06

3.6K 179 233
                                    

- Liwia, musimy już iść - powiedziała któryś raz z rzędu Ida.

- Polonez za pięć minut - dodała Karolina.

- Przyjdzie - powiedziałam stanowczo - Przecież obiecał...

- Róża, gdyby miał w planie się tutaj zjawić, to już dawno by był...

Słowa brunetki przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu.

- Hubert? Gdzie ty... - zaczęłam.

- Halo? Kurwa, Liwia przepraszam cię, ale ja na sorze jestem...

- Co? - przerwałam mu, nie dowierzając w jego słowa - Co się stało? Wszystko dobrze?

- Złamałem nogę - poinformował - Boli jak skurwysyn i zaraz będą mi zakładać gips... Mam nadzieje, że mi wybaczysz...

- Pewnie, nic się nie martw - odparłam - Cholera... Uważaj na siebie.

- A ty baw się dobrze - powiedział Hubert - Muszę kończyć, lekarz idzie...

- No i?

- Co się stało? - dopytywały moje przyjaciółki.

- Idźcie na tego poloneza - jęknęłam.

- A ty?

- Ja nie mam z kim tańczyć. Hubert jest w szpitalu ze złamaną nogą.

- Chodź chociaż popatrzeć - mruknęła Karolina.

- Wole nie - zdecydowałam.

Dziewczyny jeszcze chwile mnie przekonywały, jednak nie dałam za wygraną. Usiadłam na schodach przy portierni szkoły i schowałam twarz w dłoniach.

Do moich uszu doszły pierwsze dźwięki utworu, do którego układ ćwiczyłam dzień w dzień przez kilka miesięcy. Wygrzebałam z torebeczki mój telefon i w złości napisałam krótką wiadomość.

Hubert złamał nogę. Jestem sama... Miłej pracy 🙂

Wysłałam ją. Chłopak był aktywny i od razu odczytał, jednak nie doczekałam się odpowiedzi.

Wściekła z tej całej bezsilności podniosłam się z posadzki i ruszyłam do łazienki poprawić mój makijaż. Kiedy znów wyglądałam tak dobrze, jak gdy tu przyszłam postanowiłam wrócić na sale gimnastyczną, na której odbywała się impreza. Polonez jeszcze trwał, więc stanęłam z boku.

Przyglądałam się moim pięknym przyjaciółkom i im tanecznym partnerom. Cholera, jak ja im wtedy zazdrościłam. W końcu dźwięk muzyki ucichł i rozległy się brawa. Sama również zaczęłam klaskać. Ida i Karolina podeszły do mnie odrazu. Zamknęły mnie w szczelnym uścisku. Trwałyśmy tak chwile.

- To co? Idziemy pić? - spytała w końcu Karola.

Zaśmiałyśmy się wspólnie i ruszyłyśmy w kierunku prowizorycznego baru.

***

Siedziałam przy okrągłym stole. Jedną dłonią gładziłam biały obrus, w drugiej obracałam pusty już kieliszek. Nie było mnie na parkiecie, ponieważ właśnie grali jakiś wolny kawałek. Wszyscy podobierali się w pary i poszli tańczyć. Wszyscy oprócz mnie...

Westchnęłam głośno i ponownie sięgnęłam za butelkę czystej. Napełniłam kieliszek do pełna i wypiłam jego zawartość jednym, szybkim ruchem. 

- Zatańczysz? - usłyszałam za mną.

Odwróciłam się leniwie. Zmrużyłam oczy, początkowo myśląc, że mam jakieś majaki.

- Nie wierze - mruknęłam.

Przede mną stał Janusz Walczuk we własnej osobie. Ubrany był w swój najlepszy garnitur. Do tego założył czerwoną muchę, idealnie pasującą do mojej sukienki, a w dłoni trzymał mały bukiecik, który chłopcy mieli w tradycji dawać dziewczynom po polonezie. Poczułam, jak po moim policzku spływa pojedyncza łza.

- Co z albumem Żabsona? - spytałam, ocierając twarz ręką.

- W dupie mam Mateusza i jego album - odparł - Nie mogę pozwolić na to, żeby najpiękniejsza dziewczyna na tej studniówce siedziała sama i płakała - uśmiechnął się.

Jachu wystawił w moim kierunku rękę, a ja ujęłam ją i ochoczo ruszyłam za chłopakiem na parkiet. Jego dłonie szybko znalazły się na moich biodrach, a ja zarzuciłam ręce na jego kark. Uśmiechaliśmy się do siebie jak małe dzieciaki, jednocześnie cały czas wpatrując się sobie w oczy. Przysięgam, mogłabym w nich utonąć.

Piosenka dobiegła końca, a ja wiele nie myśląc wtuliłam się w szatyna, kurczowo trzymając się materiału jego marynarki. Walczuk przycisnął mnie do siebie, jakby chciał poczuć bicie mojego serca, które w tym momencie przyspieszyło kilkukrotnie.
Zadarłam do góry głowę i po raz kolejny zawiesiłam wzrok na jego twarzy.

- Dziękuje, że przyszedłeś - szepnęłam.

Uśmiechnął się chyba najszerzej jak potrafił. Oderwałam się od chłopaka i pociągnęłam go za rękę w kierunku stołu, ponieważ miałam w planie wypić kolejnego szota.

Jednak szatyn najwidoczniej miał inne zamiary. Znów przyciągnął mnie do siebie i zupełnie niespodziewanie połączył nasze usta. Początkowo kompletnie nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Janusz Walczuk właśnie mnie całuje. Jednak odwzajemniłam pocałunek. Rozchyliłam wargi, a jego język szybko skorzystał z okazji i wsunął się między nie.

W mojej głowie setki razy miałam przed oczami taką scenę, jednak w życiu nie pomyślałabym, że wydarzy się ona naprawdę i, że Jachu aż tak dobrze całuje... W końcu oderwaliśmy się od siebie, bo chyba obojgu zabrakło tchu.

- Janek... - zaczęłam, chociaż właściwie nie wiedziałam, co chcę powiedzieć.

- Cii... - przerwał mi - Możemy pogadać o tym jutro? Na spokojnie?

Pokiwałam twierdząco głową i uśmiechnęłam się szeroko.

- Ej, dopiero teraz zauważyłem fotobudkę - wskazał palcem na niewielką kolejkę uczniów stojącą obok maszyny - Idziemy?

Zgodziłam się. Po chwili siedzieliśmy już na małym foteliku i wydurnialiśmy się przed aparatem.

Znów podniosłam się z fotela i ruszyłam do sypialni. Kucnęłam i wysunęłam najniższą szufladę mojego biurka. Wyjęłam z niej niewielkie pudełko i zaczęłam grzebać w nim w poszukiwaniu zdjęcia. Leżało na samym dnie, tuż pod czerwoną podwiązką. Uśmiech momentalnie pojawił się na mojej twarzy, kiedy zaczęłam oglądać zdjęcie. Pozowaliśmy na nim dokładnie tak, jak na fotografii wiszącej na ścianie mieszkania szatyna. Jednak tym razem nasze usta się stykały i to nawet bardzo. Trzymając śliski papier w ręce wróciłam do salonu i spojrzałam na śpiącego Janusza. Chłopak nic się nie zmienił od tego czasu. Jego włosy jedynie były o wiele dłuższe. Kiedyś mierzyły ze trzy centymetry, a dzisiaj musiał używać opaski, aby nie wpadały mu do oczu. Ja również wyglądałam prawie tak samo... Prawie, ponieważ nie miałam już tego błysku w oku.

—————————————————————————

Siema, jak się wyrobie to wieczorem będzie jeszcze jeden rozdział, jak nie to maraton innym razem.

Wróciłam z koncertu Matczaka i na moim ig (@_bogusiaaa_) macie już wyróżnioną relacje 😍

Zdarłam sobie całe stopy i wyglądało to nieciekawie, ale już jest git i żyje 😅 Jak macie jakieś pytania odnośnie koncertu to śmiało!

A co do rozdziału, to tradycyjnie czekam na opinie 😍

Buziaki,
B.

(1130)

Wierzę w ciebie | Janusz Walczuk Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz