Rozdział 8

1.5K 58 4
                                    

Ciocia chyba już tu jest. Puka do drzwi. Idę otworzyć.

- A co ty tu robisz Tristan? - byłam zaskoczona, myślałam, że to ciocia Isabel.

- Nie mogłem zapomnieć o wczorajszej nocy, nie mogłem zapomnieć o tobie Katrin. - uklękł na kolanie i wyciągnął przed siebie małe pudełeczko, po czym je otworzył i powiedział - Katrin, czy zechcesz zostać moją dziewczyną, wiem że się mało znamy, mało wiemy o sobie, ale ja zdążyłem zakochać się w tobie. - totalnie mnie zamurowało.

- Ja... ja nie wiem co powiedzieć, więc mówię... - chwila ciszy - Tak!

   Uradowani skoczyliśmy sobie w objęcia, czułam się jakby to  był sen, jakbym miała się zaraz z niego obudzić. Ale nie, to była rzeczywistość, moje marzenie się spełniło. Oczywiście założył mi pierścionek na palec, byłam taka szczęśliwa, po prostu tryskałam przepełnioną radością.

- Przepraszam cię Tristan...

- Tak, o co chodzi?

- No wiesz, zaraz moja ciocia tu będzie, ja nie chcę cię wypraszać, ale wiesz jak to jest? - miałam nadzieję, że mnie zrozumie, wkońcu aktualnie byliśmy parą.

- No dobrze rozumiem, to ja się już usuwam. Pa.

   Ciocia Isabel zaraz się pojawi, jak ja wyglądam, nawet się nie pomalowałam. Skoczę migiem do łazienki...

Już jest, puka do moich drzwi, dobrze że nie ma Bety. Ona za bardzo za nią nie przepada, uważa iż jest bardzo nachalna i niezdyscyplinowana.

- Hej ciociu.

- Hej kochanie opowiadaj, jak tam u ciebie. Masz już chłopaka?

- Ciociu... U mnie wszystko w porządku, mój chłopak niedawno wyszedł, pewnie go nie zauważyłaś.

- Czy to ten przystojny brunet z kręconymi włosami?

- Tak, to jest Tristan ciociu. Jest w moim wieku, więc się nie musisz martwić. Umiem już o siebie zadbać mam już piętnaście lat.

- Ja się wcale o ciebie nie martwię, tylko troszczę i wieże ci, że jesteś odpowiedzialna i nie popełnisz błędów takich jak twoja matka... - ups chyba się wygadała, ale warto ją trochę wypytać, jak już sama zaczęła temat.

- Co wiesz ciociu o mojej matce, o tym czemu mnie porzuciła?

- No wiesz, nie chciałam poruszać tematu, ale już muszę zakończyć cię okłamywać. Jesteś już wyrozumiała, więc ci o niej opowiem. Więc tak, twoja mama urodziła twojego pierwszego brata, gdy miała zaledwie osiemnaście lat, dała mu na imię Michael, tak jak pewien piosenkarz Michael Jackson. Wraz z jego ojcem byli bardzo szczęśliwi, więc po dziesięciu latach, gdy twoja mama miała 28 lat postanowili zrobić sobie jeszcze jedno dziecko. Zrobiła sobie test ciążowy i wynik wyszedł pozytywny. Cieszyli się jak małe dzieci, oczywiście twoja mama chodziła regularnie do ginekologa, bo chciała wiedzieć, jak rozwija się dziecko. W trzecim miesiącu ciąży dowiedziała się, że będzie miała drugiego synka. Twój ojciec, a mój szwagier pracował wtedy w banku, był kasjerem. Gdy drugi syn się urodził ojciec wraz z żoną dali mu na imię Steav. Gdy chłopiec miał 4 lata ojciec mu zmarł, Michael miał wtedy tyle lat co ty teraz. Dzięki pracy w banku Tomasz, bo tak miał na imię ich ojciec, miał założoną polisę. Starczyło im na pogrzeb, oraz na trzyletnie wyżywienie. Kiedy Michael miał osiemnaście lat i skończył szkołę, chciał pomagać mamie finansowo, więc zatrudnił się na budowie, ponieważ skończył magisterkę i był doskonałym szpachlarzem i budowlańcem. Czasami dorabiał naprawiając samochody, zakładał koła, naprawiał maski i silniki... Matka chłopców nie miała pracy, ponieważ zajmowała się domem i odprowadzała Steava do pierwszej klasy. Szkoła była nie daleko ich, mieszkali na wsi na ulicy Fiołkowej 18/6. Nadal tam mieszają, jest im bardzo trudno. Jakbyś chciała ich kiedyś odwiedzić pomogę ci.

- Ciociu, dziękuję ci, ale przejdź do opowiadania.

- No dobrze. Twoja mama w wieku 35 lat poznała kogoś. Faceta o imieniu Damian, a że wyglądała młodo na swój wiek, to nie było trudno jej się oprzeć. Miała wtedy bardzo piękne krótkie brązowe włosy, była szczupła, ale to tylko dlatego, że musiała przejść na dietę z powodu problemów finansowych. Jak byłyśmy małe lubiła sobie zjeść, wtedy jej niczego nie brakowało. No więc Damian, kiedy chłopcy nocowali u babci, zaciągnął ją do łóżka. Ona brała tabletki antykoncepcyjne, ale to nie pomogło. Zabezpieczała się, ale po dwóch miesiącach zaczęła wymiotować, więc spodziewała się najgorszego, kolejnego dziecka. Na następny dzień kupiła sobie test ciążowy i oczywiście był pozytywny. Zamartwiała się co teraz będzie, jak ma to powiedzieć kochankowi. Po czwartym miesiącu odważyła się, pomyślała że i tak prawda wyjdzie najaw, ponieważ brzuchjej powolutku rósł. Oznajmiła Damianowi, że jest z nim w ciąży, on się zdenerwował. Ona mu mówiła, że brała te tabletki, zabezpieczali się, ale najwyraźniej to nie pomogło. Mówiła, że Bóg tak chciał, była wierząca chociaż do kościoła nie chodziła, ale zawsze wieczorem modliła się i odmawiała 10 Zdrowaś Maryjo i Ojcze Nasz. Damian był wściekły, nie dość że zaakceptował jej dzieci, to jeszcze ona była trzeci miesiąc w ciąży. Już nic nie mogli zrobić, jego zarobki by nie wystarczyły. Załamał się i uciekł, ona już nigdy nie widziała go na żywo, ale dwa razy w roku dostawała od niego listy. Przysyłał jej 100 zł w każdym liście, ale nie podawał adresu zamieszkania. Gdy ty się urodziłaś byłaś bardzo piękna, a że ssałaś cycka musiała jeszcze cię trzymać przy sobie. Kiedy zaczęłaś pić z butelki długo się zastanawiała co z tobą zrobić, aż wkońcu zdecydowała się na oddanie cię do domu dziecka. Prosiła mnie, żebym do ciebie raz w tygodniu przyjeżdżała, więc ja spełniłam jej prośbę, ponieważ była moją siostrą, a ty byłaś taka słodka. Chciałam cię do siebie zabrać, ale oni powiedzieli, że nie mam warunków. Wtedy nie miałam domu ani męża, wynajmowałam mieszkanie. Pracowałam wtedy jako sprzątaczka, sprzątałam domy dla ludzi, w czasie wolnym opiekowałam się starszymi paniami. Gdy ty miałaś 10 lat ja zaszłam w ciąże, przez rok nie mogłam do ciebie przyjeżdżać, bo bałam się o moje dziecko. Myślałam wtedy, że to było jedno, jak chodziłam do ginekologa mówił mi, że urodzę zdrową dziewczynkę. W siódmym miesiącu na wizycie

 dowiedziałam się, że mam jeszcze jedno dziecko. Był to chłopiec, on od początku się chował. Dopiero później się z lekka pokazał. Ginekolog uświadomił mi, że płód od początku był pozamaciczny i powiedział mi o konflikacjach związanych z porodem chłopca. Albo on miał umrzeć, albo ja. Mówił mi, że w najlepszym przypadkum może urodzić się z upośledzeniem mózgowym. Uspokoiłam się. Gdy urodziła się Sylwia- tak nazwałam moją córkę, była spora, doktor oznajmił mi, że muszą zrobić mi jeszcze cesarkę, żeby drugie dziecko się urodziło. Oczywiście zgodziłam się. Po tym wszystkim otrzymałam do rąk mojego synka. Dałam mu na imię Victor, był trochę nieproporcjonalny, ale poza tym żywy. Po kilku minutach wszedł mój mąż Gracjan, z którym byłam już 4 lata i wziął w ręce swoje dzieci...

Life is BeautyfullWhere stories live. Discover now