°a little black spider°

289 14 5
                                    

- Że jak?

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Że jak?

Blondynka szybko odwiązała ręce po treningu bokserskim. Już powoli kończyła, kiedy właśnie przyszła do niej Wanda. Szatynka najpierw przez dziesięć minut stała w drzwiach, nie wiedząc czy wejść, ale potem Lena sama ją zawołała. Rosjanka była pewna, że Scarlet Witch jest na jakimś zebraniu i szybko się nie zobaczą, a ona przyszła na dół. Przyniosła też zaskakujące wieści. Drużyna chciała zdjąć z niej zabezpieczenia, aby mogła się spokojnie poruszać. Uniosła brew, nie za bardzo dowierzając.

- No tak - Maximoff przewróciła oczami.- Minęły już ponad trzy miesiące odkąd tu jesteś, ufamy ci. No, może Nick mniej, ale został przegłosowany a Katie zawaliła go gromem jakiś argumentów. Jestem ciekawa, jak długo nad tym siedziała.

- Znając jej argumenty, to z dwa tygodnie, żeby były sensowne - zachichotała.- Wow, będę mogła postawić stopę na trawie.

- Na asfalcie też - westchnęła szatynka.- Wywalam cię stąd jeszcze dzisiaj. Nasiedziałaś się.

- Ale nie spasłam - uniosła palec.- To najważniejsze.

- A serum przypadkiem nie utrzymuje formy?

- Och, cicho tam - mruknęła, doprowadzając ją do śmiechu.- I gdzie wychodzę?

Wiedźma uśmiechnęła się sprytnie, a następnie wyszła. Lena stała tam osłupiała, nie rozumiejąc do końca co się dzieje. Uniosła oczy ku górze, a następnie zabrała swoje rzeczy i skierowała się do pokoju, aby wziąć porządny prysznic. Stanęła przed lustrem w ręczniku i westchnęła. Zastanawiała się nad ogarnięciem, skoro miała wyjść. W bazie rezygnowała z makijażu i układania fryzury stwierdzając, że nie jest to potrzebne. Cóż, przy wyjściu do ludzi już chyba było. Wróciła się do swojego pokoju, skąd zabrała jasno zielone bojówki, krótką koszulkę oraz buty za kostki. Wysuszyła się, a następnie ubrała sprawdzając czy wygląda w tym znośnie. Sięgnęła po kosmetyczkę, z której wygrzebała bazę, podkład, pomadę, tusz do rzęs oraz błyszczek. Uznała, że tyle jej starczy choć taki makijaż właściwie nim nie był jak na rosyjskie standardy. Jej włosy naturalnie się kręciły, lecz tego dnia trochę wspomogła je lokówką. Na szyję założyła jeszcze nieśmiertelnik, którego prawie nie zdejmowała. Przyjrzała się sobie w lustrze. Chyba nie wyglądała jak krwiożerca, rosyjska morderczyni - chociaż ubranie nie potrafiło ukryć jej spojrzenia, które przeszyte było lodem oraz szarych oczu, które zawsze odzwierciedlały burzę. Wyszła z łazienki i sięgnęła po swój telefon, nie wiedząc co innego mogłaby robić. Nagle na ekranie pojawił się numer Shuri, która przebywała wtedy w Wakandzie.

- Hej młoda - powiedziała, przykładając urządzenie do ucha.

- Cześć emerytko - usłyszała. - Dzwonię...

- Zdążyłam się domyślić - zachichotała.

- Och, przymknij się i słuchaj - wręcz czuła, jak nastolatka przewraca oczami.- Za dwa tygodnie jest Dzień Wakandy i osobiście informuję cię, że jesteś zaproszona.

No Peace For My Soul| Marvel|Where stories live. Discover now