Bogin

79 13 12
                                    

  Ciemne, niemalże czarne oczy powoli lustrują całą klasę, aż zatrzymują się na nim. Trwa to zaledwie ułamek sekundy, jednak dostrzega błysk obrzydliwej, szyderczej uciechy, który zaraz znika, przywracając spojrzeniu nieprzenikniony wyraz. 

Ciało przestaje go słuchać. 

Zaczyna się trząść — choć wielokrotnie obiecywał sobie, że następnym razem się powstrzyma! Krew odpływa mu z twarzy, a żołądek zaciska się w bolesny supeł. W ogarniętym paniką umyśle nie ma już miejsca na szybkie obliczenia. Drżące ręce nie są w stanie zmieszać składników eliksiru w odpowiednich proporcjach. Gwałtowne wymachy chochlą skutkują skwierczącą plamą na podłodze. Potrącona łokciem fiolka z gęstym, smolistym płynem tłucze się na milion szklanych kawałeczków, a podobną do ciemnej pieczary klasę osnuwają cuchnące opary.

Brakuje mu tchu, oczy łzawią, dłonie lepią się od potu. 

Poprzez wirujące kłęby widzi czarną, przypominającą nietoperza sylwetkę, która sunie w jego stronę. Długa szata ciągnie się po posadzce w upiornie powolnym tempie. Wreszcie Snape staje tuż przed nim; oparłszy ręce o ławkę, patrzy z góry. Samą swą obecnością przydusza do ziemi. Rośnie. 

Rośnie do olbrzymich rozmiarów, aż wypełnia cały świat. Nie pozostaje nikt i nic innego.

Nogi odmawiają mu posłuszeństwa, w oczach kręcą się łzy — spowodowane wstydem czy oparami? Tego woli nie wiedzieć. 

Czeka na wyrok. 

Czeka, aż wykrzywione w pogardliwym uśmiechu usta otworzą się i po raz kolejny zgnoją go przed całą klasą. Czeka na szydercze śmiechy Ślizgonów i litość Gryfonów. Czuje narastający w piersi krzyk rozpaczy, frustracji, nienawiści. Czuje, że zaraz z hukiem eksploduje.

I wtedy się budzi. 

Nie ma ciemnej, piekielnej pieczary ani sylwetki Nietoperza. Jest tylko pogrążone w półmroku dormitorium i spokojne oddechy czterech współlokatorów. Okrywa go ciepła pierzyna, a do śniadania pozostaje jeszcze trochę czasu, który można spożytkować na dalszy sen. Czuje niewysłowioną ulgę.

Nagle prawda uderza go niczym obuchem.

 Wyrywa mu się krótki, żałosny śmiech. Usta wykrzywiają w przedziwnym grymasie. Błysk w oczach gaśnie jak zdmuchnięty płomyk świecy... Z powodu jednej, krótkiej myśli. 

Dziś eliksiry. 

Neville zdaje sobie sprawę, że jego koszmar wcale się nie skończył.

 On się dopiero zaczyna.

BoginWhere stories live. Discover now