Ślub

680 27 8
                                    

Chciałam tylko krótko powiedzieć ze ten Piękny Ff został napisany przez moją Bff k_krnd , jestem z niej dumna ze dokonała takiego, dzieła. Gdy czytałam to pierwszy raz muszę przyznać ze się popłakałam ponieważ jest to piękne. Pomysł na ten ff przyszedł nam jeszcze przed świetami, zobaczyliśmy taki walnięty Tik tok i no, tak urodził się ten ff. Dobra już nie przynudzam. Miłego czytania !

Klance

Lance: Pidge chyba to zrobie
Pidge: co ?
Lance: chyba to zrobie
Pidge: KURWA OŚWIECISZ MNIE CZY NIE ?!
Lance: chyba się mu oświadcze
Pidge: ...
Lance: no co ?
Lance: Pidge ?
Lance: wszystko ok ?
Pidge: Hej tu Hunk Pidge właśnie leży skulona na podłodze i płacze
Pidge: JAK TO OŚWIADCZYĆ ?!
Lance: Pidge ogarnij się już
Lance: no oświadczyć no kocham go strasznie i chciałbym go mieć na zawsze i tylko dla siebie
Pidge: a masz pierścionek ?
Lance: właśnie w tej sprawie pisze
Pidge: ...
Pidge: bądź za 10 minut na dole jedziemy do galerii
Lance: będę

Chłopak odłożył telefon i udał się w stronę szafy żeby wybrać ciuchy. Postanowił ubrać niebieskie jeansy i niebiesko białą koszulkę. Gdy już był ubrany poszedł do kuchni gdzie zobaczył swojego chłopaka robiącego im jajecznicę.
-Dzieńdobry kochanie
Powiedział przytulając się do niego.
-Hej śpiochu
Brunet pocałował go w czoło.
-jak się spało ?
-obudziłem się bez ciebie i było mi smutno
Keith zaśmiał się cicho.
-idziesz gdzieś ?
-tak idziemy zaraz z pidge i hunkiem do galerii
-po co ?
-aaaa zobaczysz
Szatyn uśmiechnął się pocałował bruneta w policzek po czym ubrał buty zieloną kurtkę i ruszył windą na dół.

-jak wy możecie mieszkać tak wysoko ? Przecież to jest jakieś 60 piętro
Zapytał Hunk gdy Lance wsiadł do samochodu.
-61 i mamy windę a nasz apartament tam jest poprostu najlepszy i mamy duży taras z widokiem na cały Nowy Jork... przynajmniej... jedną część... którą z tamtąd widać... aaa nieważne.

Gdy dotarli na miejsce weszli do sklepu z biżuterią.
-dzieńdobry czy mogę w czymś pomóc ?
-dzieńdobry piękna pani
Pidge uderzyła lancea w biodro.
-Lance ! Pamiętaj po co tu jesteśmy !
-ah tak... yyy szukamy pierścionka... zaręczynowego
-mhm jasne a jaki rozmiar ?
-yyyy jest rozmiar...?
-tak każdy ma swój rozmiar palca
-no to ciutkę mniejsze ode mnie
-jasne dla kobiet-
-ehm... to jest... on
-dobrze no to dla mężczyzn mamy te tutaj. złoty czy srebrny ?
-złoty
-no to proponuje ten
Kobieta za ladą pokazała na pierścionek który odrazu spodobał się chłopakowi.
-idealny ile za niego ?
-2000 dolarów
Chłopak zaniemówił.
-ile ?
-Lance powinieneś być przygotowany na taką sumę...
Powiedziała dziewczyna stojąca obok niego
-no i co Romeo nici z pierścionka co ?
Odezwał się wyższy chłopak.
-o nie nie jestem Lance McClain i się nie poddaje przepraszamy panią na chwileczkę.
Cała 3 wyszła ze sklepu a latynos złapał za telefon
-Mamo ? Hej tu Lance słuchaj chciałbym się oświadczyć Keithowi a- serio myślisz że to dobry pomysł ? Wow nie spodziewałem się tego... wiem że jest wspaniały czasami mam wrażenie że wolisz jego ode mnie. No ale do rzeczy... nie mam pieniędzy brakuje mi tak z jakieś... 1000 dolarów... na prawdę ? Przyjedziesz ? Boże mamo jesteś... kocham cię czekam.
-i co ?
-pojedzie do banku i zaraz tu będzie. Boże ona ratuje mi życie... jakiś 445 raz ale ratuje
-to twoja mama i zrobi wszystko żeby cię uszczęśliwić nawet jeśli jej się to nie będzie podobało
Powiedział wyższy chłopak
-co ma jej się nie podobać ? Keith ? Przestań ona jest zapatrzona w keithie jak w obrazek.
Odpowiedziała okularnica.
-nie chodzi tu o keitha bo faktycznie bardzo go lubi ale o inne rzeczy tak jak na przykład... no niewiem... dobra niewiem
Nagle zadzwonił telefon lancea.
-no hej kotek co tam ? Aaa w galerii jesteśmy jeszcze. Mówiłem ci że ci nie powiem to niespodzianka. Nie proś mnie i tak ci nie powiem. No ja ciebie też pa.
-Keith ?
-nie, moja dziewczyna wiesz ? O to mama.
-cześć skarbie no i jak tam ?
-a wszystko super, mamo to masz te pieniądze bo musimy się trochę streszczać bo chciałbym zdąrzyć na zachód słońca
-dostaniesz je dopiero jak pokażesz mi ten pierścionek
-no ale... no dobra chodźcie
Chłopak pokazał reszcie że ma iść za nim i po chwili wszyscy znów stali przy ladzie
-to my poprosimy ten pierścionek
-no synku masz dobry gust podoba mi się
-dzięki mamo ale to nie dla ciebie
Zaśmiał się chłopak.
-wiem wiem dla twojego keitha. Kochasz go co ?
-nigdy nikogo tak nie kochałem mamo...
Odpowiedział chłopak płacąc za pierścionek.
-bardzo się ciesze że znalazłeś sobie tego kogoś lance i wiem że ten ktoś też cię kocha.
-wiem mamo...
Powiedział chłopak wsiadając do samochodu dziewczyny razem z nią i ich przyjacielem.
-czekajcie... ale... co ja mu w ogóle powiem ?! Co ?! Wyjdziesz za mnie i tyle ?!
-Lance spokojnie... wrażenia to ty jeszcze będziesz miał na ślubie.
Powiedziała dziewczyna.
-no tak jeszcze trzeba wszystko zaplanować i koszty i w ogóle i... chyba jednak nie jestem gotowy pidge...
-jesteś jesteś.
-ok... lance uspokój się uda ci się wszystko będzie ok PIDGE CO MAM ZROBIĆ ?!
-stary...
Nagle poczuł rękę przyjaciela na swoim barku.
-nie ważne jak to zrobisz... będzie dobrze...
Chłopak wziął głęboki wdech.
-dziękuje...
Pożegnał się z przyjaciółmi i poszedł w stronę windy. W środku jeszcze mamrotał do siebie i panikował. Wsadził klucz w drzwi i otworzył je. Gdy wszedł do mieszkania brunet odrazu rzucił się na niego, dobrze że ten był wyższy bo na pewno by się przewrócił.
-Hej skarbie
Powiedział szatyn.
-Hej skarbie ? Zostawiłeś mnie samego na cały dzień nawet nie mówiąc po co tam jedziesz. Co może byłeś się bzykać z jakąś dziewczyną co ? Nie chcesz ze mną być to powiedz !
-Keith... łamie mi się serce jak tak mówisz... chodź na taras musimy pogadać
Obydwoje udali się na proponowane przez lancea miejsce a brunet oparł się o metalową barierkę odwracając się od szatyna plecami.
-Lance... co ty robiłeś cały dzień ?
-szukałem czegoś dla ciebie...
-mianowicie ?
Chłopak uśmiechnął się odwrócił i momentalnie go zatkało jak zobaczył swojego chłopaka klęczącego przed nim.
-Keith... kocham cię... ponad życie i poprostu... chce je z tobą spędzić aż do końca więc... czy wyjdziesz za mnie ?
Brunet stał i nie wiedział co powiedzieć. Po chwili lance zapytał.
-dostanę odpowiedź ?
-o mój Boże... TAK
Szatyn wstał z kolan włożył pierścionek na palec swojego chłopaka i przytulił go tak mocno że aż go podniósł.
-kocham cię Keith i nigdy w życiu bym cię nie zdradził
-wiem... przepraszam... też cię kocham... bardzo...
Po chwili szatyn puścił swojego chłopaka a ten zaczął go całować.
Gdy przestali obydwoje oparli się o metalowe barierki a szatyn objął bruneta w talii i podziwiali widoki nowego jorku.

Klance -one shots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz