jimmy - K-kim jest ten blondyn, z którym teraz się trzymacie? Nie widziałem go wcześniej. 

- Ah, to Tweek, kolega Stana z dzieciństwa. Wyprowadził się do Kalifornii cztery lata temu, a potem wrócił. Staram się do niego zarywać, ale chyba dość średnio wychodzi - westchnąłem - Szkoda. Dawno już z nikim nie spałem. 

- Dawno, czyli od końcówki lipca? - uśmiechnął się uroczo Butters, a ja wzruszyłam ramionami - Słyszałeś kiedyś o czymś takim, jak stabilny związek? 

- Nie - prychnąłem - Nie potrzebuję stałego związku. Tweek jest uroczy i chciałbym zaciągnąć go do łóżka, ale nic więcej. Do szczęścia wystarcza mi Stripe oraz alkohol. 

W momencie, w którym wypowiadałem ostatnie słowa, zadzwonił dzwonek. Odepchnąłem się od ściany, machnąłem chłopakom ręką i poszedłem w stronę sali, wymijając na korytarzu Clyde'a i Tokena, którzy patrzyli się na mnie smutno. Uniosłem tylko brew i pokazałem im obu środkowy palec, na co oni skrzywili się.

Teraz miała być lekcja historii - idealna okazja na nadrobienie nocki, którą zarwałem. Wyjąłem książki, otworzyłem zeszyt i położyłem się na ławce, kompletnie ignorując blondyna, który chyba przymierzał się do rozmowy, bo nerwowo wiercił się na krześle i co chwilę spoglądał na mnie szybko. Gdy zamknąłem oczy, poczułem, że chłopak wpatrywał się we mnie bez wstydu, co z kolei sprawiło, że nie mogłem skupić się na zaśnięciu. Podniosłem głowę z ławki i z irytacją spojrzałem na Tweeka. 

- No wyduś to z siebie, bo wybuchniesz. 

Blondyn spojrzał się na mnie ze strachem, a ja dopiero teraz zauważyłem, jak piękne ma oczy. Zielone nigdy mi się jakoś szczególnie nie podobały, lecz to pewnie dlatego, że u każdego były szarawe bądź brązowe, sprawiając, że kolor był przyćmiony lub wydawał się brudny. Oczy Tweeka były koloru wiosennej trawy, czysta zieleń, odrobinę przeszklona i ze zbyt rozszerzonymi źrenicami, ale to tylko dodawało jej piękna. 

Potrząsnąłem głową. 

- Chciałem ci tylko powiedzieć, że Clyde i Token pytali o ciebie. Dużo - dodał po chwili namysłu, a ja przewróciłem oczami. Oczywiście, że pytali, nie wytrzymaliby chwili bez wpieprzenia się w nieswoje sprawy - Staraliśmy się omijać temat najlepiej jak mogliśmy - dodał szybko i zatrząsł się z nerwów - Ale Stanowi chyba bardzo zależy, żebyś się z nimi pogodził. 

- Rozumiem - powiedziałem po prostu, i położyłem się z powrotem na ławce. Zdawałem sobie sprawę, że blondyn musiał być zdziwiony i zraniony moim oschłym zachowaniem, szczególnie po tym, ile uwagi okazywałem mu przez ostatni tydzień, lecz nie byłem w stanie teraz przeprowadzić normalnej konwersacji - Przepraszam. Jestem wkurwiony, śpiący i zestresowany - szepnąłem, starając się jakoś wytłumaczyć. Nie znałem Tweeka zbyt dobrze, jednak nie ciężko było się domyśleć, że takie odepchnięcie go teraz może być ciężkie do naprawy. Po kilku sekundach poczułem lodowatą, drżącą dłoń przebiegającą mi po włosach, rozczesującą skołtunione kosmyki. 

- W-w porządku - odszepnął, a ja mruknąłem z przyjemności, gdy oparł swoje przedramię na moich plecach i zaczął bawić się moimi włosami. Z czasem jego dłoń przestała drżeć, a on się odprężył, jakby całe napięcie z jego ciała nagle wyparowało. Siedzieliśmy tak do końca lekcji, a ja nigdy wcześniej aż tak nie przeklinałem dzwonka na przerwę. Westchnąłem ciężko, i wyszedłem ze szkoły, kierując się za budynek i siadając z gotami. Odpaliłem papierosa i zacząłem z nimi rozmawiać o tym, jak bardzo gówniana jest szkoła, świat, ludzie i życie, jednak podczas ostatniego uśmiechnąłem się wewnątrz. Życie ostatnio nie było aż tak gówniane mimo wszystko. 

.

.

.

Boże jest mi tak niesamowicie głupio, nawet sobie nie wyobrażacie

honey | bxbWhere stories live. Discover now