Rozdział 11

4 2 0
                                    

Minęło kilka dni... Przez ten okres czasu maszyny dostawały solidne łomoty od naszych działać wojennych. Cóż... Przynajmniej inni. Ja nie mogłem nigdzie wychodzić z powodu rozkazu dowódczyni. Byłem teraz zbyt ważny dla nich by mogli mnie stracić. Eh... Cała zabawa jak zawsze mnie ominie.
Siedziałem aktualnie w swoim mieszkaniu rozmyślając nad możliwościami jakie mogłem robić.
-Pobyt na strzelnicy... Nie, już za dużo razy tam byłem... Jakąś gra w szachy z kimś... Odpada. Raczej nikt tu teraz nie ma czasu na to albo nie ma w ogóle szachownicy i pionków. - Gadałem sam do siebie leżąc plecami na swoim łóżku. To było jedyne co mogłem teraz robić.
-Cholerka jak zaraz czegoś nie zrobię to umrę z nudów i tyle będzie z tej całej wojny, którą przesiedzę jak szczur. - Prawie do siebie krzyknąłem siadając na łóżku patrząc na podłogę.
Zamyśliłem się przez chwilę, aż w końcu wyszedłem z rozmyśleń i udałem się do drzwi.
-Chyba spacer po bazie dobrze mi zrobi. - Pomyślałem wychodząc z domu i udając się na przechadzke.
Baza nie zmieniła się ani trochę w środku. Wszyscy zajmowali się sobą lub gadali. Sam nie miałem z nikim rozmawiać... No chyba że z Mają, ale ona była na misjach partyzanckich wraz z kilkoma innymi... Farciara, zawsze dostawała lepszą fuchę odemnie...
Nagle do moich uszy dobiegł dziwny dźwięk spadającego metalu. Rozejrzałem się dookoła, ale nic nie widziałem.
-To chyba dobry moment na przećwiczenie moich umiejętności z tych części robota. - Pomyślałem i starałem się jakoś uruchomić coś, co pokazałoby mi gdzie mam się udać.
Jedyne plusy jako częściowo maszyna to to, że mogę robić wiele nowych rzeczy. Np. szybszy biek, to sotrze co mam w ręce używać do walki, w zmodyfikowanym oku mogłem widzieć czas, mieć lokalizator oraz termowizje. Jedyni minus to to, że opanowanie i zmuszenie tych części by się aktywowały jest trudniejsze niż się spodziewałem. Podać przykład? Raz w barze nie wiem jakim cudem aktywowałem ostrze, które prawie dźgnieło barmana w brzuch. Skutek... Wywalony z baru do odwołania.
próby spęzły na niczym i jedynie przyczyniły się do bólu głowy. Już się poddałem, ale nagle w oku pojawił się ten lokalizator, który wskazał mi miejsce pochodzenia dźwięku.
-No w końcu. - odparłem kiedy poszedłem w stronę gdzie mnie kierował lokalizator.
Tym miejscem był hangar, przez który przechodziłem po raz pierwszy. Stało tam teraz więcej maszyn, zgrupsza motorów niż samochodów krturych było chyba 3 a może 4. Nie wiem. Nie interesowałem się tym zbytnio. Lecz moją główną uwagę przykuł pojazd opancerzony, a raczej chyba jego zrojnowany wrak, przy którym pracowało większość mechaników lub ci, co znali się na takich rzeczach.
Sam wrak był nawet dobrze zachowany, ale miał w sobie wiele dziur i brak tej wieżyczki, co była chyba jedynym uzbrojeniem pojazdu. Ludzie wokół pojazdu przyczepiali blachy innych pojazdów by załatać dziury lub osłonić jakieś miejsca, gdzie mogłoby poskutkować zniszczeniem go, jeśli dobrze trafić w to miejsce pociskiem.
Zaciekawiony podszedłem do maszyny i kobiet, która nadzorowała wszystko co się dzieje oraz mówiła kto ma co robić.
-Przepraszam? Można jakoś pomóc? - zapytałem myśląc, że bym mógł się przydać.
Kobieta spojrzał na mnie. Miała przypaloną skórę. Jej twarz zasłaniała bandamka, a na czole miała gogle. Jej włosy były blond, ale miały czarne plamy najpewniej od jakiegoś smaru czy też brudu. Nosiła jakiś strój robotnika czy też mechanika z paskiem w którym miała kilka narzędzi oraz pistolet.
-Wątpię. Nazwisko i stopień? - zapytała mnie krzyżując ręce.
-Jestem Stanisław, a stopień... Aktualnie nie mam... - odparłem na co ta jakby lekko się zaśmiała.
-Brak roboty jak zgaduję? Wybacz. Nie rekrutujemy nowych do tej części bazy. - odparła odwracając się.
-Rozumiem, ale możne znajdzie się jakieś małe zadanie? Niekoniecznie przy naprawie czy coś. Wezmę wszystko byleby tylko nie siedzieć ciągle w domu i marudzić że w tej wojnie nic nie zrobię.
Kobieta zamyślił się i spojrzała na mnie.
-Moge coś dla ciebie mieć... Po drugiej stronie hangaru jest kilka blach potrzebnych do odbudowy. Po przynoś kilka do nas. Pasuje Ci taka robota? - Zapytała
Jedynie westchnąłem i spojrzałem na kobietę kiwając głową na tak. Pokazała mi gdzie mam się udać, a ja tam poszedłem. Kiedy już tam byłem zobaczyłem kilka blach opartych o ścianę.
-To chyba te. - pomyślałem biorąc dwie blachy z lekkim trudem i zabrałem je powoli do tamtego miejsca.
Minęło tak raptem kilka minut, a kiedy się obejrzałem żadnych blach już nie było. Wróciłem już myśląc zo tyle było ze znalezienia sobie roboty, kiedy koło mnie co usłyszałem.
-Uwaga! - Krzyknął ktoś koło pojazdu opancerzonego koło którego przechodziłem. Odwróciłem się i zobaczyłem jak jeden z łańcuchów, który utrzymywał pojazd w powietrzu do naprawy jego dolnej części pęka i lekko opuszcza maszynę na dół. Słychać było krzyk. Spojrzałem i zobaczyłem mężczyznę, który był w połowie przygnieciony kołem maszyny. Zebrał się tam tłum, który próbował podnieść maszynę, ale nic z tego, a człowiek uwieziony nadal krzyczał z bólu, jaki wywierał na niego ciężar. Rozejzawszy się zobaczyłem, że kolejny łańcuch ma pęknąć, a jak to się stanie, to człowiek może tego nie przeżyć.
Zacząłem lekko panikować nie wiedząc co zrobić. Nagle coś w oku zaczęło mimigotac na lokalizatorze, który aktywował się sam.
Rozejrzawszy się zobaczyłem, że lokalizuje mi jakiś pret wygięty w hak oraz długi łańcuch. Bez zastanowienia poszedłem tam i wziąłem te rzeczy. W oku zaczęły pokazywać mnie się obrazy co mam zrobić. Robiłem wszystko w pośpiechu aż zawiązałem łańcuch na "haku". Lokalizator skierował mnie w górę pokazując bym przerzucił go nad wysoko wystawionym grubym drutem lub czym kolwiek to było wystającym z miejsca po jakiejś eksplozji. Zacząłem kręcić hakiem aż w końcu go rzuciłem w stronę celu. Przeleciał nad drutem, a końcówka opadła na ziemię część ludzi spojrzała na mnie 2 z nich przy mocowało "hak" do pojazdu. Podbiegło do mnie kilku ludzi i również chwycili za łańcuch.
W końcu zrozumiałem o co chodziło. Spojrzałem na innych i krzyknąłem by na mój znak zaczęli ciągnąć. Wszyscy kiwneli głową i czekali na mój znak.
-JUŻ! - wrzasnąłem i zaczęliśmy się powoli cofać. Pojazd powoli się unosił, a kiedy już był wystarczająco wysoko ci co byli obok zabrali z tamtad rannego człowieka.
Zrobili to w ostatniej chwili, bo kolejny łańcuch pękł razem z tym naszym opuszczając przud pojazdu na podłogę.
Bezyznam, że byłem lekko zmęczony, podobnie jak inni. Lecz przestałem się tym interesować kiedy rozległy się wiwaty. Kilku ludzi klaskało i do mnie. Niespodziewanie wiwary przerwał głos szefowej hangaru.
-Dosyć tego dobrego! Wracać do roboty! - powiedziała i powoli wszyscy się rozeszli.
Kiedy już większość poszła, bo kilku jeszcze mi gratulowało przede na stała kobieta że skrzyżowanymi rękoma. Wyglądała na złom, lecz po chwili jej wzrok przybrał poważy wyraz.
-Masz głowę... Choć było to też ryzykowne że względu na sytuację... - powiedziała
-Czyli.... - odparłem, ale przerwała mi.
-Czyli mogło się to skończyć gorzej niż mogło!-krzyknęła na mnie.
Spuściłem lekko głowę. Ale w tedy usłyszałem jej cichy śmiech.
-Ale dzięki za uratowanie mi męża. - powiedziała
Zatkalo mnie. Czyli ten pod oponą... To jej mąż.. KUR** ale bym dostał wpierdyl jakbym nie zareagował na pomoc.
-Te pobudka! - krzyknął i do mnie coś rzuciła.
Odruchowo się cofnąłem z rozmyśleń i złapałem to co mi rzuciła. Był to jakiś sprzęt przeznaczony do napraw, jakieś ubranie i gogle najpewniej do spawania.
Patrzałem na sprzęt zdziwiony aż spojrzałem na kobietę.
-Idź się przebrać. Za 15 min chcę ciebie spowrotem widzieć w robocie. - odparła wracając do innych przy pojeździe.
-Em... - tylko to z siebie wykrztusiłem. W sumie... Mam robotę.
-Boże DZIĘKI! - Krzyknąłem w myślach zadowolony że w końcu nie będzie siedział w 4 ścianach swojego domu. Szybko pobiegłem do siebie by się ubrać i wrócić do roboty.

Witam witam... I o zdrowie pytam.

Długo oczekiwany rozdział już jest.
Wiem że krótki, ale sam nie mam też weny zwłaszcza że szkoła i nakuta tere fere.... Wiadomo co mam na myśli co nie?

Tak czy siak mam nadzieję że się spodobał rozdział.

Ja się żegnam z wami... I część

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 06, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

🔫Wojna z maszynami🔫 - [Zawieszone Do Odwołania] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz