[6]

102 6 2
                                    

­ ­ ­ ­Powoli zaczęłam kojarzyć rzeczywistość. Na twarzy miałam maskę z tlenem, podpiętą kroplówkę i całą drużynę skołowaną i siedzącą przy moim łóżku. Każdy wyglądał na zmartwionych, chociaż nie dostrzegałam Lloyda... czyli nie udało im się.

"Haven, w końcu się obudziłaś." Uśmiechnęła się Misako, a każdy nagle się ożywił i zasypali mnie setką pytań, na które nie potrafiłam odpowiedzieć. Wszystko nagle spadło na moją głowę, a jeszcze nie czułam się na siłach. Tak naprawdę nawet wtedy nie skojarzyłam jeszcze, że znajdowałam się w szpitalu. Czyli ktoś mnie uratował. Chociaż tyle dobrze.

"Stop. Ninja, uspokójcie się. Mam do ciebie pytanie. Co właściwie się stało, Haven?" Zagaił poważnie Wu, a mi zszedł drobny uśmiech na twarzy.

"Porwał mnie... hmm, miał chyba na imię Dixon. Dixon White. Przedstawił mi się, jednak udało mi się uciec. Nie pamiętam już, co się stało." Dłuższy moment zajęło mi skojarzenie faktów. Nie pamiętałam momentu, kiedy mnie zgarnęli. A stało się to tak błyskawicznie, że ledwo mogłam powiązać wszystkie rzeczy ze sobą. Wyszłam na zewnątrz i ten porywacz coś mi wstrzyknął. Chyba tak to właśnie było.

­ ­ ­ ­Sensei zmarszczył brwi, jakby intensywnie myślał. Kiedy on milczał, inni zaczęli pytać o drobnostki. Odpowiadam zgodnie z tym, co widziałam. Byłam święcie przekonana, że porwanie mnie i zniknięcie Lloyda jest powiązane...

"Dixon White jest synem Mistrza Diamentu. Ten żywioł ma w sobie tworzenie diamentu i zdolność pochłaniania. Bardzo niebezpieczne w złych rękach. Jest w stanie zabrać całą moc posiadacza i przejąć ją. Oczywiście nietrwale, wystarczy dotknąć go i ponownie można używać swoich mocy." Wytłumaczył nam, przez co zrozumiałam, czemu wystrzelił w moją stronę swoją rękę. Chciał przejąć moc kryształu, bym nie mogła się bronić. Zacne skojarzenie faktów. Ale w sumie, do czego konkretnie byłam mu potrzebna? Dlaczego mieliśmy ze sobą walczyć? Nic nie rozumiałam.

"Niestety, Lloyda nie odnaleźliśmy. Nie mamy pojęcia, gdzie może być. Jakby się rozmył, rozpłynął w powietrzu." Mruknęła ciszej Nya, a reszta z automatu zrobiła się przygnębiona. Po mnie przeszły lekkie dreszcze. Przypomniałam sobie to, jak tutaj trafiłam. Gdyby ktoś go wypieprzył do innego świata, byłoby po nim.

"Przecież jest Zielonym Ninją. Nie powinien się poddać." Warknęłam w końcu, lustrując każde zdziwione spojrzenie, prócz Senseia, posłane w moją stronę. "Wy również, tak? Nauczcie mnie korzystania z mojej mocy, zrobię wszystko, żebym też miała jakiś wkład w uratowanie go."

"Twierdzisz, że został porwany?" Dorzucił Wu, a ja kiwnęłam głową. "Dobrze. Ja też tak uważam. Twoje przeznaczenie chyba osiągnęło swój cel. Nadal jednak nie rozumiem, kogo mi przypominasz..."

•••

­ ­ ­ ­Wieczorem zostałam wypisana ze szpitala. Musiałam tylko pić więcej wody i porządnie odpocząć. Mogłam po powrocie przestać przyjmować elektrolity, które mi dostarczali kroplówką. Oczywiście, po powrocie postanowiłam zrobić sobie wolne od wszystkich niedogodności. Na szczęście nie byłam z tym sama, bo Cole ze mną posiedział, gdy brałam jakieś leki. Zapewne, bym poczuła się już lepiej.

"Naprawdę się przestraszyłem, gdy dowiedziałem się, że jesteś w szpitalu. Okazało się, że porwał cię jakiś łowca głów. Ktoś musiał się szybko dowiedzieć, że się zjawiłaś. Podobno Mistrz Kryształu został zabity przez Mistrza Diamentu. Ale przeznaczenie nie zostało spełnione, najwidoczniej musiałaś tu trafić." Brunet mówił to bardzo poważnym tonem, patrząc na mnie uważnie, gdy czytałam skład jednych z leków. Miałam alergie na kilka różnych składników, więc wolałam się dowiedzieć, czy przypadkiem nie kopnę w kalendarz po jakiejś tabletce.

(Remont) Pejzaż [Ninjago]Where stories live. Discover now