21. nie mam pomysła na tytuł ale wejdźcie bo zawartość to hit

125 21 5
                                    

Przedwczoraj ( chociaż nie wiem czy to było przedwczoraj, bo nigdy nie wiem do którego dnia odnosi się jaka noc więc ustalmy że była to noc z 19 na 20 maja) miałam świrnięty sen.

Nie żeby to było coś niesamowitego, bo nie jestem normalnym na umyśle człowiekiem, więc często miewam dziwaczne sny.

Ale do rzeczy. I PRZECZYTAJCIE DO KOŃCA! OSTATNIE MOMENTY SĄ NAJLEPSZE OJJ TAK XDD

Więc zaczęło się od tego, że (już wszystko dzieje się w moim śnie) pani od polaka zadała nam w poniedziałek jakieś zadania w ramach pracy samodzielnej z lekcji wtorkowej, żeby nie wysyłać nam już później. No to stwierdziłam że zrobię je we wtorek, czyli tak, jak powinnam.

Więc poszłam spać.

Obudziłam się we wtorek rano, a kobita nagle nam pisze że chce już mieć to zrobione. No to ja oczywiście w panikę, miałam 20 minut na napisanie jej jakiejś rozprawki. Ale napisałam ją i wysłałam na maila.

Potem ogarnęłam, że napisałam tylko wstęp i 1 argument a minimum wymaga od nas 3, a do tego nie dałam żadnych wniosków. No to wzięłam to dokończyłam na szybko, popoprawiałam i wysłałam jeszcze raz udając, że za pierwszym razem coś mi się w pliku usunęło.

Później byłam  w szkole i jak sprawdziłam na dzienniczku na telefonie oceny, to okazało się, że dostałam 4 jedynki z polskiego właśnie z tej pracy. No i ja w ryk. Potem się obudziłam (w sensie obudziłam się ze snu, który śnił mi się we śnie, dalsze wydarzenia dzieją się dalej we śnie tylko tym głównym) i ogarnęłam że dalej mam te jedynki. Kilka godzin później jak sprawdziłam to już ich nie było tylko miała 2 albo 3 plusy i jednego minusa z tych zadań.

Następnie byłam w szkole i patrze znowu na dziennik i tam takie coś z religii:

1+3+4+3+7

            2                = 2

WIęc wychodziła mi dwója z religii. Podchodzę do koleżanki i pytam:

- Ej co masz z religii?

- Dwa.

- Lol ja też.

Tak wyglądał nasz dialog. Potem biegałam po szkole przed czymś uciekając niestety ta część snu mi umknęła i nwm co to było. Tam były takie przejścia jak są te Małpie gaje dla dzieci nad morzem czy gdzieś tam, wiecie, takie póleczki do wspinania się, i takie klapy jak są do piwnic na farmach (co się chowają jak tornado idzie). 

No i ja tam biegłam i uciekałam, potem spotkałam jakieś dzieci które uciekały w drugą stronę przez swoimi rodzicami. Minęliśmy się i wybiegłam na dwór.

I tu się zaczyna najlepsze.

Znalazłam się uwaga uwaga......










W ROHANIE!

W ogóle była tam jakaś bitwa bo wszyscy się tłukli. Nie mieczami, tylko właśnie kopali się i pięściami . No to ja też zaczęłam. 

Potem okazało się, że jestem  zaręczona z Eomerem.

Kiedy walka się skońvzyła, rzuciłam mu się na szyję.

Potem Nagle był ślub , ja byłam ubrana w jakąś kieckę i miałam moją maseczkę z tik tokiem, a inni nie i  się bałam że się pozarażamy koronawirusem. Okazało się że to nie jest ślub mój i Eomera tylko THORINA I BILBA (co dziwne bo nie shipuję ich ze sobą, głównie dlatego że napisałam ff z Thorinem i OC więc u mnie Bagginshield raczej nie istnieje).

Był tam jakiś dziwny ksiądz, chyba Jan Paweł II.

Dał Bilbo się napić wina z kielicha a ten chyba się nim zalał.

A dalej nie mam pojęcia co było bo sen się skońvzył, albo się obudziłam

KONIEC.

Dostałam głupawki, czyli moje hobbitowe życieWhere stories live. Discover now