34 Max

305 24 5
                                    

Miesiąc później...

Dni upływały jeden za drugim, a każdy kolejny był podobny do poprzedniego. Różniły się jedynie intensywnością uczuć, które mną targały. Przechodziłem płynnie między różnymi emocjami, począwszy od wkurwienia i rezygnacji, aż do tęsknoty. Nie było dnia, abym nie myślał o kobiecie, przez którą moje ledwie odbudowane życie, ponownie się rozpieprzyło, a najgorszy w tym wszystkim był fakt, że nadal ją kochałem.

„Nic, nigdy nie było na niby..."

Powtórzyłem w myślach słowa, jakie skierowała do mnie w swoim ostatnim liście, który nosiłem w kieszeni spodni od dnia, gdy widziałem ją ostatni raz. Wyjechała bez słowa, zacierając za sobą wszelkie ślady po tym, jak wyrzuciłem ją z domu. Usunęła wszystkie konta społecznościowe, więc nie mogłem w żaden sposób skontaktować się z nią. Czasem miałem wrażenie, że tak naprawdę nigdy jej nie spotkałem, a wszystko, co się wydarzyło, było tylko scenariuszem, który ułożyłem w swojej głowie na potrzeby jakiejś beznadziejnej komedii romantycznej.

- Znów użalasz się nad sobą, cipo? - zapytał zaczepnie Alex, przerywając moje rozmyślania.

- Zajmij się lepiej swoim małym chujkiem, dupku!

Artykuł o samobójstwie Jamie spowodował, że moje relacje z Alexem znacznie się ochłodziły. Nie mógł darować mi, że nie posiadając żadnych dowodów, obarczyłem Asię winą za przeciek. Oli i Matt wielokrotnie musieli nas rozdzielać, bo nieustannie skakaliśmy sobie do gardeł. Atmosfera w zespole była fatalna, więc odskoczni szukałem w alkoholu i samotności, co z kolei nie podobało się zespołowi i menadżerom

Pieprzyć to! Pieprzyć was wszystkich i wszystko!

Pociągnąłem z butelki kolejnego łyka piwa i powlokłem się do kanapy w garderobie, w której imprezowaliśmy. Byliśmy w Rosario, gdzie zagraliśmy przedostatni koncert na trasie. Od samego początku, tournée po Ameryce Południowej zapowiadało się beznadziejnie, głównie przez moje zmienne nastroje. Granie nie sprawiało mi już frajdy, choć bardzo starałem się odnaleźć w sobie radość z koncertowania. Na szczęście został nam już tylko jeden występ w Buenos Aires, a potem miałem nadzieję posłać wszystkich do diabła i zamknąć się w czterech ścianach swojego domu.

- Ghości, nie będziecie mieli nic przeciwko, abym zaprosił na naszą imprezkę swoich ziomali? - zapytał nas gitarzysta zespołu supportującego.

- Jasne, że nie - zapewnił Alex. - Im będzie nas więcej, tym mniejsze szanse, że tamta użalająca się w kącie cipa, opróżni w pojedynkę wszystkie alkoholowe zapasy. - Wskazał na mnie z drwiącym uśmieszkiem.

- Pierdol się! - Pokazałem mu środkowy palec.

Kiedy okładaliśmy się zabawkami po głowach, jak przedszkolaki w piaskownicy do garderoby weszła grupa zaproszonych osób.

- A kogóż to moje oczy widzą! Czyżby moje ulubione panienki miały ciche dni?

Słysząc znajomy głos, natychmiast spojrzeliśmy z Alexem w stronę, z której dochodził.

- Co ty tu, kurwa robisz?! - zapytaliśmy unisono.

- Też się cieszę, że was widzę! Jak tam zdrówko? - ironizował. - Chyba kiepsko, co? West, wyglądasz naprawdę chujowo! - Zarechotał Tyler.

- Przypominam, że masz zakaz zbliżania się do nas, więc lepiej stąd wypieprzaj! - Syknął Oli, próbując złagodzić rosnące napięcie.

- Wiesz, co możesz zrobić z tym papierkiem? Jeśli nie, to proponuję, żebyś podtarł sobie nim dupę! A poza tym, zostałem zaproszony, prawda kuzynie? - Poklepał po plecach młodego dźwiękowca, pracującego dla naszego supportu.

Dziewczyna znad przepaści [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz