•Rozdział 52•

200 26 3
                                    

- Malory! Złaź z tamtąd! - Marcel stał pod jabłonką z wyciągniętymi, w stronę dziewczynki, rękoma. Dziewczynka weszła po gałęziach na prawie sam czubek drzewa, tak że nikt nie mógł jej dosięgnąć. Po chwili przyszedł Miguel z drabiną. Oparł ją o drzewo. Marcel zaczął wchodzić. Po chwili złapał Malory w ramiona. - Nie wolno tak uciekać tatusiowi.

Malory przekręciła oczami i odwróciła twarz w kierunku drzewka. Zachariasz schodził po schodkach z tarasu. Podszedł do dziewczynki, tak że byli twarzą w twarz. Uśmiechnął się do niej i wziął ją od Marcela. Poszli do środka.

- Jestem pod wrażeniem tego, jak ta mała potrafi wam uciec. Pamiętam jak Marcel uciekł z domu też gdy miał cztery latka. Ojciec był na niego taki wkurzony... - Ola pokręciła głową śmiejąc się pod nosem.

Marcel też zaczął się śmiać od cichego chichotu, po niski tubalny rechot. Wraz do Oli i Marcela dołączały następne osoby, tak że teraz każdy się śmiał. Po chwili wszyscy ucichli. Miguel wszedł do garażu. Wyprowadził z pomieszczenia dużego grilla. Sylwia wyszła na taras w dłoniach trzymając tace z dużą ilością talerzy z warzywami i mięsem. Marcel z bagażnika samochodu wyjął worek z węglem. Impreza się zaczęła. Zaczęli grillować kiełbaski. Malory, Valeria i Juan ganiali się w berka. Marcel co chwilę odwracał się w stronę dzieci, żeby sprawdzić czy przypadkiem nic sobie nie zrobili. Na razie wszystko było w najlepszym porządku. Wrócił wzrokiem do kiełbasek.

- Pycha. Już czuję ten smak w ustach. Na pewno będzie pyszne. Ola robi najlepszego grilla! - Powiedział Marcel oblizując wargi. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Miguel położył swoje dłonie na biodrach dziewczyny. Pocałował ją w szyję. Ta go odepchnęła szepcząc mu do ucha "Nie teraz kochanie.". Ten się uśmiechnął. Podszedł na chwilę do dzieci i coś im mówił. Odszedł w stronę garażu. Po chwili wrócił trzymając coś za plecami. Ola nie zwracała uwagi na męża, wolała skupić się na grillu. Miguel podszedł do dzieci wręczył im coś na kształt pistoletu. Po chwili dzieci podbiegły i strumieniem wody oblewały Ole. Dziewczyna przestraszona odwróciła się i zaczęła krzyczeć śmiejąc się. Marcel przyłączył się do śmiechu, i po chwili też był mokry. Teraz każdy był już mokry. Wszyscy się śmiali w niebo głosy. Malory podbiegła do Zachariasza i przytuliła go. Ten ogarnął mokrą grzywkę z czoła i wziął dziewczynkę na ręce. Wszyscy byli uśmiechnięci od ucha do ucha. Po chwili usłyszeli dzwonek do drzwi.

============================

Chciałabym bardzo pogratulować sociopatka_TnT za duży sukces którym jest ponad 1,5k wyświetleń pod jej książką. Nieobowiązkowo obowiązkowo wejdźcie i zobaczcie jej książkę, bo odwala tam kawał dobrej roboty. Miłego dzionka wszystkim. <3

•W imię czego?• || Nigdy nie jest za późno... || MagisterxZaha || YaoiWhere stories live. Discover now