^7^

1K 53 55
                                    

Ciągle spadałem w dół. Przed moimi oczami pojawiały się moje chwilę z życia. Pierwsza potyczka z Imperium i jego znajomymi. Następnie rozbiory ( ( ͡° ͜ʖ ͡°) ) i moja niewola. Ostatnia bitwa, pakt i początek czegoś lepszego. Nowego życia.

Potem urywki z różnych dni spędzonych razem z IR. Chodzenie po parku, rozmowy, śmiech. Aż w końcu urodziny Polski, a wcześniej Rosji. Świętowanie wszystkich tych momentów. Wychodzenie z baru cali upici, ale nadal weseli. Cudowne czasy...

Nagle w coś uderzyłem. Ławka? O co chodzi?

Spojrzałem się przed siebie, jednak nikogo nie zobaczyłem. Odwróciłem swój wzrok w lewo.

— Boże! - odskoczyłem aż do poręczy, kiedy ujrzałem jakąś dziewczynę.

— O, widzę że już jesteś. Słuchaj, musimy porozmawiać.

— A to ty... Co chcesz?

— Skoro wykonałeś już swoje zadanie, czyli wyznanie miłości, i to jeszcze przed koniec tygodnia, możesz żyć dalej.

— A co z tobą?

— ... Sama nie wiem... Ale mam pewien pomysł, o którym nie mogę ci powiedzieć.

— Rozumiem. Czyli... Już się nie spotkamy.

Zapewne. Jednak mam nadzieję, że w twoim życiu powiedzie ci się dobrze. - dziewczyna położyła swoją rękę na moim ramieniu.

— Nawzajem. - uśmiechnąłem się do niej.

Wszystko zaczęło znikać. Postać osoby, która przywróciła mi życie również. Jestem jej bardzo wdzięczny, że mi pomogła i dała drugą szansę.

-------

Jasne promienie słońca przemykały się przez lekko zasłonięte zasłony. Na dworzu było bardzo ciepło. W koronach drzew dało się usłyszeć poranne śpiewanie ptaków ( nienawidzę tego, szczególnie kiedy wstajesz o 3 nad ranem, a one zaczynają pierdolić coś po swojemu ._.), lekki wiatr, który niósł zielone liście.

Usiadłem na łóżku i przeciągnąłem się. Kilka razy zamrugałęm, aby moje oczy przyzwyczaiły się do światła.

Odwróciłem głowę, aby zobaczyć, czy IR jeszcze śpi. Nie myliłem się. Mężczyzna spał przytulając moje ciało w okolicach bioder, co jakiś czas mrucząc coś przy tym.

Minęło kilka tygodni od kąd jesteśmy razem. Ostatnio dużo się u nas zmieniło. Zsrr od kilku dni chodzi z Rzeszą, Polska i Rosja zaczęli coraz częściej zamykać się w pokoju, sam nie wiem dlaczego.

Poczułem jak coś wierci się obok mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem i skierowałem swój wzrok na jeszcze zaspanego Rosjanina.

— Dzień dobry kochanie. - powiedziałem pół szeptem, żeby go nie wystraszyć.

— Mhm... Witam skarbie. - mówiąc to położył, a raczej walną głowę na poduszkę. Najwyraźniej nie miał zamiaru zejść ._. .

— Wstawaj, mamy dużo do roboty dzisiaj.

— To dzisiaj? Zapomniałem... - przykrył się kołdrą i wrócił do spania.

— Słonko, naprawdę pora wstawać. - podszedłem do niego na kolanach, jednak on był szybszy i przyciągnął mnie do siebie. Wtulił się w moje plecy i nie chciał puścić.

— Pięć minut. - poczułem jego oddech na szyi, a na biodrach i brzuchu jego ręce. Widzę że dzisiaj złapał lenia. Oj będzie trudno go zmusić do wstania QvQ.

~~~

Po około dwóch godzinach leżenia, IR w końcu wstał. Ubraliśmy się, zjedliśmy śniadanie, a następnie czekaliśmy na dzieci, aby powiedzieć im o naszych planach na przyszłe dwa tygodnie.

— Hej tato, cześć Ron! - z góry zbiegł Rosja wraz z Zsrr, jednak nie było mojego syna.

— Gdzie Polska?

— Jeszcze się przebiera. Ale za chwilę zejdzie. - nawet jeżeli Rosja jest dopiero w pierwszej klasie, jest naprawdę mądrym chłopcem. Podziwiam jego odpowiedzialność za Polskę i jestem mu dozgonnie wdzięczny, że był przy nim ten cały okrutny czas, kiedy mnie nie było.

— Ok. Usiądźcie, chcecie coś?

— Ja sobie robię kanapki, Rosja też chcesz?
Zsrr stał już przy blacie z warzywami, nożem i kilkoma innymi dodatkami.

— Takk! - podbiegł do swojego brata i pomógł mu w przygotowaniu śniadania.

Uśmiechnąłem się, na myśl, że kiedyś będę miał takich zgodnych synów. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby się kłócili.

W końcu z góry zszedł Polska w jakieś bluzie.

— Em... Polska, skąd masz tą bluzę?

— Hm? A t-to dał mi R-Rosja... - na jego twarzy pojawił się delikatny rumieniec. Zaśmiałem się cicho i poprosiłem, aby wszyscy usiedli do stołu.

— Słuchajcie. Wraz z Ron'em mamy pomysł, aby pojechać na dwa tygodnie nad morze. Jutro byśmy wyjechali, ponieważ mamy już zarezerwowane pokoje. Zsrr jeżeli Rzesza by się zgodził, znaczy jego tata, może też pojechać.

— Super! Idę mu napisać! - trzynastolatek pobiegł po telefon i szybko napisał do przyjaciela.

— Dzisiaj musimy się spakować i najlepiej wszystko schować już do auta. Wyjeżdżamy bardzo wcześnie, więc idziemy spać dosyć wcześnie. Co wy na to?

— Tak! To my z Polską idziemy się pakować!

Rosja wziął za rękę mojego syna i pognał z nim do pokoju. My wstaliśmy od stołu i również skierowaliśmy się do swojej sypialni.

— Dawno mnie nie było nad morzem...

— Wiem, dlatego chcę cię tam zabrać. - Imperium uśmiechnął się czule i pocałował mnie w czoło. - A teraz chodź się pakuj, żeby nie było. - zaśmiał się po cichu i sięgnął po walizkę. Ja uczyniłem to samo.

>>>>>>>>>>>>>>

Tak Em... Wróciłam QvQ

> Hill <

&quot; Did you miss me? &quot; - ron x irDonde viven las historias. Descúbrelo ahora