22. Ucieczka

419 13 0
                                    

- Uważaj na Caleba. Wchodzę - mówi Tris. Nie do końca wiem do kogo to kierowała, ale pewnie do Marcusa. Tylko jemu z naszej czwórki ufa... Znaczy ma pewność - jako taką - że nie zabije jej brata. Przecież nie poprosiłaby o opiekę nad jej bratem Grace, mnie albo Petera. No błagam.

Dziewczyna idzie. Zostajemy w piątkę. Nagle i niespodziewanie Marcus wyrywa pistolet z ręki Grace i przystawia jej go do czoła. Nie no, serio? Dlaczego każdy musi celować do każdego z broni? Natychmiast przystawiam swój pistolet do jego głowy. W tym momencie on celował do bezfrakcjynej, a ja do niego. Pytanie brzmi kto i strzeli pierwszy. Mam jednak nadzieję, że nikt.

Peter podnosi na nas swój wzrok, a Caleb odchodzi od ciała ojca i zbliża się.

- Elizabeth - warczy Eaton. - Jak śmiesz!? Opuść ten pistolet.

- Bo co mi zrobisz, Sztywny? Nie pozwolę ci celować do mojej przyjaciółki.

- Opuść broń - upiera się Marcus.

- Nie.

- Opuść - odzywa się niemal niesłyszalne Grace.

- Co?

- Opuść broń.

- Ale...

- Opuść.

Posyłam Altruiście mordercze spojrzenie i z niechęcią opuszczam pistolet.

- Jeden zły ruch i już nie żyjesz - ostrzegam go złowrogo mu się przyglądając. To, że opuściłam broń nie znaczy, że w razie co nie strzelę. Zabiję go bez mrugnięcia okiem, jeśli będzie trzeba.

- Nie zabijesz mnie, Elizabeth.

- Nie bądź taki pewny. I dla twojej informacji nazywam się Ellie.

Mężczyzna tylko przewraca oczami i wraca spojrzeniem do Erudytki.

- Dlaczego ty jeszcze żyjesz?

- Byłbyś szczęśliwy gdybym była martwa, prawda?

- Zdecydowanie.

- To mnie zabij - podpuszcza go Grace. Widzę jak Celab otwiera oczy z przerażenia i zbliża się o krok.

- Skąd wiesz, że tego nie zrobię?

- Zrób, jeśli potrafisz - jej spokój jest co najmniej irracjonalny. Jestem gotowa w każdym momencie załatwić Marcusa. Niech tylko ją tknie.

- Nie. Bardziej pocierpisz z konsekwencjami tego kim jesteś - syczy Eaton i rzuca broń przed jej nogi. Dziewczyna nie spuszcza z niego wzroku. Dalej go nim przewierca na wylot. Dziura, którą mu nim robi jest niemal widoczna. Gdybym stała na jego miejscu zaczęła bym się bać. W końcu to Grace.

- Nienawidzisz mnie za coś, na co nie mam wpływu. To dziecinne - komentuje bezfrakcjyna i podnosi pistolet z podłogi.

Mężczyzna się od niej odsuwa. Dalej czekamy już w ciszy. Dopóki nie słyszymy otwieranie drzwi. Kieruję tam pistolet, ale gdy widzę Tris opuszczam go. Chociaż byłoby miło gdybym mogła jednak strzelić.

- Tobias - Marcus podrywa się. Otwieram buzię. Miałam rację. Cztery to Tobias Eaton. Patrzę na Grace żeby się upewnić, a kiedy ona kiwa głową nie mogę w to uwierzyć.

Przez chwilę stoją i się na siebie patrzą.

- Musimy iść - mówi były instruktor. Bierze broń od martwego Nieustraszonego i wszyscy idziemy za nim. Mam nadzieję, że nic się nie stanie, bo Peter i Grace są ranni. Dobra, Tris też, ale akurat ona najmniej mnie interesuje. W sumie to w ogóle. Mam ją gdzieś.

Wychodzimy na zewnątrz. Gdy upewniamy się, że nikt na nas nie czycha biegniemy w stronę pociągu.

Peter otwiera drzwi z przodu, a Tobias zaraz obok nas. Wszyscy po kolei skaczą. Najpierw wspomniany już Peter, który krzywi się, gdy używa rannej ręki. Potem za nim ledwo, ale jednak, wdrapuje się Caleb. Przyspieszam, skaczę i ląduje w wagonie. Zaraz za mną wskakuje Grace. Widać, że sprawiło jej to trudność, ale jak na nią przystało udaje, że jest wszytko w jak najlepszym porządku. Chciałabym zobaczyć co jej siedzi w głowie. Musi tam być ciekawie.

- Synu - słyszę wołanie Eatona. Cztery pomaga mu wleźć. Chwilę później wchodzą on sam razem ze Sztywną.

Opieram się o ścianę bez drzwi. Peter siada na przeciwko mnie zaraz obok wyjścia. Tris z Tobiasem idą na drugą stronę wagonu. Marcus chowa się do rogu, a Grace siada obok mnie. Mocno zamyka oczy. Musi ją boleć. Caleb klęka przy nas.

- Grace... - odzywa się chłopak.

- Nie teraz - prosi go. Widzę w jego oczach łzy, ale kiwa głową i siada przy ścianie po mojej prawej.

Poznałam już Grace wystarczająco dobrze by wiedzieć, że nie lubi okazywać słabości. Patrzę po wszystkich.

Czuję nadchodzące zmiany. Wiem, że już nic nigdy nie będzie takie samo.

Wojna się rozpoczęła, a my jesteśmy w jej centrum. Doskonałe miejsce, co nie?

***

No właśnie: ,,Wojna się rozpoczęła". I co zrobimy z tym faktem?

Jestem NiezgodnaOù les histoires vivent. Découvrez maintenant