j e d e n a ś c i e

518 46 19
                                    

t h e o

Siedział na łóżku Nica w Trzynastce. Szatyn ułożył głowę na jego kolanach i przymknął oczy. W tle leciała piosenka My Chemical Romance, a Theo związywał gęste włosy Nica w krótkie warkoczyki.

Tego dnia przyjeżdżali Rzymianie i syn Hadesa poprosił go, żeby razem z nim przeczekał w domku Hadesa pierwsze dwie, trzy godziny ich wizyty. Theo od razu się zgodził, bo każda chwila spędzona w towarzystwie Nica była wspaniała.

Wiedział, że nie zachowywali się jak zwykli przyjaciele. Od czasu pocałunku, nie wstydzili się wzajemnego dotyku. Kiedy byli sami, Theo miał wrażenie, że Nico traktuje go bardziej jak chłopaka, niż przyjaciela. Nie przejmowało go to, tłumaczył to sobie tęsknotą ich obojga do bliskości.

A on w towarzystwie Nica czuł się po prostu szczęśliwy.

- Czy ty czasem rozczesujesz w ogóle te włosy? - zapytał, natrafiając na kolejny kołtun.

- Rzadko - odparł Nico nie otwierając oczu. - Zazwyczaj po prostu mi się nie chce.

- Czemu mnie to nie dziwi?

- Najwyraźniej dobrze mnie już znasz - Nico uśmiechnął się lekko, unosząc powieki i spoglądając w jego oczy.

Theo odwzajemnił uśmiech, patrząc przez chwilę w jego ciemne tęczówki. Wzrok Nica już go nie peszył, a nawet lubił go na sobie czuć.

- Muszę ci kupić szczotkę do włosów - stwierdził.

- W ramach prezentu?

- Tak, żebym nie musiał tu przyjeżdżać na twoje urodziny w styczniu - odparł, kręcąc lekko głową.

- A przyjechałbyś? - Nico wpatrywał się w niego.

- Jesteś moim przyjacielem - wzruszył ramionami. - Na pewno bym zairyfonował, ale na pewno postarałbym się cię odwiedzić.

- Ja będę mógł się po prostu przenieść się cieniem na twoje - zaśmiał się cicho. - Ty będziesz leciał trzy godziny, a ja trzydzieści sekund.

- A później ja będę musiał przy tobie siedzieć jak będziesz sobie spał.

- Dlatego przeniosę się wieczorem poprzedniego dnia - uśmiechnął się lekko. - I będziesz mi musiał oddać swoje łóżko.

- Śnisz, di Angelo! -pokręcił rozbawiony głową. - Będziesz spał na kanapie albo na podłodze w moim pokoju.

- Zdajesz sobie sprawę, że urodziny masz za ponad pół roku, a my już to planujemy? - zaśmiał się cicho Nico.

- Zawsze możesz mnie odwiedzić wcześniej - uśmiechnął się.

- Mogę.

Może i powiedziałby coś więcej, ale usłyszeli kroki na ganku domku. Nico natychmiast się podniósł i usiadł tak daleko od Theo, jak tylko to było możliwe.

- Nie, chcę żeby ktoś coś podejrzewał - szepnął, odwracając wzrok.

Theo kiwnął głową. Utkwił wzrok w drzwiach, które otworzyły się zaledwie po chwili. Stanęła w nich uśmiechnięta Hazel Levesque. Kojarzył ją z widzenia, ale chyba nigdy nie zamienił z nią słowa. Za nią wszedł Frank Zhang i Jason Grace.

- Nico! - Hazel spojrzała na nich. - I... Jak masz na imię?

- Theo - przedstawił się. - Syn Ateny, przyjaźnimy się.

- Miło cię poznać - uśmiechnęła się. - Czemu nie przyszedłeś nas przywitać, Nico?

- Wiesz, że nie lubię tłumów - odparł. - A Theodore zgodził się ze mną posiedzieć.

wychowanek anioła || nico di angeloWhere stories live. Discover now