ROZDZIAŁ XXIII

448 17 2
                                    

Po wczorajszym dobrym humorze pozostało tylko wspomnienie. Wstałam z ogromnym bólem głowy, pogoda zmieniła się na deszczową... Jedynie Szymon pałał energią i z uśmiechem na twarzy przygotowywał śniadanie. Z kwaśną miną podeszłam do niego, szukając jednocześnie jakiś tabletek.
- O wstałaś już... - Chłopak przerwał w połowie zdania, zerkając na mnie niepewnie. - Co się stało?
- Pogoda plus mój ból głowy to nie jest dobre połączenie - słysząc śmiech bruneta szybko obróciłam się w jego kierunku, piorunując go wzrokiem. Zieliński nic sobie jednak z tego nie robiąc, podszedł i dał mi buziaka. 
- Już lepiej? - dodał tuz przy moich ustach, powodując ogromne ciarki na moim ciele. 
- Za mała dawka była, żeby można było stwierdzić działanie - Odważnie patrzyłam w oczy chłopaka widząc niebezpieczną iskierkę w jego oku. Po chwili przysunął się do mnie i mocno mnie pocałował. Zatraciłam się, zapominając o złym samopoczuciu. Gdy odsunęliśmy się od siebie aby złapać oddech, czułam szczęście. Chłopak wciąż trzymał mnie w objęciach, więc oparłam głowę o jego ramię, delektując się tylko naszą chwilą.
- ,, Nie ma dla nas rzeczy nie możliwych, dziś dla siebie tylko mamy czas" -  Uśmiechnęłam się słysząc piosenkę z naszego pierwszego wspólnego koncertu.
- ,, Będzie co ma być, nie zmieniajmy nic" ... -  postanowiłam dodać swoją cegiełkę
- ,, Otuleni nie nasyceni, otuleni, spragnieni dotykamy gwiazd" - śpiewając wspólnie refren przypomniałam sobie jak podczas pamiętnego koncertu zostaliśmy parą. Tyle czasu od tego momentu minęło, tyle się zmieniło... Wszystko oprócz jednego : to wciąż przy Szymonie czułam spokój i radość. Kołysaliśmy się delikatnie, wciąż nucąc pod nosem delikatną melodię.
- Nie wiedziałem, że ją pamiętasz - Uśmiechnęłam, wciąż czując olbrzymie wzruszenie.
- Ostatni raz śpiewałam ją dwa lata temu... jak wszystkie piosenki, które kojarzą mi się z tobą. Szymon, jestem taka szczęśliwa...
- Ja też kotek - znów mnie pocałował, tym razem w szyję. Zaśmiałam się cicho. - Mam niespodziankę dla Ciebie. Jutro po pracy od razu zabieram cię w jedno miejsce. 
- A powiesz mi gdzie idziemy? - byłam zaintrygowana.  Było wiele miejsc, które mieliśmy wspólnie zwiedzić na nowo. 
- Wszystko w swoim czasie kochana - pocałował mnie w czoło a następnie odsunął się ode mnie, z tym swoim pięknym uśmiechem. - A teraz chodź po tabletkę na ból głowy i jedziemy do pracy.
- I po romantycznej chwili - szepnęłam zła, po czym grzecznie poszłam za chłopakiem.

- 00 do 07 - Już kwadrans po rozpoczęciu patrolu, odezwał się Jacek, co oznaczało tylko jedno: ten dzień będzie należał do tych cięższych.
- 07 do 00. Co tam Jacku? - Czułam na sobie wzrok zaciekawionego Szymona.
- Asia, natychmiast jedźcie do parku, jakiś chłopak grozi nożem dziewczynie. Sytuacja jest gorąca, wysłałem już na miejsce karetkę i ATK-ów, ale ci ostatni pojawią się za jakieś pół godziny. Meldujcie mi wszystko co i jak. I bez szaleństw. - Standardowo poczułam rosnącą adrenalinę.
- Nie ma to jak dobre rozpoczęcie dnia pracy - Zieliński od razu spochmurniał.

Na miejsce dojechaliśmy kilka minut później. Chciałam wysiąść z samochodu, jednak zatrzymał mnie Szymon łapiąc mnie za rękę. 
- Nie narażaj się. Spróbujmy wynegocjować coś i poczekać na ATK-ów. - Wiedziałam, że oboje podzielamy lęk o siebie nawzajem. Kiwnęłam głową, otwierając drzwi. Byliśmy pierwsi na miejscu zdarzenia przez co czułam potęgujący stres.  Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam do wysokiego mężczyzny, który w ramionach trzymał płaczącą i przerażoną brunetkę. Przy jej szyi widniał nóż. 
- Odsuńcie się, bo zaraz ją zabiję! - Rozglądając się szukałam odpowiedzi na pytanie czy ta para się zna. 
- Posłuchaj, wszystko będzie dobrze. Pomogę ci, ale musisz puścić tę dziewczynę! - Próbowałam nawiązać kontakt, co nie za bardzo spodobało się Zielińskiemu
- Ha, bo ja nie wiem, że mnie zamkniecie w psychiatryku. Ja jestem normalny! 
- Oczywiście, że tak. Posłuchaj co się stało? Na prawdę chce ci pomóc - spokojnie, po jednym kroku zbliżałam się do mężczyzny. 
- Co się stało? Ona mnie zdradziła, rozumiesz? Zdradziła mnie z jakimś  biznesmenem! Bo co ja nie mam pieniędzy to od razu gorszy?! - W oczach faceta widziałam istną furię. Kątem oka szukałam Szymona, który starał się przejść za mężczyznę. 
- Nie jesteś gorszy! Ja widzę przed sobą mężnego i przystojnego mężczyznę - starałam się zagadać mężczyznę, tak aby nie zauważył mojego partnera.
- Nie wierzę ci! Wszystkie baby są takie same ! Wszystkie zdradzają!  - W tym momencie widziałam jak Szymon rzuca się na niego odciągając go od wystraszonej dziewczyny. Szybko ją przejęłam, przerażona parząc na walkę chłopaków. Nie mogłam tam podejść, ponieważ brunetka zaczęła słabnąć i musiałam się nią zająć.  Po chwili przyjechała karetka pogotowia, która zajęła się poszkodowaną, a ja mogłam na spokojnie wrócić do miejsca zdarzenia. Z ulgą stwierdziłam, że Szymonowi udało się skuć mężczyznę. Szybko, nie patrząc na nic podbiegłam do niego, z zamiarem przytulenia go. W ostatniej chwili stanęłam jak wryta patrząc na zakrwawione przedramię chłopaka. 
- Cholera Szymon!  Ty krwawisz! Pomocy, tutaj ! - Zaczęłam krzyczeć w kierunku medyków, którzy po krótkiej chwili zjawili się obok. Brunet wydawał się być zdziwiony, tak jakby nie czuł bólu. 
- Spokojnie, nic mi nie będzie - chłopak uśmiechną się. 
-  Zabieramy pana do szycia. 
- Mogę jechać z wami? - Dla mnie to było pytanie retoryczne. Niestety się pomyliłam.
- Niestety nie, ale za jakąś godzinę, będzie już po wszystkim. Niechętnie patrzyłam jak zabierają Szymona do karetki. Czując złość, postanowiłam opowiedzieć całe zdarzenie Jackowi.

Po 30 minutach byłam na komendzie w pokoiku Jacka, pijąc herbatę. 
- Dobrze się  czujesz? - prychnęłam słysząc to pytanie.
- Bywał lepiej, jak mam być szczera. Przynajmniej tym razem wiem, że żyje i nic mu nie grozi . - Jacek chciał coś powiedzieć ale drzwi wejściowe się otworzyły, a w nich staną Szymon. Szybko odłożyłam herbatę wpadając wprost w ramiona chłopaka. Usłyszałam jego śmiech.
- Miłe powitanie.
- Wszystko gra ? - Jacek również podszedł do bruneta, ten kiwną głową.
- Tak, nawet blizny nie będzie.  - Po czym schylił się do mnie - Jutrzejsza niespodzianka dalej aktualna kochanie .  - Mówiąc to wyszliśmy z pokoju idąc wprost do samochodu chłopaka. Chciałam jak najszybciej być w domu i na nowo czerpać radość ze wspólnych chwil.


Znowu Ty - Asia i SzymonWhere stories live. Discover now