Rozdział 25

2.5K 76 20
                                    

Stałam patrząc się w drzwi, gdzie jeszcze chwilę temu stał Max. Otrząsnęłam się i poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę. Chwile później usłyszałam jak drzwi do mieszkania otwierają się. Pobiegłam tam szybko i rzuciłam się siostrze na szyję. Ostatni raz widziałam ją w wakacje.

Gdy już zdjęli kurtki i buty przywitałam się też z chłopakiem Nicol.

-Mike, miło mi-przedstawił się wysoki blondyn

-Sophie-odpowiedziałam z uśmiechem.
Mam wrażenie, że go kojarzę, ale jeszcze nie wiem z kąd.

Potem Mike i Nicol rozpakowali swoje rzeczy i przebrali się. Podczas tego przyszła jeszcze Oli. Przywitała się z moją siostrą i jej chłopakiem. Potem ja i Lucas nakryliśmy do stołu.

Gdy wszystko było już gotowe usiedliśmy do kolacji. Nicol opowiadała o studiach, Mike jak poznał moją siostrę, Oli o kawiarni, Lucas o drużynie. A ja przysłuchiwałam się temu wszystkiemu. Cieszyłam się szczęściem moich bliskich i przyjaciół. Cieszyłam się z tego, że Nicol jest szczęśliwa w związku z Mikem.

Mike wydaję się być naprawdę miły i odpowiedzialny. Sam na wszystko zapracował. Dzieciństwo spędził w domu dziecka i ambitnie pracował, by mieć z czego opłacić studia.

Po kolacji wręczyliśmy sobie prezenty. Potem mieliśmy jechać jeszcze na cmentarz do rodziców. Szczerze mówiąc nie byłam tam ani razu od pogrzebu. Jest to dla mnie trudne i na prawdę nie chciałam do tego wracać. Jeździł tam tylko Lucas, ale tym razem pojechaliśmy wszyscy. Nicol pojechała samochodem Mika razem z nim.

Było strasznie zimno. Stałam trzymając moją siostrę za rękę. Ona nie była tu ani razu przez to, że studiuje w innym kraju. Chyba Nicol dopiero teraz na prawdę zdała sobie sprawę, że oni nie wrócą, że już nigdy ich nie zobaczy. Widziałam smutek w jej oczach, ale nie płakała. Zawsze, gdy  się coś działo, ona przeżywała to w środku i nie chciała innym opowiadać o swoich problemach. Zawsze ona była silna i nas wspierała, nie zależnie od tego co się działo. Była dla mnie oparciem w najtrudniejszych chwilach. Teraz to ja chcę jej pomóc.

Wróciliśmy do domu. Za oknem padał śnieg. Lucas i Oli byli już u niego w pokoju, chłopak mojej siostry się mył, a my sprzątałyśmy w kuchni. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, ale gdy wspomniałam rodziców Nicol posmutniała. Podeszłam i przytuliłam ją.

-Jak będziesz mnie potrzebować zawsze dla ciebie będę, tak jak ty byłaś dla mnie, nawet jak wyjechałaś na studia.

-Po prostu czuję się okropnie z tym, że nie przyjechałam na ich pogrzeb. Nie było mnie wtedy, ani dla nich, ani dla ciebie, ani Lucasa.

-Nie mam do ciebie o to żalu. Mama była by z ciebie dumna, wiedząc, że idziesz w jej ślady. A my z Lucasem jakoś sobie radzimy. Przecież nie możesz być tu ciągle i nas pilnować.

-Dziekuję-powidziała szeptem Nicol.

Potem opowiadała mi o studiach, ja jej o nowej szkole i wszystkim, co się już stało przez te 4 miesiące. Potem dołączył do nas Mike. Dopiero po północy skończyliśmy rozmowy i poszliśmy spać. Znaczy Mike i moja siostra, a ja poszłam wciąć kąpiel w wannie. Dopiero teraz wzięłam telefon do ręki. Zobaczyłam wiele wiadomości od Maxa i Emily. Max też dzwonił do mnie parę razy, ale zostawił też sporo wiadomości głosowych, które odczytałam. Przepraszał mnie tam z milion razy.Oczywiście nie jestem na niego zła. Bardzo zależy mi na naszej przyjaźni.

Potem przeczytałam wiadomości. Były to życzenia a na końcu piękny film, który nagrali cała rodziną. Podziękowałam im i również złożyłam życzenia. Miałam jeszcze wiadomości od Ericka i kilka nieodebranych połączeń, a ostatnie parę minut temu. Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam oddzwonić - odebrał.

-Soph... wyjdź na chwilę, proszę

Po tych słowach rozłączył się. Wybiegłam szybko z wanny prawie się wywracając. Założyłam na siebie pierwsze, lepsze ciuchy, a na głowę ręcznik. Przed budynkiem stał Erick przy swoim samochodzie. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. On widząc, że cała trzęsę się z zimna zaczął iść ze mną w stronę mieszkania.

Cicho przeszliśmy obok śpiących już Mika i Nicol. Kiedy byliśmy już w moim pokoju, Erick trzymał mnie za rękę i w końcu się odezwał

-Przepraszam, to ja nie powinnienem pozwolić ci odejść. Nadal muszę jeszcze parę rzeczy przemyśleć, ale nie chcę żebyś cierpiała.

Po tych słowach przytulił mnie, a ja wtuliłam się w niego. Nic nie odpowiedziałam, bo nawet nie wiedziałam co. Siedzieliśmy w ciszy i przytulaliśmy się. Właśnie tego potrzebowałam. Po jakimś czasie zasnęliśmy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej hej!
Witam po dość długiej przerwie, ale wracam do was! Dziś świąteczny rozdział. Dajcie znać co sądzicie💗
20⭐️=next

Słowa: 712

Only mineWhere stories live. Discover now