Nyo! Itacest

136 4 9
                                    

- Cicho bądź!- krzyczała brunetka o siódmej rano, waląc ręką w telefon, z którego wydobywał się dźwięk budzika.

- Lovicia tu trzeba wcisnąć przycisk. Wstawaj bo ty tu się bawisz w rozwalanie telefonu, a Feli już siedzi na dole przy śniadaniu.- powiedział ojciec dziewczyny wchodząc do jej pokoju, by odłożyć do szafy wyprasowane koszulki.

- Co mnie ona obchodzi?- spytała siadając na łóżku i przecierając oczy. Jej matka od nich odeszła, a Lovina nawet jej nie pamietała. Ojciec dwa lata temu znalazł sobie nową dziewczynę, za którą wyszedł. Była to matka jednej dziewczyny która chodziła do klasy niżej w jej szkole. Jej nowa ,,siostra" zawsze patrzyła się na nią dziwnie. Nie z taką pogardą jak brunetka, jej wzrok był pełen podziwu i szczęścia. Kręciła się jej ciagle pod nogami, co ją strasznie denerwowało. Jak by nie mogła się kogoś innego uczepić. A nie. W szkole trochę się od niej odwalała, bo łaziła ,,za jakimś szwabem" jak go nazywała starsza dziewczyna. Sądziła, że to jej chłopak czy coś. Nie zbyt interesowało ją życie ,,siostry".

Dziesięć minut przed lekcją weszła na szkolny korytarz. Na schodach siedzieli trzej chłopacy, z czego jeden z nich kiedy tylko ją zobaczył podbiegł się przytulić.

- Puszczaj mnie kretynie!- wysyczała Lovi. Kiedy była wolna odwróciła się w stronę sali. Siedzieli pod nią już prawie wszyscy. Spojrzała na nich z lekkim pożałowaniem, że musi tu chodzić. Oprócz posiadania trzech zboczeńców w klasie byli jeszcze inni. Przykłady czemu byli według niej dziwni można było zobaczyć nawet teraz. Chłopak w długich blond włosach siedział z taką radością w oczach zajadał paluszki jakby nic od roku nie jadł. Dalej typowy ,,fejm" u którego na kolanach siedział niższy o głowę chłopak. No gejsza super. Tylko yaoistki brakuje w tej klasie i by już dostały krwotoku. On nie jest czasem z klasy niżej?

- Nad czym tak myślisz?- zapytał w końcu Antonio, widząc że jego przyjaciółka patrzy na swoją klasę pustym wzrokiem.

- Jak jeszcze tu kurna nie zwariowałam.- odpowiedziała mu mając na twarzy politowanie, jednak jego to nic nie ruszyło. Norma.

- To nie twoja siostra siedzi przed salą? Ona ma lekcje na drugiej stronie szkoły.- powiedział pokazując palcem na siedzącą dalej postać. Dziewczyna zmrużyła oczu by się przyjrzeć. Faktycznie była to ona. Po co tam siedziała? Czego znowu od niej chciała? By się przekonać musiała podejść do Feli, która kiedy ją zobaczyła miała całą twarz czerwoną.

- Czego tu siedzisz? Co chcesz?- zapytała brunetki. Spojrzała na nią zimnym i przenikliwym spojrzeniem, jakby chciała prześwidrować na wylot co jej siedzi w głowie.

- Zapomniałaś śniadania. - odpowiedziała lekko już przestraszona, ale dalej z wielkim burakiem na twarzy.

- A aha. Nie mogłaś zadzwonić tylko musiałaś leźć na drugi koniec budynku?- spytała już trochę mniej zdenerwowana. ,,Siostra" chciała zrobić jej przysługę, a ona się wydarła. Trochę chamsko, ale za zwyczaj zachowywała się do wszystkich gorzej. Najczęściej włączał się jej tryb Tsundere, którego nie umiała wyłączyć.

- Przepraszam, następnym razem zadzwonię.- odpowiedziała smutno odchodząc.

- Zauważyłeś jak ona się dziwnie zachowuje? Co taka kurde spięta? Szwab jej kija do dupy włożył?- zapytała chłopaka, który na zaproponowany powód zmiany zachowania roześmiał się.- Co ryżysz?

- Nic nic spokojnie. Trzeba się uspokoić. Może dziewczyna chce po prostu zrobić jaką siostrzaną więź czy coś. Nie znam się na babskich sprawach.- odpowiedział wzruszając ramionami.

- Czy ty kiedyś zauważyłeś bym chciała się z kim chociażby przyjaźnić?

- A za mną?

- Kręcisz mi się koło dupy, wiec już możesz zostać.- powiedziała w momencie dzwonka na lekcje. Podniosła plecak i weszła do sali. Jej przyjaciel poszedł na przód sali ze swoimi kolegami, a ona zajęła miejsce w ostatniej ławce sama. Jak można było się domyśleć po poprzedniej treści tej opowieści niezbyt lubiła ludzkie towarzystwo. Założyła słuchawki bezprzewodowe i zakryła je włosami. Nie interesowało jej w ogóle co gada nauczycielka i tak na sprawdzianie da pięć razy więcej materiału niż było na lekcji. Typowa środa na chemii. Siedziała opierając się plecami na ścianę obok stukając palcami o biurko w rytm muzyki.

-. . . Będzie pracować z panią Loviną.- powiedziała na całą klasę głośno nauczycielka, jakby dobrze wiedziała, że brunetka nie słuchała i chciała ja ukarać. Dziewczyna założyłaby się, że widziała na jej twarzy uśmiech i w oczach satysfakcję. Dopiero po chwili zrozumiała, że cała klasa robi jakiś projekt. Już miała zapytać z którym idiotą ma pracować, ale wyprzedził ją tak zwany ,,chemiczny babsztyl"

- Patrząc na słuchawki w uszach zgaduje, że nie wiesz co robimy. Jak tak można olewać tak ważny przedmiot jakim jest chemia. Panno Vargas zawiodłam się. A byłaś kiedyś tak mądrą dziewczynką. . .

- To z kim w końcu robimy ten projekt?- spytała zniecierpliwiona laniem wody przez nauczycielkę, niczym wszyscy u niej na sprawdzianach. Wiadomo skąd się nauczyła.

- Z młodsza klasą którą uczę.- odpowiedziała wkurzona, że ktoś raczył przerwać jej monolog który patrząc po jej minie wyglądało jakby był pisany nocami i uczyła się go całe życie czekając na tej jeden moment by go powiedzieć, a tu jakiś dzieciak jej przerywa. Co do tej klasy Lovi strasznie współczuła młodszej klasie, która też była przez nią torturowana.- Będziesz pracować z twoja jak się orientuje przyrodnią siostrą. Zaraz ta druga klasa przyjdzie tutaj na omówienie wszystkiego, wiec proszę usiąść pojedynczo.

Brunetka wzdychnęła. Nie miała najmniejszej ochoty z nią pracować. Nie widziało się jej niańczenie siostry (praktycznie dla niej nie siostry, bo nigdy jej tak nie traktowała) podczas projektu. Pewnie ona i tak nic nie umie jak zwykle i będzie musiała robić wszystko sama, kiedy Felicjana będzie wpieprzać kolejne porcje pasty.

Po chwili do sali weszła młodsza klasa. Koło ciebie siadła kolejna niewolnica baby od chemii. Postanowiła nie skupiać się nad tym co zaraz nastąpi i zobaczyć kto jest w jeszcze gorszej sytuacji niż ona. W najgorszej byli chyba: Lovina, Antonio który musiał zrobić z bratem (nie wiadomo czemu ona się uwzięła na te rodzeństwa) i Artur któremu dobrano Alfreda. Gościu wysoki, wysportowany i krasz większości dziewczyn a głupi jak but. Takie duże dziecko. Tak to ten sam gościu u którego na kolanach siedział przed lekcją. Może pani też jest yaoistką? Ofiarą Ivana został niski chłopak którego imienia nawet nie znałaś, ale już mu współczuła.

- No proszę, a Lovina znowu nie słucha. Czy ty umiesz się skupić? Nie mam czasu by się powtarzać. Słuchaj co dalej mówię, resztę wytłumaczy ci twoja partnerka projektu.- to projektu dodała po chwili kiedy zobaczyła miny przynajmniej dwójki ze zboków. Włoszka miała ochotę albo strzelić sobie face palm albo im z bazuki.

Po lekcji poszliście wszyscy na stołówkę, bo brzuchy grały wam już marsz wojenny domagając się jedzenia. Usiadła sama przy stole. Jej przyjaciel, jej jedyny przyjaciel usiadł jak zawsze przy stole ze swoimi głupimi koleżkami. Zapraszał ją pare razy do was, ale nie miała ochoty widzieć ich parszywych mord i wolała już siedzieć sama. Po paru minutach do jej stolika dosiadł się kogo się nie spodziewała. Mianowicie była to osoba która latała za nią cały dzień. Felicjana za zwyczaj jadła z kolejnym dziwnym szwabem, wiec nie myślałaś, że tu podejdzie.

- Cześć.- powiedziała nieśmiało siadając. Była zestresowana nie wiadomo czym. Wydawało jej się to podejrzane. Może była z nim w ciąży czy coś.

- Hej. Czemu nie idziesz do szwaba?- spytała zaskoczona jej widokiem.

- Ludwig? Rozchorował się i pielęgniarka kazała mu wracać do domu.- odpowiedziała. Nie parzyła dziewczynie w oczy. Była coraz bardziej spięta.

- Wszystko z tobą okej?- zapytała już trochę zmartwiona jej stanem?

- Tak czemu pytasz?- spytała na jednym wdechu.- Możesz przyjść na sale gimnastyczną po lekcjach? Muszę ci coś powiedzieć. A teraz przepraszam, bo idę na lekcje.

Po zajęciach przyszła tam gdzie poleciła ci brunetka. Stała już tak zestresowana jak nigdy. Naprawdę starsza z nich zaczęła wierzyć, że młodsza zaszła z nim w ciąże, patrząc po reakcji.

- Dobra to co chciałaś mi powiedzieć?- zapytała też już z lekkim stresem. Bała się odpowiedzi jaką miała usłyszeć.

- Bo ja.. ty mi się strasznie podobasz.- odpowiedziała a łzy stanęły jej w oczach. Wiedziała już jaka jest odpowiedź.

- Nie mogę. Przepraszam.- powiedziała Lovi wychodząc z pomieszczenia zostawiajac w środku zapłakana dziewczynę ze złamanym sercem.

Przepraszam za nie pozytywne zakończenie, ale po pierwsze nie mam siły pisać czegoś weselszego, po drugie wena mi ostatnio uciekła, po trzecie nie lubię cestów, jednak mam nadzieje że się podobało ciao

One shots - hetalia💖 (zamówienia otwarte)Where stories live. Discover now