886 53 244
                                    

Togrutanka biegiem przemierzała szerokie i bogato ozdobione korytarze Świątyni Jedi. Nie zwracała uwagi na otoczenie, jej myśli krążyły jedynie wokół jednego słowa: zdążyć. Jej wysokie buty na grubym obcasie dźwięcznie stukały o wypolerowaną posadzkę, a dwie szare rękojeści świetlnych mieczy obijały się bezgłośnie o biodra kobiety, która właśnie wchodziła w zakręt. Przez swoją nieuwagę wpadła na astromechanicznego droida, omal się przy tym nie wywracając. Zamachnęła się rękami do przodu, próbując złapać równowagę, co szczęśliwe jej się udało. Niemal w tej samej chwili, gdy wróciła do stabilnej pozycji, biegła już dalej, odwracając w stronę biednego robocika głowę i wykrzykując jedynie roztargnione Przepraszam!

Gdy dobiegła pod obstawione dwoma strażnikami Jedi drzwi, zatrzymała się i podparła ręce na kolanach, by złapać z powrotem oddech. Jednocześnie spojrzała na chronometr wmontowany w panel zamontowany na lewym nadgarstku. Udało się.

Skinęła obu strażnikom głową, a ci bez słowa odsunęli się na boki, robiąc jej przejście. Gdy podeszła dostatecznie blisko, wysłała wić Mocy w kierunku panelu, a odrzwia rozsunęły się z cichym sykiem, wpuszczając ją do środka kolistego pomieszczenia. Większość już się tam zgromadziła, lecz spotkanie jeszcze się nie zaczęło. Część zebranych rozmawiała na stojąco w dwu- lub trzyosobowych grupkach, część siedziała już na swoich siedzeniach. Togrutanka postanowiła dołączyć do tej drugiej, zdecydowanie mniej licznej grupy. Niepostrzeżenie zajęła swoje miejsce i oparła plecy o oparcie wygodnego fotela. Jej przybycie pierwszy zauważył sąsiad po prawej, również siedzący już mistrz Windu, który skinął jej uprzejmie głową.

— Mistrz Mundi będzie nieobecny — zagaił, przypatrując się bliżej nieokreślonemu punktowi w przestrzeni. — Jego misja na Utapau się przedłuża.

— Połączy się za pośrednictwem hologramu? — zapytała, zwracając na niego swoją uwagę.

— Jeśli nic mu w tym nie przeszkodzi, pewnie tak — odparł Mace, prostując się. Niemal wszyscy zajęli już miejsca, a w drzwiach pojawił się ostatni z zaproszonych. Mała, zielona istota podpierała się na laseczce i z powagą przestąpiła próg sali Rady Jedi. Nieśpiesznym krokiem podeszła do ostatniego pustego siedzenia i wgramoliła się na nie. Gdy już znalazła sobie dogodną pozycję do siedzenia, znieruchomiała i z uwagą zlustrowała twarze pozostałych. Jedno miejsce było bez właściciela, na dwóch zamiast namacalnych osób spoczywały holograficzne wizerunki ich właścicieli. Reszta była obecna. Gdy wzrok stworzenia zatrzymał się na Windu, człowiek odchrząknął i zdecydował się zabrać głos.

— Mistrzu Yoda, czy możemy zaczynać?

Wiekowy mistrz Jedi skinął zieloną głową, a na środku pomieszczenia rozbłysnął ogromny hologram.

— Pierwsza sprawa dotyczy zaopatrzenia z Naboo — rozpoczął mistrz Plo. — Otrzymaliśmy meldunek, że od jakiegoś czasu ładunki wiezione drogą naziemną do stolicy są przechwytywane przez, jak podtrzymują świadkowie, zgraję Gungan uzbrojonych w blastery. Gunganie zaprzeczają i wypierają się przy tym jakiegokolwiek użytku broni palnej. Konflikt między nimi narasta się, a królowa za pośrednictwem senatora przedstawiła swój problem Republice, prosząc o interwencję Jedi.

— Mogę się tym zająć — zaoferował drugi z nieobecnych ciałem mistrzów, Obi-Wan Kenobi. — Wciąż znajduję się w sąsiednim systemie, a moja misja właśnie dobiegła końca.

— A więc polecisz tam, mistrzu Obi-Wanie — przytaknął mistrz Windu z powagą.

— Obawiam się, że nasza kampania na Utapau może jeszcze trochę potrwać — poinformował zebranych Ki Adi Mundi. — Zakończyliśmy wstępne negocjacje, ale cena wciąż pozostaje wielką niewiadomą. Nie mamy pojęcia, ile zechcą za tresowanie tych zwierząt.

Jeśli zostanę... || Star WarsWhere stories live. Discover now