II

728 44 2
                                    

Dziewczyna którą poznałem w Białym Polu zaprowadziła mnie do obozu w lesie, gdzie ludzie mieli uciekać w razie napadu na wioskę. Po drodze Julia, bo tak się nazywała dziewczyna z wioski, wypytywała mnie skąd się tu wziąłem i czemu jestem tak ubrany. Opowiedziałem jej że urodziłem się w 1997 roku na co spojrzała na mnie jak na wariata, lecz kiedy jej powiedziałem że ludzie w XXI wieku tak się ubierają wykonała znak krzyża i powiedziała że musiałem się uderzyć w głowę i mi się w niej coś poprzestawiało.

Niestety za wiele osób nie przeżyło w obozie ukrywało się tylko dwóch mężczyzn: starszy brat Julii - Will i jego przyjaciel Martin. Kiedy nas zauważyli zerwali się z miejsc i ruszyli w naszą stronę z mieczami, Julia powiedziała im kim jestem ,i że pomogłem jej wydostać się z wioski za co jej brat mi podziękował i obiecał pomóc przypomnieć sobie kim jestem. Nie chciałem ich denerwować czy coś w tym stylu mówiąc im, że wiem im jestem chociaż wydało mi się to zabawne. Dali mi ciepłe ubrania i własne posłanie w przygotowanych namiotach. Ja spałem z Martinem, a Will ze swoją siostrą. 

Nie wyspałem się chociaż było mi całkiem wygodnie i ciepło, całą noc się budziłem z powodu snu. Śniło mi się, że walczę ramię w ramię z Willem i Martinem oraz innymi żołnierzami przeciwko armii jakiś dziwnych stworzeń o ciemnej szarej skórze i jakby ludzkim wyglądzie, za każdym razem ginąłem od miecza największego z nich w pojedynku decydującym o zwycięstwie w tej bitwie, po tym się budziłem.

Rano spakowaliśmy co było tylko potrzebne do wędrówki i na chwilę wróciliśmy do tego co zostało z wioski. W domu, w którym spotkałem Julię pod podłogą była skrytka której nie znaleźli bandyci, znajdowała się w niej broń wszelkie łuki, miecze, sztylety. Byłem z nimi całkowicie szczery i powiedziałem, że w życiu nie trzymałem miecza i nie potrafię walczyć bronią białą. Jedyne co potrafię to strzelać z łuku bo kiedyś rodzice mnie zapisali na kólko strzeleckie i walczyć wręcz, bo tata zaszczepił we mnie zamiłowanie do Taekwondo. Oczywiście o tej sztuce walki nic nie mogli wiedzieć ponieważ w tamtych czasach jeszcze nie dotarła do Europy. 

Wyposażony w łuk pełen kołczan strzał i nóż myśliwski, a przynajmniej tak mi się wydaje że jest to nóż myśliwski, wyruszyliśmy do w drogę. Jak się dowiedziałem w czasie marszu zmierzamy do Lodowej Grani, Will i Martin mają po 20 lat a Julia jest w moim wieku. 

-Co to w ogóle za kraj?- Zapytałem 

-Nieźle straciłeś pamięć, co?-Zaśmiał się Martin- Kraje przestały istnieć od czasu Demonicznej Wojny 30 lat temu. Powoli zaczynają się kształtować na nowo ale jeszcze długo czasu minie zanim powrócą Królestwa Moronu. Podobno znowu ktoś się okrzyknął potomkiem Wielkiego Averilla, ale to nie możliwe on zginął kiedy te kreatury obległy Twierdzę w Kredowych Górach.

-Zaraz, zaraz. Jakie Królestwa Moronu? Jaka wojna?- Byłem przerażony o czym on mówił nigdy nie było żadnej Demonicznej wojny i kraje nie zanikały w taki sposób.- Co to jest za kontynent?- Dodałem przerażony

-Wojna która zniszczyła organizację na Starym Lądzie gdzie znajdują... znajdowały się Królestwa Moronu. To jest Stary Ląd.

-A gdzie Europa, Azja, Afryka?

-Chłopie o czym ty mówisz? Te Europy czy jak to nazwałeś i inne nie istnieją...

-Macie mapę? Tak może obejmującą obszar któregoś z królestw czy większą? 

-Niestety, ale pewnie w Lodowej Grani coś się znajdzie jest tam największa biblioteka jaką znajdziesz na Starym Lądzie. 

-No dobrze.- W tym momencie przypomniałem sobie że mam przy sobie telefon, co prawda pewnie nie ma już zbyt mocnej baterii ale powinno to wystarczyć. Ryzykuję.

_____

Ło 593 słowa. Postaram się teraz pisać coś koło tego lub dłużej. Komentujcie, gwiazdkujcie i ponawiam pytanie z poprzedniego rozdziału: Jak dodawać zdjęcia do rozdziałów? Proszę pomóżcie :(  Pozdrawiam :)

Dwa światy: Wojownik Ognia [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz