Reszta spotkania upłynęła nam w niezręcznej ciszy. Nie mogło przebiec to inaczej, biorąc pod uwagę, jak silną niechęć do siebie czuliśmy. Nie potrafiłam być nawet wdzięczna za jego pomoc – wiedziałam, że robi to wyłącznie z egoistycznych pobudek.
W pewnym momencie po prostu wstał, odłożył książki i nie żegnając się, wrócił do zamku.
Żadne z nas nie znalazło nic, co mogłoby mi pomóc.
***
- Wyglądasz gorzej niż wczoraj – powiedziała mi na powitanie Ginny, gdy następnego dnia półprzytomna udałam się na śniadanie. – A wczoraj przypominałaś trochę Harry'ego, więc...
Parsknęłam śmiechem, który przerodził się w potężne ziewnięcie.
- Do późna siedziałam nad lekcjami – wyjaśniłam.
A także miałam koszmary, w których Bellatrix wciąż i wciąż rzucała na mnie Crucio, aż jedna ze ślizgonek nie rzuciła we mnie kapciem, każąc mi się zamknąć. Nie chciałam jednak niepokoić Ginny czymś, na co nie miała wpływu.
- Zrobiłam nam kanapki – wskazała na zawiniątko w swojej ręce. Była z siebie bardzo dumna. – Idziemy na błonia?
Skinęłam głową, nie będąc w stanie wyrazić, jak bardzo wzruszyło mnie, że pozbawiła mnie wątpliwej przyjemności siedzenia ze ślizgonami.
- Masz jakieś wieści od Harry'ego? – zagadnęłam, gdy opuszczałyśmy zamek.
Zawahała się.
- Tak... - odpowiedziała ostrożnie i podała mi kanapki, by włożyć rękę do swojej torby. – Mam też list dla ciebie.
Włożyłam go do kieszeni. To nie był odpowiedni czas, na zapoznanie się z jego treścią. Nie miałam pojęcia, co może zawierać.
- I co u niego? – spytałam, gdy usiadłyśmy na trawie.
- Bosko, jak zawsze – wzruszyła ramionami. – Całe ministerstwo tańczy, jak im zagra. Wystarczy że kichnie, a oni podkładając mu jedwabne chusteczki pod nos.
Usłyszałam w jej głosie coś, czego nie było tam nigdy wcześniej, gdy mówiła o swoim chłopaku.
- A tobie przeszkadza to bo...? – spytałam, szczerze zaciekawiona.
Westchnęła głęboko i opadła na trawę.
- Martwię się o niego – wyjaśniła po dłuższej chwili. – Nigdy nie lubił być w blasku reflektorów, ale teraz czuję, że się zmienia... Co jeżeli zatraci się w tym wszystkim?
- To możliwe – przyznałam szczerze. – Ale myślę, że po prostu jest tak samo zagubiony jak my wszyscy. To co przeszliśmy... to był koszmar. Wszyscy się zmieniliśmy w ten czy inny sposób.
Urwałam i położyłam się obok niej. Milczałyśmy chwilę, zastanawiając się nad moimi słowami.
- Nie będziesz go zawsze rozumieć, on ciebie też nie. Oboje macie swoje własne demony – dodałam w końcu. – Najważniejsze jest jednak to, że się kochacie i macie siebie nawzajem. To że kogoś kochasz, nie znaczy, że zawsze będzie idealnie. To znaczy, że każdego dnia chcesz się starać, żeby było.
***
- Coś się stało? – spytał Blaise, gdy czekaliśmy na Slughorna pod klasą.
Po raz kolejny chłopak wybrał mnie zamiast swoich przyjaciół, którzy teraz patrzyli na nas z otwartą wrogością. Nie bałam się ich, ale te spojrzenia sprawiały, że czułam się niekomfortowo. Zwłaszcza stalowy wzrok Malfoya. Blaise zachowywał się jednak, jakby zupełnie nie robiło to na nim wrażenia.
![](https://img.wattpad.com/cover/184552183-288-k251428.jpg)
YOU ARE READING
are you afraid of the dark? | dramione
FanfictionRok szkolny się jeszcze nie zaczął, a ona już oberwała klątwą przeznaczoną dla Harry'ego. Ale trzeba przyznać, że prace domowe nie wydają się największym problemem, kiedy z każdym dniem walczysz z narastającą w sobie ciemnością. Zwłaszcza kiedy prze...