• Lovely •

801 55 6
                                    

Przyjaźń w trójkę ssała. I Calum to wiedział

On, Luke i Mike przyjaźnili się już trochę czasu i dopiero teraz zaczął odczuwać tego skutki.
Pomimo tego, że razem się dogadywali, bywały takie chwile, gdy chłopcy dzielili się na dwójkę.

Tak jak teraz.

Trójka chłopców siedziała na angielskim. Zbytnio nie słuchali Pani ani nie zwracali uwagi na to co się dzieje w klasie. Mike i Luke byli pogrążeni w rozmowie o jakimś serialu, który razem oglądali, a Calum... to Calum. Opierał się o ławkę i myślami odlatywał gdzie indziej.

To był jeden z tych dni, gdzie czuł się samotny. Pomijając to, że był w klasie z ponad dwudziestoma osobami, czuł się samotny.

Westchnął głęboko i wtulił swój policzek w ramię. Był o krok od popłakania się.

Gdy lekcją się skończyła, odetchnął. Kolejne czterdzieści pięć minut za nim, czyli coraz bliżej do wyjścia z tej placówki.

Przemierzał korytarz ze spuszczoną głową. Mike i Luke gdzieś poszli, więc Cal został sam. Nie wiedział gdzie ma iść, więc po prostu usiadł przed klasą z plecakiem na kolanach.

Nienawidził być sam.

- Hej, coś się stało? - usłyszał przed sobą głos i to nie byle kogo. Jego nauczyciel od muzyki stał przed nim ze zmartwioną miną.

- Nic. - zaczął ocierać mokre już policzki.

- Hej, ale nie płacz. - nauczyciel ukucnął przed nim i zaczął ocierać jego łzy. Nie wiedział skąd bierze się ta nagła troska o tego chłopca, ale nie przeszkadzało mu to. - Chodź idziemy stąd. - chwycił nadgarstek Hooda i pociągnął go do góry, by wstał, co od razu chłopak uczynił. Szli przez korytarz kierując sie do klasy od muzyki. Weszli w głąb pomieszczenia. Ashton od razu zakluczył za nimi drzwi i odwrócił się do mulata.

Calum w tym czasie oparł się o biurko Irwina. Głowę trzymał cały czas w dole.
Czuł się niezręcznie, a tym bardziej po tym co się między nimi ostatnio stało. Jak on mógł tak wybiec z klasy? Było mu wstyd za tamto.

- Calum? Mówię do ciebie. - Irwin podszedł do chłopca, który widocznie się zamyślił.

- Hmm?

- Spytałem czy coś się stało? - podszedł jeszcze bliżej. Ashton od tamtego wydarzenia nie mógł przestać myśleć o Calumie, a zwłaszcza o jego miękkich, malinowych ustach.

- Nie, jest wszystko w porządku. Mam po prostu gorszy dzień. - wzruszył ramionami. Nadal nie patrzył na Ashtona. Czuł się onieśmielony.

Starszy westchnął głęboko. Nie wiedział w tamtej chwili co robi i czemu.
Wyjął z biurka małą karteczkę samoprzylepną i napisał na niej swój adres. Podał ją Calumowi

- Jeśli kiedyś znowu "Będzie wszystko w porządku, ale będziesz miał gorszy dzień". - zacytował go. - To po prostu przyjdź, ja ci pomogę.

- Dlaczego to robisz? - wymamrotał cicho pod nosem. Uniósł lekko wzrok i ugięły mu się nogi. Pan Irwin stał przed nim naprawdę, bardzo, bardzo blisko. Stykali się prawie klatkami piersiowymi.

- Ja.. ja sam nie wiem, okay? - przeczesał palcami swoje włosy. Przez chwilę stali tak w niezręcznej ciszy. Oboje nie wiedzieli zbytnio co powiedzieć.

- M-mogę cię przytulić? - spytał nieśmiało Calum. Ashton uważał to za urocze, więc nic nie powiedział, tylko zgarnął mulata w swoje ramiona.
Nastolatek owinął swoje ręce wokół jego tali i wtulił nos w szyje Ashtona. Chłopiec mógł powiedzieć, że Irwin ładnie pachniał. Jego perfumy były męskie, ale nie za mocno, nie drażniły go.

Po chwili nauczyciel usłyszał pociąganie nosem, a zaraz potem poczuł ciecz, która kapie na jego szyję.
Nie skomentował tego w żaden sposób. Przyciągnął mulata jeszcze bliżej i zaczął gładzić go po plecach w uspokajającym geście.

- P-przepraszam. Musiałem odreagować. - powiedział jakiś czas później, Calum. Odsunął się od Ashton i zaczął pośpiesznie wycierać oczy i policzki. Było mu wstyd, że płakał przed swoim nauczycielem.

- Jest dobrze. - uśmiechnął się wyższy blondyn i wziął chusteczkę, którą zaczął ścierać łzy chłopaka. Robił to taką delikatnością. Calum rozpływał się przez jego dotyk.

Zaraz później Ashton lekko nachylił się nad chłopakiem i pocałował go. Położył swoje duże dłonie na jego policzkach i dość niepewnie pogłębił pocałunek.

Brunet stał w miejscu. Nie wiedział co ma zrobić, ale, gdy Ashton chciał się odsunąć, oddał pocałunek.

Ich usta współgrały ze sobą idealnie. Jeden drugiego zadowalał.

Ashton rozłączył ich usta, by zaczerpnąć powietrza i usadzić mulata na jego biurku.

- Wiesz, że nie powinniśmy? - spytał Hood kiedy Ash ponownie się nad nim nachylał.

- Wiem. - odpowiedział i ponownie złączył ich usta, tym razem w bardziej namiętnym pocałunku. Oboje czuli motylki w brzuchu i podniecenie.

Irwin przygryzł wargę mulata, prosząc o dostęp. Hood jęknął cicho i rozchylił wargę, by język Ashtona mógł splątać się z tym jego.

I może by to tak trwało dłużej, gdyby nie dzwonek na lekcję.

***

Hej hej, co tam u was?

Ten rozdział był okropny do pisania grr
idk czemu, no ale tak jakoś XD
Aleee
Cashton moment

Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu ☺️

Miłego wieczoru xx

Lonely/ Cashton✓Onde histórias criam vida. Descubra agora