11

200 14 8
                                    


Po około trzydziestu minutach od mojego rozkazu, nakazującego skontaktowanie się z policją odnośnie danych osobowych, posiadacza owego guzika znalezionego w samochodzie, Raquel podeszła do mnie i rzuciła przede mną papiery. Zobaczyłam zdjęcie niejakiego Andresa de Fonollosy. Na jego widok poczułam przeszywający strach. Czuję się winna, bo nie udało mi się powstrzymać Sergia przed wydaniem tożsamości Berlina. Szczerze, zaczynam myśleć, że jestem tu zbędna, change my mind.

Lekko trzęsącą się ręką chwyciłam plik kartek.

_______________________________________

IMIĘ: Andres

NAZWISKO: Fonollosa

Liczne napady na jubilerów, domy aukcyjne, bartery, przekręty finansowe.

Brak stępli w paszporcie.

INFORMACJE O RODZINIE I PRZYJACIOŁACH: znana tożsamość żony- Julia de Fonollosa- wcześniej notowana.

ADRES: Brak danych

NOTATKA PSYCHIATRY: "Narcystyczny egoista, owładnięty manią wielkości. Ekscentryk z tendencjami do megalomanii. Nie odróżnia dobra od zła. Ma patologiczną potrzebę bycia lubianym,szczególnie przez obcych."

_______________________________________

- Zamierzam podać to wszystko do mediów, jeszcze dziś- odparła surowo Raquel- Mamy ich w garści, niedługo poznamy tożsamość osoby, która pomaga im z zewnątrz.

- Po co chcesz podawać to do mediów? - zapytałam przewracając oczami. Musiałam jakoś ratować sytuację.

- Nie rozumiem? Oni oczernili mnie w oczach całej Hiszpanii, a ty pytasz po co ujawniać jego tożsamość?! - krzyknęła zdenerwowana kobieta.

- Nie! Chodzi mi o to, że nie mamy czasu na głupie odbijanie piłeczki- warknęłam- Ale rozumiem, iż chęć zemsty jest dla ciebie ważniejsza?! - dodałam drwiąco.

Czy ona nie potrafi brać odpowiedzialności za swoje decyzje? Przecież miała do wyboru, albo czternastu uczniów, albo Alison Parker. Skoro stwierdziła, iż cenniejsze jest życie Alison, tylko dlatego, że jest córką ambasadora Wielkiej Brytanii, to przepraszam bardzo...

Raquel podeszła do mnie, ciągle świdrując mnie swoim wzrokiem.
- Ten facet- wskazała palcem na zdjęcie Andresa- Urządza widowisko, jakby to było jakieś pieprzone telewizyjne show! Niech ludzie dowiedzą się kto jest tym psycholem, przetrzymującym nastoletnich zakładników!- syknęła, nie spuszczając ze mnie surowego spojrzenia.

- Aaa czyli teraz chcesz zdobyć przychylność ludzi, stwierdzając, że to psychol?!- uśmiechnęłam się wrednie w jej stronę. Miałam ochotę jej przywalić.

- Raquel... - zaczął Prieto.- Ana ma rację, trzeba to zrobić inaczej... - rzucił, łapiąc się za głowę.

- Widzisz? - triumfalnie złożyłam ręce.

Raquel zacisnęła usta i gdy miała już powiedzieć coś w stylu "tu ja tu wydaje rozkazy", Prieto zaczął mówić:
- Powiemy, że pan Fonollosa handluje ludźmi...

- Czekaj co?! - przerwałam mu oburzona. Co on odpierdala?

- Zarzucimy mu streczycielstwo, coś czego ludzie mu nie darują... - kontynuował Prieto, totalnie ignorując moją frustrację.

Angel pokręcił głową. Ja nie mogłam uwierzyc w to co słyszałam.

- Przecież to zniesławienie!- wrzasnęłam- Raquel nie upadaj, aż tak nisko!

Dom Z Papieru- Trochę inna historiaWhere stories live. Discover now