Rozdział 2

2.5K 61 5
                                    

Będąc w lesie nie mogliśmy rozpoznać dokładnie terenu, dlatego szybko postanowiliśmy udać się nad wodę. Jak to w zwyczaju mieliśmy, Piotrek ruszył pierwszy odgradzając nam gałęzie sprzed nosa. 

Będąc na miejscu zawładnęła nami dziecinna chęć wygłupów i tak też się stało.

- Kto ostatni w wodzie ten jest bałwan!- krzyknął Edmund, na co wszyscy ruszyli biegiem do turkusowej cieczy. Tylko ja wolnym krokiem szłam w ich stronę jednocześnie rozglądając się dookoła. Do tej pory byłam w stu procentach pewna, że jesteśmy w Narnii, ale po krótkim obeznaniu się w terenie doszłam do wniosku, że w tej krainie nie było ruin. A tutaj ewidentnie ruiny widziałam i to nie tak daleko od nas. 

- Delia jesteś bałwan!- zawołała roześmiana Łucja. 

- Jak ja jestem bałwan to ty karzełek.- powiedziałam z lekkim uśmiechem, patrząc jak całe rodzeństwo chlapie się wodą. Ja usiadłam tylko na piasku czekając aż zorientują się, że coś jest nie tak. 

Po paru minutach ich dziecinne zachowanie ustało. Zmęczeni usiedli obok mnie i wtedy Edmund wpadł na to samo co ja.

- Gdzie my właściwie jesteśmy?- zapytał.

- No jak to gdzie?! W Narnii! Ślepy jesteś?- zapytała Łucja.

- Ale w Narnii nie było żadnych ruin o ile się nie mylę.- palcem wskazałam na wystające spomiędzy drzew zniszczone wieże. 

- Chodźmy sprawdzić co to.- powiedział Piotr i nie czekając na nasze odpowiedzi wstał i ruszył przed siebie. 

W drodze do ruin przypominaliśmy sobie naszą ostatnią wizytę w tej cudownej krainie. Rozmawialiśmy przede wszystkim o naszych dawnych umiejętnościach walki, co mi jak najbardziej odpowiadało. W końcu byłam Strażniczką Nocnego Nieba, moim obowiązkiem było dobre posługiwanie się bronią. Dlatego też, to ja od Mikołaja dostałam największy arsenał. 

- A pamiętacie jak tuż przed bitwą z czarownicą zaczęliśmy trenować?- zapytała Zuzanna z uśmiechem.- Delia nie potrafiła wybrać od czego chce zacząć, aż w końcu wybrała sztylety.

- Uwielbiałam je.  Chociaż walka ja ze sztyletami, kontra Piotrek z mieczem była trudna. 

- Ale i tak wygrałaś.- zauważył Piotrek. 

- Ja zawsze wygrywam, nie pamiętasz?- uśmiechnęłam się kpiąco. 

- Ale ty też najwięcej trenowałaś! Miałaś straszną obsesję. Potrafiłaś się wymykać w nocy z namiotu do lasu aby poćwiczyć.- przypomniał Edmund.

- To nie była obsesja.- żachnęła się.

- Była.- odpowiedziała mi cała czwórka zgodnie. 

Resztę drogi już się nie odzywałam, ponieważ po chwili znaleźliśmy się na miejscu. Całe to miejsce wyglądało dosyć znajomo, jednak nie potrafiłam sobie przypomnieć co tu było.

- To było oblężenie. Katapulty.- powiedział Edmund patrząc na rozwalone ściany. 

- Patrzcie na to.- powiedziała Łucja podchodząc do nas z wyciągniętą dłonią na której miała złotą figurkę z szachów. 

- Ker-Paravel.- mruknęła Zuzanna. 

- Sala koronacyjna.- dodał Piotrek.

- To znaczy... Że gdzieś tu jest piwnica! Pamiętacie? Tam są nasze wszystkie rzeczy.- powiedziałam rozglądając się w poszukiwaniu starych drewnianych drzwi. Jak się później okazało drzwi znaleźliśmy szybko, gorzej było z brakiem światła, jednak uczynny Piotrek urwał kawałek swojej bluzy, zawiązał ją na patyku tworząc niby pochodnię. 

- Ma ktoś zapałki?- zapytał dumny z siebie.

- Nie, ale Edmund ma latarkę.- powiedziałam z kpiącym uśmiechem, patrząc jak czarnowłosy ze śmiechem wyciąga omawiany przedmiot spod bluzy. 

- Nie mogliście wcześniej?- zapytał Piotrek patrząc na nas z wyrzutem.

- Byliśmy ciekawi jak sobie poradzisz.- zaśmiała się Zauza.

- Idziemy już?- zapytała Łucja. Ona najbardziej okazywała swoją ekscytację, więc ruszyliśmy wszyscy w dół. Tak jak mówiłam, w piwnicy stało pięć kufrów, każdy z nich podpisany pięknymi złotymi literami. Podeszłam do mojego kufra i bez wahania otworzyłam go. 

W środku złożona była piękna fioletowa suknia, a pod nią pas na miecz, pas na ramię, gdzie zazwyczaj chowałam sztylet, łuk z całym wyposażeniem i tarcza z fioletowym księżycem na środku. Tak jak czwórka władców posiadała na każdej swojej broni element lwa, tak ja posiadałam księżyc, który był moim symbolem.

- Nie mogę się doczekać, aż zrobimy sobie szybki test na sprawdzenie naszych umiejętności.- powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.

- O nie. Obsesja Delii powraca.- zaśmiał się Piotr.

- To nie jest obsesja. Wy jesteście władcami, a mi odpowiada to, że znają mnie jako najlepiej walczącą kobietę.- powiedziałam dalej się uśmiechając.- Walczę nawet lepiej od was.

- Hej! Nie zapędzaj się tak!- krzyknął Edmund.

- Chcesz się przekonać?- zapytałam. Oczywiście była to prowokacja i każdy to wiedział.

- Możecie przestać?- zapytała zła Zuzanna.- Nie ma rogu. To znaczy, że ktoś nas wezwał i potrzebuje pomocy.

- Mogłam się domyślić, że nie jesteśmy tutaj na wakacje.- warknęłam pod nosem, od razu czując niechęć do tego kogoś.

Sprawdzone

Strażniczka Nocnego NiebaWhere stories live. Discover now