e i g h t

181 37 23
                                    

✄ ✄ ✄

Zaraz po tym jak ta dwójka pasożytów zjadła, kazałem im wszystkim wyjść. Po dosyć długim skomleniu, że chcą zostać, odpuścili widząc moją poważną minę.

─ Na pewno dasz radę sam? Jak źle się czujesz to zos--

─ Nie. Naprawdę, dam radę sam. Moja mama i tak zaraz będzie ─ przerwałem zmartwionemu Sanowi.

─ Al--

─ Żadnych 'ale', idźcie sobie już... Chcę się położyć... ─ zaśmiałem się z wielką gulą w gardle.

Jeszcze chwila i się popłaczę, idźcie sobie... Nie chcę żebyście widzieli mnie w tym stanie... Szczególnie ty San...

Spojrzałem na Yeosanga porozumiewawczym spojrzeniem, chłopak podłapał go i kiwnął głową.

─ No chodźmy, bo księżniczka zaraz się zezłości ─ zaśmiał się i zarzucił ręce na szyję Sana i Mingiego ─ Trzymaj się ─ rzucił krótko i nie czekając na reakcję dwójki ruszył z nimi do furtki.

Widząc jak idą już w swoje strony wróciłem do domu. Zamknąłem drzwi i odetchnąłem z ulgą. Powoli zsunąłem się po nich opadając na podłogę. Schowałem twarz w dłonie i westchnąłem głośno z drżącym głosem.

─ Ah... Jestem żałosny... ─ zaśmiałem się i poczułem pierwsze łzy.

Szybko wytarłem je rękami i pociągając nosem wstałem spod drzwi. Westchnąłem głośno, powoli się uspokajając. Ruszyłem do salonu i włączyłem telewizor. Jakieś nudne seriale, jak zwykle.

─ Zapomnij o tym... ─ powiedziałem drżącym głosem przymykając oczy na chwilę.

Nagle usłyszałem dźwięk powiadomienia z mojego telefonu. Chwyciłem urządzenie i okazało się, że dostałem SMS'a od Yeo.

Debil
9367264xx

chcesz pogadać?

Westchnąłem z bólem czytając od niego wiadomość po czym odpisałem szybko.

nie, nie trzeba

na pewno? znowu chodzi o Sana, prawda?

Zastygłem czytając ostatnią wiadomość od niego. Nagle wszystkie emocje skumulowały się, a w głowie odbijało się imię Sana.

czemu to tak boli, yeosang? czemu?

czemu ta jebana miłość musi boleć?

wooyoung...

miłość nie boli

tylko kochanie niewłaściwej osoby

Moje serce zatrzymało się. Wpatrywałem się tępo w wiadomości od Yeosanga. Może rzeczywiście coś w tym jest...? Odpuścić sobie... Sana... i znaleźć kogoś... kto pokocha mnie, tak samo jak ja jego...? Agh! Yeosang, mącisz mi w głowie... Nie wiem co mam o tym myśleć...

─ Już jestem! Kochanie, chodź pomóż mi rozpakować zakupy! ─ usłyszałem trzask drzwi i moją mamę z szeleszczącymi siatkami.

Dzięki jej pojawieniu, wyrwałem się z zawziętego myślenia o ostatniej wiadomości Yeo.

─ Idę! ─ włożyłem telefon do tylnej kieszeni spodni i pobiegłem do kuchni.

Widząc swoją rodzicielkę od razu się do niej przytuliłem. Kobieta odwzajemniła uścisk i pocałowała mnie w czoło.

─ Coś się stało? ─ zaśmiała się.

─ To już nie mogę się po prostu do ciebie przytulić? ─ spytałem i ścisnąłem ją trochę mocniej.

Po dłuższej chwili puściłem ją. Wziąłem się za rozpakowywanie rzeczy i wkładanie ich do szafek lub lodówki.

─ Nie o to chodzi, Youngie... Widzę po twojej minie, że coś jest nie tak ─ powiedziała pomagając mi.

─ Po mojej minie? Wszystko jest w porządku ─ wymusiłem krótki śmiech.

─ Wychowuję cię od malusieńkiego, ba! Urodziłam cię, więc to oczywiste, że wiem kiedy coś się dzieje ─ przytuliła mnie kiedy wkładałem ostatnią rzecz do szafki.

─ Nie ważne... ─ machnąłem ręką.

─ Uczucia mojego syna są najważniejsze! ─ powiedziała mocniej mnie ściskając.

─ Dobra... To może chodźmy i usiądziemy w salonie... ─ westchnąłem głośno wiedząc, że nie odpuści.

☏ ☏ ☏

dziękuję bardzo wszystkim za dotarcie, aż tutaj! :((

stresuję się następnym rozdziałem...
tym też, no ale jednak troszkę mniej...

w każdym bądź razie mam nadzieję, że jednak nie jest taki zły
i że wam się spodobał❣

+ przepraszam, że tak późno wstawiam, ale miałam problemy z rozdziałem... :((


miłego dnia babies♡

❝never gonna love me but it's alright❞ ʲ·ʷʸ ⁺ ᶜ·ˢⁿ Where stories live. Discover now