1 Początek wiosny

23 3 2
                                    

Pov. Trzecioosobowy

Początek wiosny. Dla wielu czas piękny i spokojny, jednak nie dla wszystkich. Na ulicach od rana można było słyszeć wesołe rozmowy, śmiechy, czy krzyki, był to znak, że uczniowie już podążają do szkoły. Wielu z dziewcząt czy chłopców podążało do liceum X, najpopularniejszej szkoły w mieście, szkoła była na wysokim poziomie, były w niej dobre warunki i nikt nie miał nic do zarzucenia na ten temat. Jimin, nie lubił wychodzić z domu. Był małomówny i bardzo zamknięty w sobie, możnaby powiedzieć, że ma depresję, wychowuje się u wujka, nie ma on kolorowej przeszłości

-Jimin, nie możesz opuszczać szkoły-Mruknął niebieskooki mężczyzna

Chłopak spojrzał na niego smutnym wzrokiem po czym, wyciągnął z szafy czarny mundurek. Po ubraniu się w zestaw wyszedł z domu zarzucając na ramiona plecak, szedł powolnym krokiem, nie obawiając się spóźnienia na lekcje, nie był uczniem wzorowym, ale też nie był najgorszym. Droga do szkoły zajmowała mu zaledwie 26 minut. Wchodząc na korytarz do jego uszu dotarły głośne rozmowy i śmiechy uczniów, nie lubił tego. Rozejrzał się przelotnie po korytarzu, po prawej stronie na przeciwko wejścia pod ścianą stała pięcioosobowa grupka chłopców, w tym Alex, który był popularny wśród rówieśników. Jimin, poszedł w głąb korytarza, po czym zatrzymał się przy dużych oknach, usiadł na jednym z parapetów i zatonął w stosie myśli

-Patrzcie kogo tu mamy!

Czekoladowooki dobrze znał ten głos, spojrzał na wysokiego blondyna w towarzystwie dwóch kolegów, byli oni z klasy 2b. Ich stosunki nie należały do najcieplejszych

-Co masz dzisiaj dla nas?-Rzucił niebiesko-włosy

-Dobre pytanie, Kim. Co masz?

-Nic nie mam-Mruknął Jimin

-Jak t~

Po korytarzu rozbrzmiał dzwonek ogłaszający początek lekcji. Każdy udał się do swoich klas czy sali gimnastycznej, jednak Alex dalej plątał się po korytarzach, blondyn za wszelką cenę starał się odnaleźć swój notatnik, który zostawił na jednym z korytarzy

-Tu jesteś!-Podbiegł do okna

Zabrawszy swój zeszyt szybko pobiegł na boisko by móc grać z innymi w piłkę nożną. Był on zupełnym przeciwieństwem Jimina. Zawsze szukał we wszystkim pozytywów, starał się nie smucić, zawsze bywał w towarzystwie.

Pov. Jimin

Spotykając z samego rana Kim'a, Martina i Sam'a, wiem, że muszę uważać na każdym kroku, nie odpuszczą mi. Na lekcji nie słuchałem nauczyciela myśląc jak uniknąć spotkania, z nimi. Wychodząc z klasy, rozejrzałem się czy nie widać moich wrogów, po czym leniwym krokiem udałem się do biblioteki, w wejściu minąłem kilka dziewczyn. Zaszywając się w jednym z kątów oddałem się myślom. Teraz bywałem w przeszłości, na początku była kolorowa, potem blakła i tak już została spowita czernią i szarością z elementami bieli

-Jimin? Jak się czujesz?-Ten głos

-Jest ok-Skłamałem

-Nie powinienieś tak robić...-Zażaliła się dziewczyna

-Jak? Żyć w przeszłości? W czasie, którym tętniłem życiem?...-Spojrzałem na czarnowłosą z wyrzutem

-Przepraszam...Sama nie potrafię żyć inaczej...

-Jest ok...Mia...ok...

Mia jest dla mnie jak siostra. Łączymy się w bólu, rozumiemy się bez słów, wystarczy jedno spojrzenie by zastąpić tysiące słów. Prawda jest taka, że tylko ona mnie rozumie, nikt inny. Była ona najlepszą przyjaciółką mojej siostry, właśnie Była.

Pov. Alex

Jestem zmęczony, czuję jak pot spływa po mojej twarzy, niby początek wiosny a jest naprawdę ciepło. Rozkoszowałem się lekkim wiaterkiem, który muskał moją twarz a zarazem targał moje włosy, idąc z boiska do szatni czułem na sobie wzrok dziewczyn, to naprawdę uciążliwe. Ignorując wszystko przebrałem się i udałem do sali alchemicznej, miałem zamiar odpocząć w samotności jednak nie było mi to dane

-Um, A-alex?

-Słucham cię-Spojrzałem na dziewczynę o jasnoniebieskich włosach

-Bo...um...

-Śmiało, nie wstydź się-Zachęciłem ją

-Bo...podobasz mi się!-Niemal wykrzyczała na jednym wydechu

-Ouch, niestety nie odwzajemniam twoich uczuć

Podpierając ręką brodę wyczekiwałem reakcji dziewczyny. Spojrzała na swoje jakże ciekawe trampki i opuściła pomieszczenie nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Wzruszyłem ramionami spoglądając w okno, za którym rosło ogromne drzewo wiśni, kwiaty były delikatnego różu. Uwielbiam czas w którym, te drzewa zakwitają, wszystko wtedy wygląda tak beztrosko i pięknie. Moje przemyślenia przerwał dzwonek ogłaszający początek następnej lekcji. Kolejne przedmioty minęły mi szybciej niż się spodziewałem, przebrałem buty i skierowałem się do wyjścia, wychodząc zza szafek potrąciłem kogoś, z racji, że byłem wyższy upadł on na podłogę

-Przepraszam, nie zauważyłem cię-Podałem dłoń chłopakowi

Nie przyjął mojej pomocy, zabrał jakiś zeszyt i wyszedł bez słowa, westchnąłem ciężko, jego twarz nie była mi obca jak on sam. Mimo jego zachowania, nie zniechęciłem się do niego, schowałem dłonie do kieszeni spodni i wyszedłem ze szkoły

Unikając śmierci [ZAWIESZONE] Où les histoires vivent. Découvrez maintenant