8. i wanted to spend some time with you

161 17 31
                                    

– Nie żyjesz, idioto! – rozległ się zirytowany głos w słuchawkach Taehyunga, co czarnowłosy skitował wybuchem śmiechu – Czego rżysz, debilu?

Kolejne wyzwiska i obelgi spowodowały jeszcze większy napad śmiechu u chłopaka, który nie wytrzymał i przewrócił się na podłogę, rozsypując przy okazji miskę z chrupkami. Przestraszył się jednak, gdy niemal nastąpił łokciem na futrzastą łapkę Yeontana, który spał obok niego na dywanie. Natychmiast przestał się śmiać, sprawdzając stan pieska i z ulgą odetchnął, widząc, że zwierzak nadal słodko śpi.

– Co, szczęśliwie zadławiłeś się chipsami i, dzięki wszelkim bogom, przegrałeś? – usłyszał ironiczne pytanie, przez co wrócił na ziemię.

Zaśmiał się, kręcąc głową.

– Chciałbyś, mała glisto – odparował z uśmiechem – Myślałem, że przez ciebie nadepnąłem na Yeontana i musiałem sprawdzić czy wszystko w porządku.

– Zabij jeszcze Tanniego tym swoim grubym dupskiem – odpowiedział mu głos – Tego tylko brakowało. Biedny piesek. Jak kopniesz w kalendarz, chętnie się nim zajmę. U mnie będzie mu lepiej.

– Po moim trupie! – warknął Taehyung, zaciskając szczękę, bo Yeontan był dla niego wszystkim. Nikomu nie pozwoliłby go tknąć, a tym bardziej zabrać.

– Właśnie to powiedziałem.

Kim zmrużył oczy, po czym wykonał kilka skomplikowanych ruchów, po których nastąpiła chwila ciszy, przecięta przez okropny wrzask z słuchawek.

Chłopak uśmiechnął się zwycięsko, odsłaniając białe zęby.

– Kurwa mać! Taehyung, ty zjebie! – wydarł się głos, przez co czarnowłosy musiał wyjąć z ucha jedną z małych słuchawek. Drugim słyszał całą wiązankę przekleństw skierowaną w swoją stronę, co wprawiło go w jeszcze lepszy nastrój – To było chamskie.

– Szach–mat, bitch – powiedział, odrzucając na bok pada – Ucz się od mistrza.

– Przyznaję, to było świetne – odezwał się po dłuższej chwili ciszy ciepły głos – Brutalne, ale świetne. Skąd ty w ogóle znasz taką kombinację? Ale najważniejsze, za co?!

– To za twoje gadki o Tannim – wyjaśnił Tae, głaszcząc wolną dłonią delikatne i mięciutkie futerko swojego ukochanego pieska – A, co do kombinacji, sam je wymyśliłem. Ostatnio miałem czas, to wgłębiłem się w zasady, przeczytałem kilka ciekawych artykułów od innych graczy i dowiedziałem się, co nie co. I oto jestem, twoim mistrzem.

W słuchawkach rozległy się brawa, które przeobraziły się w pojedyncze, złowieszcze klaskanie.

– Czyli jak chcę, żebyśmy wyszli na kawę, to ty masz mnie w dupie i wykręcasz się sesjami i pilnymi zaliczeniami przedmiotów, a na ogarnianie nowych strategii, to już masz czas, hm?

Taehyung nie odezwał się przez moment, co głos po drugiej stronie skitował prychnięciem.

– Wiedziałem, kurwa – żachnął się – Miej przyjaciela mówili, będzie fajnie mówili. Gówno prawda!

– Oj, hyung, daj spokój – zaczął Taehyung, celowo przeciągając głoski i nadając swojemu głosowi słodki, niewinny ton.

Ta, jasne, teraz "hyung". A teraz to się w dupę pocałuj.

Kim roześmiał się.

– Przepraszam – powiedział, starając się brzmieć bardziej poważnie, choć wciąż się uśmiechał. Nie mógł inaczej, kiedy jego przyjaciel zachowywał się tak, jakby miał pięć lat – Wtedy naprawdę miałem ważne rzeczy do załatwienia na studia, ale teraz mam czas, bo ostatnio udało mi się zaliczyć projekt u profesora Hwana na sześć! I dlatego zrobiłem sobie trochę wolnego.

one accident || vmin + namgiWhere stories live. Discover now