f i v e

183 41 38
                                    

✉ ✉ ✉

Otworzyłem zaspany oczy i spojrzałem na zegarek w telefonie, który wskazywał 9. Dzisiaj niedziela, a ja wstałem wcześnie. Musiałem mieć naprawdę dobry sen, że wstałem o tej godzinie bez przymusu. Podniosłem się z łóżka i ruszyłem do kuchni zrobić śniadanie. Zbiegając po schodach poczułem przepyszny zapach jajek i bekonu.

─ Mamooo wiesz, że cię kocham... To dla mnie? ─ spytałem i wszedłem do kuchni ─ San?! ─ krzyknąłem patrząc na chłopaka w fartuszku, rękawicach kuchennych i masce do spawania.

─ Co taki zdziwiony? ─ parsknął śmiechem ─ Ubiór? To są moje ochraniacze przed olejem ─ przybrał pozę bojową.

─ Aha... Znaczy, ubiór rozumiem, ale nie miałeś wczoraj wrócić do domu? I gdzie moja mama? ─ spytałem zdezorientowany w chuj i podszedłem bliżej opancerzonego Sana.

─ Wczoraj to ty błagałeś żebym został, więc co innego miałem zrobić? A pani mama Jung wyszła do sklepu ─ zaśmiał się przewracając jajka i boczek zachowując dużą odległość od patelni.

─ Serio? ─ mruknąłem niedowierzając, że tego nie pamiętam.

─ Tak, serio serio. Nawet mi coś zdradziłeś ─ uśmiechnął się i wyłączył palnik.

Wyłożył dobrze usmażone jajka i bekon na talerz. Poczym spojrzał na mnie i wzrokiem pokazał mi żebym je wziął. A on sam ściągnął swoją zbroję.

─ Czekaj, jak to coś ci zdradziłem? Ja nic takiego nie pamiętam ─ powiedziałem biorąc swoje jedzenie i usiadając przy stole.

San usiadł naprzeciwko mnie z uśmieszkiem, który nie zwiastował nic dobrego.

─ Byłeś wpół przytomny, była możliwość, że nie będziesz pamiętał. Dlatego skoro tak się stało to będzie śmiesznie ci przypomnieć co wczoraj mówiłeś ─ zaśmiał się.

Zaksztusiłem się jedzeniem i uderzając się w klatkę piersiową spojrzałem przerażony na Sana.

─ C-co mówiłem? ─ powiedziałem drżącym głosem, gdy przestałem się ksztusić.

Mamo proszę, tym razem wracaj szybko i nie gadaj ze znajomymi jak ich spotkasz...

─ A no wiesz... Powiedziałeś mi swój sekret, byłem naprawdę zaskoczony. W sensie, dalej jestem, ale uważam, że to urocze ─ powiedział i oparł policzki na dłoniach, patrząc się prosto w moim kierunku.

─ San, jak robisz sobie jaja, to lepiej przestań ─ powiedziałem z nutką nadziei, że właśnie tak jest.

─ Nie robię sobie jaj! ─ powiedział naburmuszony.

Moje serce zaczęło boleśnie bić ze stresu. Spojrzałem na talerz i swoją trzęsącą się rękę... A co jak ja mu powiedziałem, że go...

─ Też cię kocham ─ z moich myśli wyrwał mnie głos Sana.

Słysząc jego słowa myślałem, że serce zaraz mi wyskoczy i zatańczy breakdance na stole. Kurwa, kurwa, kurwa! Aż nie mogę uwierzyć, że San odwzajemnia moje uczucia... O mój Boże. San odwazjemnia moje uczucia. Choi San czuje to samo względem mnie, co ja do niego. Im dłużej to powtarzam, tym bardziej nierealne to się wydaje. Kurwa mamo kupuj piccolo, dzisiaj świętujemy!

Podniosłem głowę uśmiechając się jak głupi i zobaczyłem, że chłopak rozmawia przez telefon.

Uśmiech zszedł mi z twarzy i poczułem jak serce boleśnie kłuje. Wow Wooyoung... Gratuluję bycia największym debilem. W sumie czego się spodziewałeś... Że co? Że nagle San czuje to samo? Przecież ma dziewczynę, jak mógłby jednocześnie czuć coś do ciebie? Przyjaźń to dla ciebie za mało, co Wooyoung? Jesteś żałosny i samolubny...

─ Woo... Czemu płaczesz? ─ usłyszałem zmartwiony głos Sana.

☏ ☏ ☏

standardowo bardzo dziękuję wszystkim za czytanie, kocham was jwskdjsjsjhwcdkssb

ajjj za dużo uwu momentów ostatnio było, także nie przejmujcie się, już naprawiam hihi

nowy album stray kids to boppppp, także w chvj polecammmm

mam nadzieję, że wam się spodobał❣

miłego dnia babies♡

❝never gonna love me but it's alright❞ ʲ·ʷʸ ⁺ ᶜ·ˢⁿ Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin