Rozdział 1

18 2 6
                                    


Pewnego poranka, jak zwykle ruszyłam w stronę przystanku tramwajowego. Kopałam niewielki kamyk nucąc piosenkę której słuchałam przez słuchawki. Weszłam do tramwaju. Usiadłam przy oknie i oparłam się o jego brzeg, wypatrując przejeżdżające samochody. Nagle usłyszałam chrząknięcie. Odwróciłam się. Chłopak w mniej więcej moim wieku odgarnął włosy do tyłu i uśmiechnął się. podniosłam jedną brew

- Hmm? - nałożyłam nogę na nogę.

- Czy tu jest wolne? - zapytał

- Nie wiem - odparłam obojętnie. Nie miałam kompletnie pojęcia co robić.

Chłopak siadł obok mnie.

- Do jakiej chodzisz szkoły? - spytał. Ludzie na świecie! Co on o de mnie chciał? Miałam ochotę wstać i wyjść z tramwaju, ale następny miał przyjechać za dziesięć minut. Spóźniłabym się. Zrozumiałam więc, że jestem skazana na tego chłopaka, więc odwróciłam się w jego stronę i ze sztucznym uśmiechem wrzasnęłam mu prosto w twarz

- Do szkoły numer trzynaście! Coś ci to mówi? Jeśli masz zamiar zakłócać komuś spokój to znajdź kogoś innego.

Otworzył usta. Wryło go. Nie był wstanie wykrztusić ani słowa. Po chwili, jednak ocknął się i prawie wykrzyknął.

- Do trzynastki?

Westchnęłam przewracając oczami.

- Taak...- czy on może mnie zostawić?

Resztę drogi - ku mojemu zadowoleniu - nie powiedzieliśmy sobie ani słowa, jednak kiedy wysiadłam z tramwaju on zaczął za mną iść

- Nie idziesz do swojej szkoły?! - zapytałam odwracając się. Byłam wyraźnie zniecierpliwiona.

- Rzecz w tym, Kucyczku, że chodzę do właśnie tej samej szkoły co ty.

- Kucyczku?! - prychnęłam i przestałam iść - za kogo ty mnie uważasz?!! Za jakąś bezbronną dziewczynkę? Jak już ci mówiłam daj mi spokój! - odwróciłam się i zaczęłam biec.

Podczas biegu słuchawki wysunęły mi się z uszu i odpięły się. Wpadły do kałuży. Podjęłam szybką decyzję. Nie zważałam na nic. Biegłam dalej.

Wbiegłam do szkoły i szybko zaczęłam zdejmować z siebie kurtkę i szalik. Kiedy się przebrałam, zaczęłam pędzić po schodach co dwa stopnie. Otworzyłam drzwi sali... Uff. Lekcje jeszcze się nie zaczęły.

Rozpakowałam plecak i usiadłam w ławce. Alicji, z którą zwykle siedziałam nie było. Podeszła do mnie Klara.

- Wiesz może dlaczego nie ma Ali? - zapytałam ją dysząc ciężko i wypakowując piórnik. Byłam jeszcze zmęczona po biegu.

- Nie wiem, ale Maks do niej dzwonił. On na pewno wie - uśmiechnęła się Klara.

Ta dziewczyna była prawdziwą optymistką. Zawsze umiarkowaną i spokojną. O dziwo miała najgłośniejszego i najbardziej szalonego chłopaka chyba na całej ziemi - Kacpra Grissa.

- Maks?!!! - krzyknęłam na całą salę. Chłopak od razu się pojawił obok mojej ławki. Czy wiesz coś o Ali?

- Ala? Jest chora - odparł

- Dzięki że mi powiedziałeś - odparłam.

Maks odszedł. On i Ala byli najlepszymi przyjaciółmi. Powiem szczerze, że widać było, że między nimi jest jakaś chemia. Alicja nie lubiła o tym gadać, dlatego zwykle nie poruszałam tego tematu. Maks był bardzo wesołym chłopakiem. Dobrze się uczył. Często z nim rywalizowałam na oceny, ale nie byliśmy wrogami. Wręcz przeciwnie. Lubiłam go bardziej niż Sophię - super laskę, która była naszą przewodniczącą już od trzech lat.

Nagle moje rozmyślania przerwał dzwonek.

Tuż po chwili ktoś wszedł do klasy - wszyscy myśleli że to nauczyciel i wstali, ale kiedy tylko podniosłam oczy...

- Nie wierzę... - sapnęłam sama do siebie - to jest podrywacz z tramwaju. Usiadłam w ławce i zakryłam twarz. Chciałam zapaść się pod ziemię. Chłopak przeszedł przez klasę. Podszedł do mojej ławki

- Nie znam cię - syknęłam przez zęby, ale on się tym nie przejął. Klepnął mnie po ramieniu i szepnął

- Chyba o czymś zapomniałaś...

Podniosłam wzrok. Tak. Słuchawki. Leżały na mojej ławce. 

Pamiętniki Lily SectureOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz