Rozdział 21

1.2K 46 5
                                    

Rozmawiałam z mamą jakąś godzinę, ale zostałam wyproszona z sali aby odpoczęła. Należy się jej. Gdy miałam już wychodzić ze szpitala zatrzymał mnie ordynator.

-- Przepraszam Ari, ale chciałbym z tobą porozmawiać. - zatrzymał mnie chwytając za ramię. Byłam zdziwiona jego nieoficjalnym tonem. Czyżby chodziło o sprawy prywatne?

-- Coś się stało? - spytałam raz patrząc w oczy mężczyzny, a raz na jego dłoń. Jednak on jest po 30, a ja dopiero skończyłam 23 lata. Czułam się troszkę nieswojo w jego towarzystwie.

-- Tak.. Znaczy nie! Możemy porozmawiać w moim biurze? - zaproponował. Nie chciałam aby było jeszcze bardziej niezręcznie dlatego szybko się zgodziłam.

Poszliśmy do biura lekarza. Był on znacznie większy od mojego. Co poradzić skora ja jestem zwykłym lekarzem i nie pracuję tu nawet rok, a on nawet kilkanaście lat.

Skończyłam bardzo szybko studia, ponieważ byłam jedną z najlepszych uczennic i z każdych egzaminów dostawał 5 lub 6.

-- Proszę usiądź. - powiedział odsuwając mi krzesło, które było na przeciwko jego biurka. Kiwnęłam tylko nieśmiało głową na znak podziękowania.

-- T-to może zacznę mówić. - oznajmił siadając na swoim wielgaśnym fotelu ze skóry. - Zacznijmy mówić sobie po imieniu. Mów mi Shin dobrze?

-- W porządku, ale do czego Pan.. To znaczy Shin zmierza? - zapytałam już się naprawdę niecierpliwiąc. Nie jestem z natury kobietą, która może czekać na faceta czy na cokolwiek innego.

-- No dobrze.. Chciałbym się z tobą umówić.. Na randke. - czekaj co....? JA NA RANDKĘ Z NIM?! Niestety moja miła natura musiała się zgodzić, bo jakby inaczej. Przez całe nasze spotkanie uśmiechałam się dość głupkowato.

-- O-okej.. - serio tylko to powiedziałam? Idiotka! Nigdy nie pomyślałam o ordynatorze jako o chłopaku do wzięcia. O żadnym lekarzu w tym szpitalu tak nie pomyślałam.. Tylko o BTS. To była jednak spora różnica.

--Super! - ucieszył się jak małe dziecko. - Spotkamy się pojutrze. Przyjadę po ciebie o 19. Ubierz się elegancko. - oznajmił wstając, a ja podążałam za nim wzrokiem. Czy aż, tak zależało mu na tym spotkaniu? Zaczęłam mu powoli współczuć, bo wiem, że z tego nic nie wyjdzie..

-- No dobrze. Do zobaczenia doktorze. - uśmiechnęłam się wychodząc z biura.

Gdy zamknęłam drzwi odetchnęłam z ulgą, że w końcu jest po tym durnym spotkaniu. Nie lubię takich sytuacji.. A on mnie do takiej doprowadził.

Cały czas zamyślona wyruszyłam do domu. Miałam szczęście, bo nie zaproponował mi abym z nim podjechała. Jednak po chwili usłyszałam jego głos za mną.

-- Ari zaczekaj! Podwiozę cie! - krzyczał, a ja tylko przyspieszałam tępa. Ja mam fantastyczne szczęście i podjechali do mnie chłopaki.

-- Ari podwieźdź Cię? - spytał Namjoon, a ja bez zastanowienia wskoczyłam do ich vana. Nie chciałam jeszcze raz spotkać się z tym człowiek, ale już obiecałam więc musiałam.

-- A-Ari? Siedzisz mi na kolanach.. - oznajmił J-Hope, a ja spłonęłam rumieńcem. Natychmiast zeszłam z niego i usiadłam na wolnym miejscu.

-- Aish przepraszam. - ponownie odetchnęłam z ulgą i oparłam głowę i siedzenie.

-- Czy ten gość biegnie za naszym autem? - spytał podekscytowany Tae. Pewnie myślał, że jesteśmy w jakimś filmie, ale nie..

-- Proszę Jin przyśpiesz. - błagałam najstarszego złączając dłonie jak do modlitwy.

-- Coś Ci zrobił?! - wrzasnęła wściekła mamuśka.

-- Nie, ale muszę z nim iść na randkę. - oznajmiłam, ale gdy przejeżdżałam wzrokiem po wszystkich zauważyłam jak Jungkook zaciska pięść. Nie spodobało mi się to, ale nic nie mógłam z tym zrobić. - Pojutrze o 19 mam spotkanie... Ja tak bardzo nie chce iść. - specjalnie to powiedziałam aby zobaczyć reakcje Kooka. Widocznie się rozluźnił i uspokoił. Ulżyło mi.

-- To nie idź.

Crazy Doctor | Jungkook | BTS | ZAKOŃCZONE |Donde viven las historias. Descúbrelo ahora