Nie wiedziałam czy cieszyć się czy płakać , gdy patrzyłam na jedną, cienką, różową kreseczkę na teście. Nie byłam w ciąży, a spóźniający się okres był najwyraźniej wynikiem narastającego stresu i ciągłych podróży Toronto - Maui - Nowy Jork. Nie mniej jednak czułam się trochę dziwnie. Włożyłam plastikową płytkę z powrotem do pudełka i wrzuciłam do swojej torebki. Nie chciałam, by Shawn znalazł coś takiego w koszu na śmieci. Właściwie nie wiedziałam nawet czemu. Targały mną tak różne uczucia, że nie mogłam zebrać się w sobie i wziąć do pracy. Zamiast tego zrobiłam sobie kawę i owinięta grubym, ciężkim kocem usiadłam w fotelu na werandzie. Padało. Pogoda przypominała bardziej późną jesień niż wczesną wiosnę.
***
Nim się spostrzegliśmy przyszła wiosna i za rogiem była Wielkanoc. Oboje pracowaliśmy jak szaleni, Shawn pisał nową muzykę i organizował ślub, ja latałam po kontynencie i w wolnych chwilach na pokladzie prywatnego odrzutowca planowałam wesele. Gdy ostatni raz widzieliśmy się w Vancouver u moich rodziców, siedzą nad jeziorem za domem doszliśmy do wniosku, że gdzieś po drodze zapomnieliśmy o wieczorze kawalerskim i panieńskim.
- Jak mogliśmy o tym zapomnieć? - Śmiałam się rzucając kamyszki do wody.
- Bo takie rzeczy organizują świadek i świadkowa.
- Kogo poprosisz o świadkowanie?
- Myślałem o Brianie. Weźmiesz Marie?
- Tak myślałam na początku, ale bliźniaki są jeszcze małe i wymagają dużo uwagi. Poproszę V.
- Został miesiąc, panno Everett. - Trącił mnie lekko łokciem.
- Wiem, panie Mendes.
- Masz już sukienkę? Mam nadzieję, że będzie łatwa do zdjęcia. - Uśmiechnął się dwuznacznie.
- Mam. - Nie miałam. Nie mogłam się zdecydować, a na szycie na zamówienie było za późno już wtedy, gdy zdecydowaliśmy się pobrać. Kursowałam po Kanadzie i Stanach w tę i z powrotem, chodziłam po sklepach, przeszukiwałam internet i nic. Nawet z nieograniczonym budżetem nie mogłam nic na siebie znaleźć.- Panno Everett. Za kilka minut lądujemy w Nowym Jorku. - Podeszła do mnie stewardessa. Zamknęłam wieko laptopa i schowałam go do torby. Ostatni wernisaż, opera i kolacja z Veroniką i powrót do Toronto na dwa dni wykładów i Wielkanoc. Czas pędził.
***
Ubrana w czarną, atłasową, krótką sukienkę z długimi rekawami rozmawiałam z obsługą wernisażu na piętrze nowojorskiej biblioteki publicznej. W tym samym miejscu, gdzie Carrie miała wyjść za Biga. Mijał pierwszy tydzień kwietnia, pogoda sprzyjała, choć czuć było nadchodzący deszcz.
- Mam twoje buty! - Rozległo się za moimi plecami, gdy wydawałam ostatnir rozporzadzenie dla obsługi. Zdyszany Alex szedł szybkim krokiem w moją stronę z pudełkiem Louboutinów. - Musiałem wymienić rozmiar. Nie wiem jak to się stało, że przysłali za duże.
- Nic się nie stało. - Zdjęłam różowe AirMaxy, które dostaliśmy z Shawnem (jego oczywiście były białe) od Nike w ramach nowej kampanii dla par i wsunęłam na stopy czarne, lakierowane szpilki z czerwoną podeszwą.
- Skąd masz te AirMaxy? - Alex badawczo przyglądał się modelowi, który wciąż nie był dostępny na rynku.
- Tydzień temu je dostaliśmy od Nike, jakaś wiosenna kampania. - Machnęłam ręką. U szczytu schodów pojawili się Veronika i Jordan. Przyjaciółka wyglądała idealnie, zaokrągliła się tu i ówdzie, a jej zrekonstruowany biust prezentował się imponująco w wydekoltowanej sukience z czarnego jedwabiu. Jordan aż puchł z dumy widząc, jak ludzie zerkają w stronę jego ukochanej.
- Przepraszam na chwilę. Skończ wydawać dyspozycje, Al. - Zostawiłam swojego agenta z obsługą i ruszyłam w stronę Veroniki. Widziałam ją pierwszy raz od tamtego okropnego, mrocznego czasu, gdy musiała poddać się mastektomii. Dziś była innym człowiekiem, dotąd kasztanowe włosy dziś mieniły się delikatną rdzą i układały się w lekkie loki, znów miała błysk w oku podkreślonym czarnym eyelinerem, a karminowe usta uśmiechały się szeroko.
- Jesteście już. - Złapałam ją za dłonie.
- Przyniosę drinki. Dla ciebie też Ems? Białe wino? - Jordan wydawał się nagle spięty.
- Poproszę. - Powiedziałyśmy jednym głosem.
Gdy odszedł Veronika przysunęła się do mnie bliżej.
- Przewidujesz jakieś sławy? Widziałam, że w LA była Kim Cattrall, a w Seattle Jamie Dornan z żoną.
- Czekaj, co? Dornan był w Seattle? - Jak ja mogłam to przegapić? Christian Gray był na moim wernisażu i ja go nie spotkałam? Z Kim miałam możliwość porozmawiać chwilę, ale o Jamie Dornanie dowiedziałam się dopiero po fakcie.
- To nie wiesz kogo zapraszasz? - Veronika powstrzymywała śmiech.
- Vipami zajmuje się Guzzman. Ja mam wgląd do danych sprzedanych biletów, ale wiem, że będzie Cinthia Nixon.
- Miranda?! - V. aż podskoczyła.
- Cicho.
- Emma, Christina chciałaby cię poznać. - Alex wyrósł obok nas tak nagle, że obie wzdrygnęłyśmy się.
- Christina? - Kto?
- Christina. - Alex spojrzał na mnie wymownie, po czym skinął głową w bok. Podążyłam wzrokiem w tym kierunku i dostrzegłam Guzzmana rozmawiającego z Christiną... Applegate.
- Chodź. - Pociągnęłam przyjaciółkę za rękę i ruszyłam w kierunku mojego nieszczęsnego wydawcy.
Christina okazała się najmilszą osoba na świecie. Dopytywała o pobudki do otworzenia fundacji, toteż przedstawiłam jej Veronikę.
CZYTASZ
The Painter III: Świt nad Toronto
FanfictionGdy sekret z przeszłości wydostał się na światło dzienne, nikt nie może być pewny swoich uczuć. Ile jeszcze sekretów skrywa w sobie niepozorna Emma Everett? Czy Shawn da radę udźwignąć to wszystko? A co gdy pojawi się dodatkowa osoba... "-Tu nie ch...