Demony często zawierały pakty z przypadkowymi Śmiertelnikami, którzy chcieli podwoić, a nawet potroić swój majątek, zdobyć miłość swojego życia czy zmartwychwstać swojego psa. Istoty Piekła czerpały ogromną satysfakcję z obserwowania tego jak naiwne duszyczki robią wszystko co tylko powiedzą. Rzadkością były widok samego Szatana zawierającego jakiś układ z człowiekiem, którym tak gardził. Zawsze mógł poświęcić stracony czas na picie swojej ulubionej whisky czy palenia kubańskich cygar, a nawet granie w scrabble z Judy — która była ich mistrzynią.
Tym razem było jeszcze dziwniej, bo Lucyfer sam z siebie zaczął namawiać przypadkowego rolnika na zawarcie paktu o lepsze plony. W końcu susza dała wszystkim popalić, a mała pomoc Diabła nie zaszkodzi. Chyba że twoja ofiara to głęboko wierzący w Boga półgłówek, który jedyne, o czym myśli to pieniądze i czy sprzeda wszystkie świnie.
— Pomyśl tylko każde źdźbło twojej pszenicy podniesienie się, a żniwa będą owocne jak nigdy dotąd. — Poranna Gwiazda lekko mruczącym głosem szeptała rolnikowi do ucha słodkie kłamstwa byle tylko przekonać go do siebie. — W końcu zdobędziesz pieniądze, by wyremontować kuchnie, twoja żona będzie taka szczęśliwa.
— Ale ja muszę u świń gnój wywalić, a nie iść w tango z Diabłem — rzucił pod nosem chwytając widły i wchodząc do chlewu.
— Mogę sprawić, że ktoś będzie to robił za ciebie, a ty już nigdy nie skalasz się pracą. — kontynuował Szatan.
— Ja lubię pracować.
Ciężkie westchnienie opuściło lekko spierzchnięte usta Upadłego, z każdym kolejnym zdaniem rolnika tracił wiarę w to, że uda mu się go namówić.
— W takim razie co byś ode mnie chciał? — Lucyfer oparł się o w miarę czystą ścianę, uważając by jego koszula w śliwkowym odcieniu nie została jakoś bardzo ubrudzona.
— No ja to bym chciał, żeby moja kobyłka zdrowe źrebie urodziła — odparł. — Córka by była szczęśliwa i w ogóle.
— Dobra. Zdrowe źrebie, szczęśliwa córka — odetchnął z niemałą ulgą, jednocześnie przywołując do siebie arkusz papieru i długopis. — Podpisz tu, tu i tu. Nie, nie tu cymbale.
Szczęśliwy jak nigdy niebieskooki odesłał dokumenty i ruszył w stronę niewielkiej obory, w której jak mniemał znajdowała się klacz. Będąc już niedaleko przemienił się w ciemnego węża o złotawych wzorach i wślizgnął się do środka. Zdziwienie, jakiego go ogarnęło w momencie zobaczenie domniemanej klaczy było wręcz nie do opisania. Przecież jaki debil myli ciężarną klacz z grubym kucem, na pewno nie sam władca piekła. Jęknął głośno przemieniając się w swoją normalną formę.
— Nie wiem, jak mam z ciebie wykrzesać źrebaka, ale czego się nie robi za pieniądze co? — Diabeł uniósł kącik ust, klepiąc zwierzę po plecach. — Z drugiej strony mogę cię podmienić na jakąś klacz albo udać że zmarłeś przy porodzie.
— Dlaczego chcesz sfingować śmierć tego kuca? — Nieśmiały głos Anioła rozległ się w stajni na co brunet lekko się wzdrygnął.
Odwrócił głowę w stronę wejścia, widząc ciekawskie spojrzenie chłopaka skarcił się w myślach za tak powolne działania. To było ich drugie spotkanie, które Szatan inaczej sobie wyobrażał. Przeczesał ciemne włosy palcami, po czym zrobił kilka kroków w jego stronę, układając w głowie dobrze brzmiące zdanie, którym go powita.
— To niezwykle skomplikowana sprawa, Aniołku — będąc wystarczająco blisko lekko się skłonił, powodując tym samym zakłopotanie chłopaka. — A tak przy okazji to wyglądasz olśniewająco.
YOU ARE READING
𝐒𝐈𝐍𝐅𝐔𝐋 𝐒𝐎𝐔𝐋𝐒. lucifer and gabriel ff
Fantasy❝ Jak przypuszczam, prawdą jest, że nawet diabły pogrążone we śnie wyglądają jak anioły. ❞ ─ Alma Katsu ᯽♱᯽♱᯽♱᯽♱᯽♱᯽♱᯽♱᯽♱᯽♱᯽♱᯽♱᯽ Gabriel zawsze odstawał od innych aniołów. Najmłodszy Archanioł. Najmłodszy ze wszystkich wysoko postawionych aniołó...