3. Światło w tunelu beznadziei

651 65 2
                                    

Szczerze mówiąc, Yoongi starał się jeszcze nalegać, aby Taehyung wziął od niego swoją bluzę i założył ją ponownie, chociaż chłopak nie miał zamiaru go słuchać, kompletnie ignorując te słowa

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Szczerze mówiąc, Yoongi starał się jeszcze nalegać, aby Taehyung wziął od niego swoją bluzę i założył ją ponownie, chociaż chłopak nie miał zamiaru go słuchać, kompletnie ignorując te słowa. Naprawdę nie chciał, żeby młodszemu było zimno przez jego osobę, mimo iż teoretycznie dostali w końcu coś do ogrzania się. Może koc nie należał do najnowszych, ani najgrubszych, ale zdecydowanie z nim było im o wiele cieplej, niż poprzedniej nocy.

Tym razem Yoongi sam postanowił przytulić się do Taehyunga, podnosząc jedną z jego dłoni i przysuwając się do ciała chłopaka najbliżej, jak tylko potrafił. Umieścił dłonie na jego klatce piersiowej, a głowę schował w zagłębieniu szyi, wsłuchując się w cichy śmiech czarnowłosego, który już po chwili przykrył ich ciała podarowanym materiałem, aby następnie również go przytulić. Min musiał przyznać, że spanie z Kimem, obejmującym jego drobne ciało było o wiele przyjemniejsze, niż wszystkie noce, jakie przeżył w życiu razem wzięte. Kolejna noc również nie wydawała się być taka zła, mimo iż w jego głowie ciągle kryło się gdzieś przekonanie, że te chwile mogą być jego ostatnimi.

Nawet jeżeli następnego dnia miałby zostać rozstrzelany na jednej z tych ścian, umarły z przekonaniem, że chociaż przez krótki moment doświadczył ciepła od drugiej osoby. W pewien sposób byłby szczęśliwy ze swojego życia, którego tak bardzo nienawidził, odkąd pamiętał. Starał się wierzyć w słowa Taehyunga, dotyczące tego, że przekona ojca, aby uratował również jego, ale nie robił sobie zbyt wielkiej nadziei. Zupełnie rozumiał to, że rodzic chłopaka będzie chciał ratować za wszelką cenę własnego syna, a nie jakiegoś obcego dzieciaka, którego nigdy w życiu wcześniej nie widział nawet na oczy. Jego życie nie było tutaj dla nikogo priorytetem i pogodził się z tym w momencie, w jakim tylko zaczął biec w stronę ich porywaczy, zanim trafili do tej piwnicy.

Postanowił jednak nie mówić już o tym Kimowi, bo zwyczajnie nie chciał patrzeć na jego zmartwioną twarz. Naprawdę był pewien podziwu tego, jak bardzo temu dzieciakowi zależało na tym, aby on wyszedł z tego cało, chociaż on również poznał go dopiero w tej przeklętej piwnicy. Nigdy nie wierzył w te wszystkie bzdety, jakie ludzie mówią sobie na prawo i lewo, nie wierzył nawet w miłość, nie mówiąc już nic o bratnich duszach. Tym razem jednak coś sprawiało, że zaczynał wątpić w to, czy aby na pewno niektóre stwierdzenia nie mają chociaż trochę prawdy. W końcu dogadał się z Taehyungiem bez problemu, a on po paru godzinach był gotowy go bronić i zapłacić za jego wolność.

Nigdy nie czuł się przy kimś swobodnie, raczej robiąc za piąte koło u wozu, jakie nie było nikomu do niczego potrzebne. Tymczasem obok czarnowłosego jego zachowanie było zupełnie inne, a on w ciągu jednego dnia przywiązał się do niego o wiele bardziej, niż do kogokolwiek w swoim życiu. Nie bał się do niego przytulić, czy zrobić jakiegoś być może zbyt ryzykownego ruchu, bo gdzieś w głębi serca wiedział, że nawet jeżeli ten się zaśmieje, w żadnym wypadku nie będzie to złośliwe. Zaczynał powoli wierzyć, że ten bogaty dzieciak z niesamowitym sercem naprawdę może być kimś, na wzór jego bratniej duszy.

Tear | TaegiWhere stories live. Discover now