Wyruszamy na podróż w nieznane!

46 10 1
                                    

Elfka błyskawicznie wypuściła strzałę niemalże od razu po tym, jak uznała, że jej przyjaciel jest gotowy. On szybko zareagował, przecinając strzałę wzdłuż, przy tym podpalając ją. dziewczyna oniemiała, co było jej błędem. Chłopak z szarżą ruszył na nią, na co wystraszona strzeliła kolejny grot, tym razem chybiąc. Lis przebiegł obok, łapiąc ją za szyję i tuląc do siebie. Ostrzem wycelował w jej brzuch, nie za profesjonalnie.
- Dosyć, przestań! Wygrałeś! - krzyczała spanikowana, zaś mężczyzna jedynie się zaśmiał, puszczając ją i schował swój miecz.
- Nie spodziewałaś się tego?
- Niezbyt. Bardziej myślałam, że będzie jak za dawnych czasów - mruknęła cicho, siadając na skale, co po chwili zrobił mężczyzna.

Rozmawiali tak jeszcze chwilę, aż wreszcie przyszedł oddział, wraz z dwoma powozami, każdy prowadzony przez parę koni. Prócz tego Widniały jeszcze dwa podobne wierzchowce, przez co jeden był już prowadzony przez dowódcę.
- Wchodź młodzieńcze, nie mamy po co tracić czasu - oznajmił blondyn, na co nieco rozbawiony chłopak przytaknął, po czym zasiadł na swym koniu, zaś elfka wsiadła do wozu, po czym ruszyli w podróż. Dowódca niemalże na każdym kroku przeszkadzał lisowi, cały czas mówiąc że "tak będzie szybciej.

Po dwóch dniach długiej i wyczerpującej podróży, trafili na polną drogę, przy charakterystycznym wzniesieniu. Droga prowadziła między dwoma urwiskami. Akurat było południe, przy czym główny bohater się nadmiernie pocił, pomimo lekkich i zwiewnych ubrań. Kapitan przez ten czas zobaczył na wzgórzu kilka sylwetek. Zsiadł z konia, co rozkazał zrobić również protagoniście.
- co znowu? - spytał widocznie zirytowany.
- poprowadźcie oddziałem za urwisko, muszę coś zbadać z naszym nawigatorem
- równie dobrze mógłbyś wszystko zrobić sam - mruknął zirytowany, czego mężczyzna nie przyjmował do wiadomości. Długo nie trzeba było czekać, by z powozu wyszła Ayla, która pomimo sprzeciwu ruszyła z nimi.

Droga na wzgórze nie była za ciężka, była natomiast długa. Na wzgórzu ku zdziwieniu blondyna, nic nie znaleźli
- Słowo daję, że widziałem tu kogoś - powiedział zdenerwowany, po czym wyciągnął miecz - wiesz... Niby masz być naszym nawigatorem, ale nienawidzę, jak jakiś chytry skurwiel przeszkadza mi w pracy - powiedział, na co elfka nieco wystraszona spojrzała się na mężczyznę, który celował mieczem na Kirushiego. On nie niewzruszony patrzył się na niego, wyjmując swój krótki miecz. Nie musiał nawet atakować, gdyż dowódca z nikąd dostał strzałą w kark. Grot przebił się przez blondyna, który padł martwy. Przed sobą Lis zobaczył piątkę mężczyzn. Wszyscy ubrani w czerwoną skórzaną zbroję, mając w jednej dłoni automatyczną kuszę, zaś w drugiej krótki miecz. Trójka z nich wycelowała w mężczyznę, zaś pozostała dwójka w elfkę. Młodzieniec niczym nie wzruszony jedynie złapał pewnie w prawej dłoni katanę, po czym wykonał bardzo szybką szarżę. Nim tylko zdążyli zareagować, mężczyzna pośrodku nich był już martwy, zaś miecz przebił go na wylot, gdy lis był z lekka oparty na jego ciele. Chwilę po tym wzbił się w powietrze, po czym będąc na odpowiedniej wysokości mruknął coś do siebie. Na niebie pojawiło się kilkanaście ostrzy, które leciały prosto na przeciwników. Ci wystraszeni o swoje życie strzelili w niego, myśląc, że zabójstwo go sprawi, że miecze znikną. W odpowiednim momencie zamienił się w proch, pojawiając się przy Elfce. Patrzył się na to, jak ciała agresorów były przecinane przez ostrza. Ayla patrzyła się na to jakże błyskawiczne zajście z niedowierzaniem. Pomyśleć, że ledwo co zdążyła wyjąć łuk a już nawet nie było celi do unieszkodliwienia. Dopiero chwilę po tym doszedł do niej głos rozpaczy i prośby o pomoc z dołu. Zauważyła, że wojsko było atakowane przez liczną grupę wojowników. Oboje ruszyli tam dość szybko, lecz też ostrożnie, by przypadkiem nie spaść. Niestety nie udało się to lisowi, ale żeby wyjść z twarzą, wybił się z jednej ręki, zaczynając robić różne akrobacje. Nic to nie zmieniło, gdyż znowu na końcu wylądował twarzą w piasku, robiąc z siebie przynętę na przeciwników. Dwóch napastników rzuciło się na niego, gdy tylko wstał. Ayla była już przygotowana i wypuściła strzałę, która przebiła się przez jednego z nich, lądując w klatce piersiowej drugiego. Kirushi zblokował cios jeszcze żywego mężczyzny, po czym zaczął wymieniać z nim ciosy, widać, że za nim nadąża. Obaj paarowali swe ciosy walcząc zaciekle o dominację. Z pomocą nadeszła Ayla wypuszczając kolejny grot, który na stałe wyłączył najeźdźcę z gry. Chwilę po tym uspokajając się, ruszył na główne zamieszanie, gdzie żołnierze padali, przez przewagę liczebną wroga. Lis wszedł w środek zamieszania, tworząc wokół siebie ognisty krąg, skupiając przy tym uwagę przeciwników. Wyjął również drugą katanę, robiąc przy tym mały podmuch wiatru. Nie wystraszyło to przeciwników, którzy strzelali seriami ze swoich kusz. Nie zląkł się tego i uniknął większości ataków, mieczami blokując groty, pędzące prosto na niego. Ayla jedynie wypuszczała kolejne strzały, raniąc nieznacznie przeciwników. Odbijał ciosy wszystkich przeciwników, skacząc w jedną, jak i w drugą stronę, przy czym zbliżali się do niego. Gdy wojownicy zbliżyli się do lisa, ten wytworzył znacznie większy krąg ze swojej czakry, który miał znak wiatru. Mężczyźni poczuli nagły podmuch w dół, który momentalnie zmiażdżył ich ciała. Siłę tą poczuła również grupka żywych żołnierzy, jak i elfka, która była bardzo daleko. Młodzieniec lekko osłabiony rozejrzał się. Dwa powozy, jak i konie je ciągnące były całe, zaś dwa pozostałe uciekły.
- Wracajcie do miasta, wojsko was niczego nie nauczyło, prócz walki z przygotowanym dowódcą. Zostawcie mi powóz z końmi i wynoście się stąd - rzekł nieco zdyszany, zaś oni posłuchali się go i postanowili wracać do miasta. Ayla spojrzała pytająco na mężczyznę, powoli podchodząc do niego.
- A ja? Też mam wrócić?
- Nie, skoro jesteś pod moją opieką, to idziesz ze mną. Nie pozwolę na to, by coś tam z tobą robili w powozie
-przekonałeś mnie - powiedziała rozbawiona, siadając do wozu.

Chwilę po zregenerowaniu sił, duet wyruszył w dalszą drogę. droga zrobiła się znacznie pewniejsza i znajoma bohaterowi. Dziewczyna znudzona siedzeniem w środku, dosiadła się do swojego kolegi.
- Hej, właściwie to... Gdzie się tego wszystkiego nauczyłeś? - spytała widocznie zaciekawiona Ayla, przyglądając się swemu koledze.
- Długo by mówić - mruknął cicho, jadąc dalej. Widać było po nim, że był zdenerwowany, pomimo tego, że to ukrywał. Gdy tylko dziewczyna go objęła, momentalnie się zarumienił.
- Znasz mnie chyba za dobrze - powiedział rozbawiony, lekko ją obejmując.
- Skoro już tyle się znamy, to powinnam coś o tobie wiedzieć - powiedziała żartobliwie, przymilając się do niego.

Po zaledwie kilku godzinach nastał wieczór, a powóz dotarł do stajni większego królestwa wraz z końmi. Kirushi wraz z Aylą byli już w tawernie i zajadali się obiadem, jaki sobie ufundowali. Kobieta piła wino, gdy mężczyzna zapijał swą pieczoną kaczkę jedną z bardziej ekskluzywnych herbat.
- Zostaniemy tutaj na chwilę? - spytała elfka, patrząc mu w oczy.
- Jeśli chcesz... Teoretycznie mamy się śpieszyć, by dotrzeć do następcy tronu, ale skoro taki nam dali oddział, to możemy zrobić im na złość - powiedział żartobliwie, wiedząc, że prędzej czy później dostanie za to nagrodę od królewskiej służby. Po skończonym posiłku, oboje ruszyli do swego pokoju, gdzie niemalże od razu zasnęli, wycieńczeni podróżą i przeżyciami.

WybranyWhere stories live. Discover now